Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak na serwisie X.
Widzę sporą dyskusję o przywilejach posłów. Polityk zabierając głos w takich sprawach zawsze jest na przegranej pozycji, bo z jednej strony ma narzędzia i środki zawsze niewystarczające do realizacji zadań, których oczekują od niego wyborcy, a z drugiej strony stoi materialnie lepiej niż większość jego wyborców, więc nie powinien się skarżyć.
Chcę więc zaznaczyć tylko dwa szczegóły, których nie widzę w tej debacie, a które mogą mieć znaczenie dla zrozumienia i oceny sytuacji:
1. Ryczałt na mieszkania z Kancelarii Sejmu nigdy nie trafia na konto czy do kieszeni posła. Nie ma możliwości, by poseł wydał ewentualną „górkę” na inne cele. Te środki przelewane są prosto na konto właściciela mieszkania, który je wynajmuje na podstawie zawartej umowy.
2. Słynna „kilometrówka” to nie są żadne dodatkowe środki dla posła. To po prostu jedna z pozycji w sprawozdaniu finansowym jego biura. Więcej „kilometrówki” = mniej środków na inne wydatki biura. Proporcja wydatków w biurach 560 parlamentarzystów jest neutralna dla budżetu.
Widzę od wczoraj sporą dyskusję o przywilejach posłów. Polityk zabierając głos w takich sprawach zawsze jest na przegranej pozycji, bo z jednej strony ma narzędzia i środki zawsze niewystarczające do realizacji zadań, których oczekują od niego wyborcy, a z drugiej strony stoi… https://t.co/xTz7wTNQI2
Jeśli miałbym zarysować swoje propozycje to prawo do ryczałtu na mieszkanie powinni mieć wyłącznie posłowie, którzy zajmują się polityką w stolicy na pełnych obrotach, także poza posiedzeniami Sejmu. Reszta do hoteli. Zaś jeśli chodzi o „kilometrówkę” to jest to relikt PRL. Należy to zlikwidować. Środki z biur powinny być rozliczane na podstawie faktur.
Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak w Polsat News w programie Śniadanie Rymanowskiego.
– Nie wierzę w to, że liczba ofiar powodzi w ciągu 10 dni po powodzi może spadać, a nie rosnąć. Ponad 10 dni temu z oficjalnych danych media podawały 8 ofiary, a 10 dni później premier, a raczej policja – właściwie nie wiadomo, kto, bo to nie jest żaden oficjalny komunikat – na mediach społecznościowych policji ktoś napisał, że ujawniono 7 ofiar. Pytanie, ile nie ujawniono i dlaczego wyjawiali tylko ofiary, gdzie były znaki utonięcia.
Moim zdaniem rząd nie podał pełnej statystyki, bo im jest to do niczego niepotrzebne. Nie ma przepisu prawnego, który zobowiązuje rząd do podania pełnej statystyki ofiar powodzi. Wiadomo, że gdyby podali np., że tych ofiar jest kilkadziesiąt, a nie siedem, to wygląda to dużo gorzej.
Proszę zobaczyć, co podawał TVN. Proszę zobaczyć, co podawali samorządowcy. (…) Np. Onet podał relację 10 dni temu z Głuchołaz, gdzie syn swojej mamy, pani Ireny 65-letniej, porwanej przez powódź, podaje, że mama się utopiła. Została porwana przez rzekę. Mieliśmy kontakt, komendant policji potwierdził – w zestawieniu policji nie ma pani Ireny z Głuchołaz! No więc pytanie, gdzie się podziała pani Irena i gdzie się podziało wiele innych osób, o których mówili samorządowcy! Samorządowcom w pewnym momencie kazano zamknąć gębę i zamknęli gębę!
– W pierwszej kolejności należy wyrazić solidarność z ludźmi dotkniętymi powodzią. Ponad 30 powiatów zostało dotkniętych klęską. Ponad 700 miejscowości zostało zalanych lub znalazło się w obszarze oddziaływania powodzi. Ponad 50tys. poszkodowanych.
Wyrazy współczucia dla wszystkich, którzy utracili swoje majątki. Wyrazy współczucia dla wszystkich, których szanse na normalne spokojne życie zostały odebrane, także dla tych, którzy prowadzą działalność gospodarczą i dorobek ich życia często został zniszczony.
Wyrazy szacunku także dla wszystkich zaangażowanych w akcję pomocową, w ratowanie ludzi, w ratowanie dobytku. Warto odnotować tak na marginesie, że ciągle nie mamy całościowej statystyki liczby ofiar. Doprawdy trudno uwierzyć w te dotychczas podawane statystyki. Apel do rządu o transparentną komunikację. Jeżeli zamierzacie państwo zaktualizować statystykę ofiar, to proszę nie odwlekać tego w czasie, dlatego że to będzie podważać wiarygodność instytucji państwowych w dłuższej perspektywie.
Chciałbym wyrazić swój szacunek i nasz szacunek, Konfederacji, po pierwsze, dla strażaków, których ogromna liczba z ogromnym poświęceniem i ogromną zdolnością do improwizacji została zaangażowana, zaangażowała się spontanicznie. Wielu strażaków z całego kraju chciało jechać w rejon powodzi i spontanicznie zgłaszało się do pomocy.
Ogromny szacunek dla żołnierzy, których rekordowa liczba została zmobilizowana, według różnych wyliczeń między 23 a 26 tys. Niezależnie od tego, jaka liczba jest najwłaściwsza, każdemu z zaangażowanych żołnierzy należy się szacunek.
Także dla funkcjonariuszy innych służb, Policji, która wyłapuje szabrowników, którzy pojawili się na terenach zalanych, dla wolontariuszy, jak również na końcu, i nie jest to najmniej ważne, dla pracowników wszystkich państwowych instytucji, w szczególności samorządów, które nieraz stawały na głowie, żeby zapanować nad sytuacją na terenie zalanych gmin, a także dla pracowników Wód Polskich, którzy dobrze wykonywali swoje obowiązki mimo niedofinansowania tej instytucji, mimo czasem dziwnie wydanych pozwoleń wodnoprawnych, które stały się podstawą do tego, żeby nie opróżniać zbiorników i nie budować maksymalnej zdolności przyjęcia fali powodziowej, tylko trzymać wodę w zbiornikach, także wtedy, kiedy już wiedziano, że ta fala powodziowa idzie. To jest do wyjaśnienia, dlaczego te pozwolenia wodnoprawne w takiej, a nie innej formie obowiązywały, od kiedy i dlaczego nie zostaliśmy jako kraj przygotowani prawidłowo na przyjęcie fali powodziowej w takiej skali, w jakiej ona nadeszła.
Po tych wyrazach szacunku i solidarności należy się odnieść do tego, co jest przedmiotem tej debaty, czyli oceny działań rządu. To moje wystąpienie i inne wystąpienia klubowe zostały poprzedzone próbą zagadania tematu przez 3-godzinny festiwal bicia piany i gadulstwa ze strony rządu.
Ta sprawa nie jest tak skomplikowana, żeby cała Rada Ministrów musiała przez tę mównicę się przewinąć i referować każde pojedyncze pismo, które wysłał każdy pojedynczy minister. Polacy dzisiaj oczekiwali odpowiedzi na kilka rozpalających opinię publiczną zagadnień, takich jak właśnie te, które poruszam, dlaczego doszło do opóźnień, dlaczego doszło do nieprzygotowania, dlaczego samorządy były zaskakiwane sytuacją, dlaczego przez wiele dni rozjeżdżały się informacje medialne i rzeczywiste. Te rzeczy powinny być dzisiaj tutaj wyjaśnione.
Rozwodnienie rzeczywistych problemów w 3-godzinnym gadulstwie wszystkich ministrów po kolei nie sprawia, że to, co ma rząd do powiedzenia, jest jakkolwiek bardziej przekonujące. Przeciwnie, pokazuje, że coś tutaj jest do ukrycia, coś tutaj było zamieszane, coś tutaj było przykrywane. I to, co jest przykrywane, zostanie wydobyte na światło dzienne, jeśli nie dziś w trakcie tej debaty, to przez następne tygodnie i miesiące aktywności posłów opozycji. Ale uwaga dla rządu, nie tylko opozycji. Posłowie z tych ław też powinni wiedzieć, że w ich głębokim interesie, ich wyborców z ich okręgów wyborczych jest to, żeby po tej katastrofie, do której doszło, klasa polityczna jako całość odzyskała wiarygodność, bo w tej chwili ta wiarygodność jest bardzo poważnie nadszarpnięta.
Świadomość obywateli jest taka, że politycy po raz kolejny nie zdołali przygotować państwa i społeczeństwa, nawet kiedy już szła fala powodziowa, kiedy tama była zerwana, na nadchodzącą katastrofę. Najlepiej poinformowanym profilem w Polsce okazał się prowadzony przez amatorów profil Remiza.pl, który podawał najaktualniejsze informacje z największą wiarygodnością. Przecież to jest katastrofa wiarygodności instytucji państwa i komunikacji kryzysowej.
A na marginesie zwrócę uwagę, że te sztaby kryzysowe, które premier uruchomił, to ta sama metoda na zagadanie tematu. Gadać, gadać, gadać, gadać, gadać, gadać tyle, żeby informacje naprawdę ważne w tym potoku gadulstwa zniknęły, żeby rozwodnić kontrowersje. Znana jest ta metoda. Ja pamiętam doskonale z czasów rządu, pierwszego rządu Donalda Tuska, jak miał kryzys, tutaj większość Rady Ministrów tego nie pamięta, bo może była jeszcze poza polityką, ale ja pamiętam, jak był kryzys wokół ACTA, premier usiadł z właściwą sobie cierpliwością i przez kilkanaście godzin dał szansę protestującym, żeby się zmęczyli.
Tak dzisiaj tutaj państwo jako Rada Ministrów dali nam szansę i obywatelom, którzy chcieliby śledzić tę debatę, żeby się zmęczyli, żeby już nie doczekać do wystąpień posłów opozycji. Otóż my zadbamy, żeby właściwe informacje i właściwa ocena sytuacji dotarła do wyborców. Metoda na zagadanie już nie działa, pokazuje tylko, że tutaj jest coś do ukrycia. Jaka była rzeczywistość i jaka jest rzeczywistość?
Państwo zawiodło obywateli. Państwo zawiodło obywateli w przygotowaniach, w ostrzeganiu i w przepływie informacji. Rażący jest kontrast pomiędzy wypowiedziami polskiego premiera i premiera Czech. Cała Polska to widziała. Nie da się tego zagadać, nie da się tego ukryć. Premier jednego państwa na podstawie tych samych danych ostrzega swoich obywateli, premier drugiego państwa stwierdza, że prognozy nie są alarmujące. Jak to możliwe? Pomyłka? Pomyłka to jest najbardziej przychylna interpretacja, jaka jest możliwa dla tego rządu.
Te kontrasty pomiędzy różnymi resortami. MON już mobilizował żołnierzy, a premier mówił, że prognozy nie są przesadnie alarmujące. One były alarmujące, jak dziś już to wiemy, m.in. z interwencji przeprowadzonych przez posłów opozycji i z analizy komunikatów, które wypływały z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
Następnie brak ostrzeżeń. Jak to jest możliwe, że ostrzeżenia właściwe nie płynęły do samorządów, do niektórych do samego końca? Jak to jest możliwe, że jedynym sposobem zarządzania ewakuacji w terenach, na których szła rwąca fala powodziowa, było dowiadywanie się z mediów, że ta fala idzie? Brak przepływu informacji podnoszony przez samorządowców wymaga wyjaśnienia.
Przeanalizowania wymagają plany zarządzania kryzysowego, zarówno krajowy, jak i w tych województwach. Jeżeli te rzeczy zostały wykonane niezgodnie z planami, przeanalizowania wymaga to, dlaczego tak się stało. Jeżeli zaś te rzeczy, do których doszło, które nastąpiły, nie były w tych planach opisane, no to oczywiście te plany okazują się nic niewarte. Okazują się po prostu, tak jak wielu w polskiej polityce i administracji podejrzewa, nic niewnoszącą makulaturą iw prawdziwej, kryzysowej sytuacji mają wartość makulatury.
A okazuje się, że zarządzanie kryzysowe odbywa się przez telefony komórkowe osób dobrze poinformowanych, mających do siebie telefony tak długo, jak działają maszty telefonii komórkowej. A jak maszty zawiodą, to już nie ma żadnego zarządzania, po prostu koniec gry.
Następnie brak wezwania do ewakuacji i spóźniona, niedostateczna mobilizacja. Mobilizacja służb państwowych była spóźniona i niedostateczna. Przez wiele dni widać było, że ta oddolna tendencja do mobilizacji przerasta mobilizację instytucji państwowych. Tak nie powinno być, tak nie powinno to wyglądać.
Następnie brak koordynacji przez wiele dni. Miasta najbardziej dotknięte powodzią nie były prawidłowo koordynowane przez przedstawicieli administracji rządowej, odpowiedzialnych za to służb 2–3 dni po tym, jak zostały sparaliżowane przez powódź. To nie może tak wyglądać, że dopiero po tym, jak jedna z mieszkanek nagrała apel, informując przez media, że administracja utraciła zdolność do zarządzania sytuacją w mieście, że służby nie wiedzą, co mają robić, że nikt nie zarządza, pan minister na wniosek premiera wydał odpowiedne rozporządzenia. Przecież to się powinno wydarzyć dobę po zalaniu miast.
Ale to nie jest cały obraz. Do zaniedbań doszło dużo wcześniej i to nie jest wina, żeby było jasne, jednego rządu. To jest wina tak naprawdę wszystkich rządów po kolei. Wymieńmy te zaniedbania, żebyśmy mogli z nich wyciągnąć wnioski i jako wszyscy posłowie w tej Izbie, przezwyciężyć tę niemoc, przezwyciężyć te trudności, które powodują, że nie budujemy właściwego poziomu przygotowania na sytuacje kryzysowe, w tym na powodzie, które są powtarzalne, które nie różnią się tak bardzo od siebie, żebyśmy nie byli w stanie się na nie przygotować.
Więc po pierwsze, brak budowy systemu komunikacji kryzysowej. W jaki sposób samorządy mają odbierać te informacje? W jaki sposób mają się komunikować ze sobą pracownicy, np. Wód Polskich z regionalnymi sztabami kryzysowymi? Czytamy w artykułach, że w pewnym momencie czujniki na zbiornikach przestały działać. Pracownicy pracujący na zbiornikach utracili kontakt, utracili łączność z odpowiednimi sztabami. Samorządowcy utracili kontakt z innymi jednostkami administracji. Jaki jest nasz pomysł na tę sytuację w czasie, kiedy od 2 lat toczy się wojna na Ukrainie, mamy konflikt na granicy, jesteśmy w trakcie kryzysu migracyjnego, przyjęliśmy największą falę uchodźców w III Rzeczypospolitej od początku jej historii? Jaki jest pomysł na komunikację kryzysową?
Tajemnicą poliszynela wśród wszystkich, którzy zajmują się tematem, jest fakt, że zbudowanie jakiegokolwiek spójnego systemu komunikacji niezależnej od komercyjnych operatorów telekomunikacyjnych w Polsce jest czymś, z czym nie mogą już sobie poradzić żadne rządy. Nie tylko ten, nie tylko poprzedni – żadne. Trzeba to zmienić.
Brak ćwiczeń. Ćwiczenia są albo fikcyjne, albo ich w ogóle nie ma. Mam na myśli ćwiczenia z zakresu sytuacji kryzysowych, w które byłyby włączone służby i różne instytucje, różne jednostki samorządu.
Następnie formalna likwidacja obrony cywilnej wprowadzona przez poprzedni rząd i przez już prawie rok rządzenia niezmieniona przez obecny rząd. A teraz w pośpiechu wyciągana z szuflady ustawa, której rozpatrywanie przez rząd nieszczęśliwie zbiegło się z tą powodzią.
Brak służby przeciwpowodziowej. Czesi mają specjalną służbę ratunkową na okoliczność powodzi. Przygotowani są do ewakuacji ludności. W naszym wypadku okazało się, że łodzie ratunkowe trzeba ściągać od morskiej służby ratunkowej z Wybrzeża, a być może nie wszystkie łodzie przygotowane do działania na śródlądziu były zmobilizowane na czas i ściągnięte w rejon działania.
Dalej, jest też bardzo poważne wyzwanie, które mamy w Polsce, w mediach i w klasie politycznej, w różnych partiach i w samym rządzie, z czym ten rząd musi sobie poradzić. Mam nadzieję, że chce. Mam nadzieję, że nie jest więźniem tego dziwnego lobby, a mianowicie chodzi o propagandę przeciwników inwestycji przeciwpowodziowej. Zrobiliście z tych ludzi, tych szkodników, tych dywersantów dyrektorów, wiceprezesów, wiceministrów, a być może nawet tutaj, w ławie rządowej, siedzą ludzie w randze konstytucyjnych ministrów, którzy są za tym, żebyśmy nie mieli takiej infrastruktury jak Niemcy.
Z kim wy się na głowy pozamienialiście? Jak można z takich szkodników zrobić ministrów? Jak możecie tolerować to, że niemieckie rządowe przedsiębiorstwa finansują w Polsce propagandę przeciwko budowie zbiorników przeciwpowodziowych? Oni to pobudowali i teraz nam finansują programy, żebyśmy my tego nie robili. Mają trzykrotnie wyższy poziom retencji wody w rzekach niż my. I mamy teraz zostać na tym poziomie, tak? To jest absurd. Usuńcie tych ludzi z rządu.
Zacznijcie realizować program przyjęty przez poprzedni rząd albo go zmieńcie zgodnie z polską racją stanu, jeśli macie inne odczytanie tej racji stanu, zamiast kombinować podczas publicznych debat, jak nie wykonać uchwalonego prawomocnie prawa. To jest niepraworządność, panie ministrze sprawiedliwości. Chyba się pan ze mną zgodzi, prawda? Niewykonywanie ustaw uchwalonych prawidłowo jest brakiem praworządności. Więc zacznijmy działać zgodnie z praworządnością.
Jest program zabezpieczenia Odry? Przygotujmy ten program. Jeżeli uważacie, że trzeba to zrobić inaczej, powiedzcie jak. A nie: półsłówka na panelach, śmieszki, że tutaj, prawda, minister nie wyda pozwolenia, to Wody Polskie nie będą mogły wybudować, ustawa nie będzie złamana, zbiornik nie będzie wybudowany. Przecież to jest dywersja. I chcecie tych ludzi jeszcze wyżej wynosić? Trzeba przejrzeć pozwolenia wodnoprawne. Jeśli jest prawdą, że pozwolenia wodnoprawne dla tych zbiorników umożliwiały w sytuacji powodziowej nieopróżnianie ich, to powstaje pytanie, dlaczego takie pozwolenia wodnoprawne są wydawane i obowiązują. Może powinny być takie, które określają, że jak idzie fala powodziowa, to należy opróżniać zbiorniki już w pierwszym momencie, kiedy są prognozy, a nie czekać. Na co czekać?
Mnożą się teraz teorie spiskowe, że chodziło o to, żeby udowodnić teorię klimatystów. Szczerze wątpię, ale wy swoim działaniem i swoją głupią propagandą sami takie teorie podsycacie, a później będziecie zwalać winę na to, że to Rosja wprowadza propagandę i dezinformację. Może i Rosja, nie zdziwiłbym się. Natomiast to wy do tego dopuszczacie. Potrzebujemy silnego, skutecznego państwa działającego bez wątpliwości w interesie obywateli. Wy w tej chwili takiego państwa Polakom nie dostarczacie. Albo to zaczniecie robić, albo po kolei poustępujcie z rządu, wszyscy, którzy byliście w to zaangażowani. Dziękuję
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka i posła Włodzimierza Skalika, 26 września 2024 r.
Krzysztof Bosak: – Dziś jako Konfederacja chcemy zaalarmować, że kolejne przepisy wprowadzane przez Unię Europejską wchodzą w życie po to, żeby komplikować życie gospodarcze w Unii Europejskiej, podnosić koszty działalności gospodarczej, paraliżować normalne funkcjonowanie rynku – pod oczywiście pretekstami ekologicznymi!
Jest to szczególnie ciekawa sytuacja, dlatego, że tworzony jest nowy typ dokumentacji, można by powiedzieć paszportów dla pewnej grupy produktów. Będzie to wdrożenie przepisów tzw. dyrektywy EUDR. O tej dyrektywie mało kto słyszał, a cały proces jej przygotowania i uchwalenia odbył się w drugiej kadencji rządu PiS.
Jest to kolejna dyrektywa, kolejne przepisy ograniczające swobodę działalności gospodarczej pod ekologicznymi pretekstami, których istnienie przedsiębiorcy odkrywają w tym roku, ponieważ okres przejściowy dla dużych przedsiębiorstw kończy się właśnie 30 grudnia tego roku, a w połowie przyszłego roku dla małych i średnich przedsiębiorstw. I przepisy te po prostu wchodzą w życie i tworzą ogromną liczbę nowych kosztów, komplikacji, obowiązków i ryzyk dla producentów.
Dyrektywa ta w założeniu swoim dotyczy tego, żeby do obrotu nie móc wprowadzać produktów, które powodują zmniejszanie powierzchni lasów lub tzw. degradację lasów, przy czym w rozumieniu dyrektywy przez degradację lasów rozumiemy także zmianę charakteru lasu, np. na las gospodarczy. Jak to ma działać? Otóż objęte monitoringiem szczególnym mają być takie produkty, jak bydło, kakao, kawa, olej palmowy, kauczuk, soja, drewno, a także wszystkie produkty pochodne i wszystkie produkty zawierające te produkty.
Jak nie trudno zauważyć, jeżeli spróbujemy we współczesnym gospodarstwie znaleźć produkty, które nie zawierają ani gumy, ani drewna, no to będzie znaczna część produktów, podobnie w przemyśle spożywczym, jeżeli weźmiemy kawę, olej palmowy, mięso bydlęce, kakao czy soję. W związku z czym mówimy o przepisach, które obejmują znaczną część rynku!
A jakie one powodują obowiązki? Bardzo liczne. Po pierwsze, kończą się okresy przejściowe. Po drugie przedsiębiorcy mają obowiązek śledzić łańcuchy dostaw, łącznie z dokumentacją zawierającą informację o geolokalizacji pochodzenia produktów. Po trzecie, mają wprowadzić regularne audyty i certyfikacje. Po czwarte, mają być koszty oszacowane na między 175 milionów, a 2,6 miliarda euro rocznie! Swoją drogą, niezły rozrzut. To koszty szacowane przez samą Komisję Europejską, dlatego te dane tak chętnie cytuję. Sama Komisja Europejska te koszty szacuje z takim rozrzutem.
Ponadto producenci np. czekolady sprzedający ją na polskim rynku będą musieli wszystkie te obowiązki spełniać, nawet jeżeli zakupią kakao od importera, który również spełni te obowiązki! Więc te obowiązki będą spełniane niejako podwójnie, na każdym etapie.
Co więcej, karać będzie można za niewypełnienie lub nienależyte wypełnienie przepisów tej dyrektywy – a oczywiście oceniać będą to instytucje unijne – karami do wysokości 4% rocznego obrotu. To gigantyczne kary, ale to nie koniec.
Karać będzie można także konfiskatą towarów, tymczasowym zakazem uczestniczenia w zamówieniach publicznych lub przetargach Unii Europejskiej. Będzie trzeba udowadniać pochodzenie każdego materiału.
No, trzeba powiedzieć, że brzmi to jak jakiś ekonomiczny totalitaryzm, jakiś system totalnej inwigilacji. Trudno nie mieć skojarzeń i analogii do całego tego systemu, wdrażanego obecnie, śledzenia tzw. śladu węglowego.
Jest to kolejny system przekształcania gospodarki rynkowej w gospodarkę pełną nowych obowiązków administracyjnych, coraz bardziej przypominającą gospodarkę socjalistyczną czy centralnie planowaną, gdzie nikt już nie wie do końca, jakie są reguły gry. Mamy badanie śladu węglowego, mamy raportowanie ESG, teraz będziemy mieli raportowanie i paszporty leśne – gdzie nas to wszystko ma zaprowadzić, trudno powiedzieć, natomiast nic dziwnego, że później wychodzą takie raporty jak raport Draghiego, które diagnozują utratę konkurencyjności gospodarki unijnej w skali światowej. Więcej regulacji – jeszcze mniej konkurencyjności.
Jeżeli Unia Europejska chce zapobiegać zmniejszaniu powierzchni lasów, może zrobić to w znacznie prostszy sposób. Wytypować państwa, które zmniejszają powierzchnię lasów i uzależnić po prostu otwarcie swojego rynku na import z tych państw w zależności od tego, czy skorygują swoją politykę, czy nie. To jest naprawdę proste. Nie trzeba powodować, że każda firma będzie obracać danymi o geolokalizacji każdego półproduktu!
Ale przecież chyba już widzimy, że nie o to tu chodzi, żeby jakikolwiek problem rozwiązać, tylko żeby tworzyć narzędzia totalitarnej kontroli w gospodarce pod pretekstami ekologicznymi.
Rząd nie ostrzegał przedsiębiorców, w tej chwili kończy się okres przejściowy, kary w wysokości 4% obrotu oraz konfiskata produktów zbliżają się z końcem tego roku, a przedsiębiorcy piszą do naszych biur poselskich, ponieważ nie wiedzą, jak dokładnie te przepisy należy wdrażać.
Konferencja prasowa Ruchu Narodowego z udziałem wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka i posła Krzysztofa Szymańskiego, 25 marca 2024 r.
Krzysztof Bosak: – Dziś chcemy poruszyć temat, który znalazł się na planie pierwszym w ciągu ostatnich tygodni, także ze względu na powódź i na coraz szerzej widziane przez opinię publiczną informacje o blokowaniu inwestycji w naszą infrastrukturę przeciwpowodziową, a mianowicie chcemy się odnieść do informacji o zagranicznym finansowaniu organizacji pozarządowych w Polsce, które działają w sposób sprzeczny z racją stanu.
Dla przykładu, adwokatując blokowanie inwestycji infrastrukturalnych przeciwpowodziowych na polskich rzekach, albo finansując organizacje, które blokują prawidłową ochronę granic, wspierają nielegalną imigrację i nielegalnych imigrantów. Wiemy dobrze, że takie finansowanie ma miejsce na dużą skalę.
Pieniądze z zagranicy szerokim strumieniem płyną do organizacji pozarządowych zarejestrowanych w Polsce, udających reprezentowanie interesu polskich obywateli. Jesteśmy temu przeciwni i uważamy, że jeżeli to dotyczy polityki, jeżeli dotyczy interesów narodowych, bezpieczeństwa państwa, to powinno być po prostu zakazane.
Sytuacja, w której partie polityczne mają restrykcyjne kontrolowanie wszelkiego rodzaju dotacji – jeżeli nawet pojedynczy obywatel z zagranicy wpłaci darowiznę w wysokości 1 zł na polską kampanię wyborczą prowadzoną przez polską partię polityczną, to jest to przestępstwo! A w tym samym czasie można np. ufundować “Campus Polska”, finansując to z wielu zagranicznych organizacji jednocześnie, jest to impreza organizowana w trakcie prekampanii czy kampanii wyborczej, na której występuje cała chmara polityków rządzących obecnie Polską i jest to legalne – to jest to zwyczajny absurd!
Sytuacja, w której z jednej strony mamy w polskich służbach specjalnych odpowiednie departamenty ochrony ekonomicznych interesów państwa, a z drugiej strony rządowa spółka niemiecka może finansować antyrozwojowe operacje, blokujące inwestycje w Polsce, i może robić to dowolnie dużymi pieniędzmi, jest to absurd!
Sytuacja, w której Straż Graniczna, Wojsko Polskie, Policja chroni granicę, a z drugiej strony zagraniczni donatorzy finansują organizacje, które pracują nad tym, żeby sparaliżować działanie żołnierzy i funkcjonariuszy – jest to absurd! Ruch Narodowy podnosił już wiele lat temu postulat zakazu zagranicznego finansowania organizacji pozarządowych angażujących się w politykę. I to trzeba zrobić. To trzeba po prostu zrobić.
PiS, kiedy rządził, żalił się, że jest robiony “Majdan” za zagraniczne pieniądze, próbował obejmować jakimiś śmiesznymi sankcjami i zakazami takich działaczy pozarządowych, jak Ludmiła Kozłowska czy Bartosz Kramek. A nie miał odwagi podjąć wyzwania polegającego na zmianie prawa.
Proszę popatrzeć, to jest wydruk ze strony internetowej przedsiębiorstwa ZUG. To przedsiębiorstwo prawdopodobnie nic nie mówi żadnemu Polakowi. To przedsiębiorstwo, które jest w 100% kontrolowane przez kilka niemieckich ministerstw. Na swojej stronie internetowej to przedsiębiorstwo, proszę bardzo, informuje, że kwotą 300 tysięcy euro finansuje polskie organizacje pozarządowe, które czym się zajmują? To już widzimy na tym znaku. Zajmują się Odrą. To nie przypadek, że Polska ma retencję rzek na poziomie 3-krotnie mniejszym niż Niemcy. To, że u nas powodzie są niszczycielskie, a po stronie niemieckiej nie są. To nie dzieje się samo.
Są wpompowywane duże pieniądze, w przypadku tej dotacji z rządowego niemieckiego przedsiębiorstwa ZUG, te pieniądze, te 300 tysięcy euro powędrowało do Fundacji Ekorozwoju. Czy ktoś wie, co to jest Fundacja Ekorozwoju? Nikt nie wie.
Ale tworzy się wrażenie, że powstaje duża koalicja organizacji pozarządowych, które czasem nie mają nawet przetłumaczonych publikacji na język polski i zostają ślady potem, że są to konsultowane rzeczy z Niemcami. Jak na jednej stronie jednej z lokalnych organizacji pozarządowych na rzecz ochrony rzek, którą wrzucałem na swoje media społecznościowe – gdzie miała nieusunięte komentarze redakcyjne do tytułu artykułu, zrobione w języku niemieckim! Więc widać, że jakiś Polak lub osoba polskojęzyczna, która publikuje artykuły na stronie tej organizacji, konsultowała to z kimś, kto jest wyłącznie niemieckojęzyczny i wrzucała na polskie strony.
Lista tych organizacji jest naprawdę długa. Jeżeli chodzi o “Campus Polska”, to z zagranicznych organizacji zaangażowane w to były: – Open Society Foundations, czyli główny wehikuł finansowy George’a Sorosa, – Bloomberg Philanthropies, a więc kolejna z amerykańskich organizacji pozarządowych finansujących w Polsce, – International Republican Institute, który ma biuro i personel w Warszawie. Myślę, że mało kto wie, że taka organizacja operuje w Polsce. Ja się dowiedziałem całkiem niedawno, że ta organizacja operuje w Polsce od lat kilkunastu. Ma tutaj biuro. Udziela dofinansowań. A jednocześnie wydaje się, że dość oszczędnie prowadzi swoją politykę informacyjną. – European Democracy Youth Network, i tak dalej, i tak dalej.
Federacja Zielonych GAJA, przedstawia się partnerstwami z międzynarodowymi organizacjami. Fundacja Ekologiczna “Zielona Akcja”, również finansowana z pieniędzy przychodzących spoza Polski. Fundacja Greenmind, informująca również o finansowaniu z zagranicy. Fundacja Ekorozwoju, już przeze mnie wspomniana, informująca o finansowaniach z zagranicy. Grupa Granica, która zajmuje się właśnie operowaniem w pasie przygranicznym, informująca, że jest finansowana z Fundacji Batorego, która z kolei jest finansowana z zagranicy. Polskie Forum Migracyjne, które chętnie informuje o tym, że jest finansowane i przez Open Society Foundations George’a Sorosa, i z grantów norweskich, i z Fundacji Batorego, która większość finansowania ma z zagranicy.
I tak można by, proszę państwa, wymieniać bez końca! To się musi się skończyć. Polskie życie społeczne, polskie sprawy powinniśmy rozstrzygać pomiędzy sobą. Polacy, polscy przedsiębiorcy powinni finansować organizacje działające w Polsce, natomiast jeżeli ktoś chce pomóc, to proszę bardzo, pomoc charytatywna – tak, natomiast sprawy polityczne załatwiajmy pomiędzy sobą.
Nie potrzebujemy ani, żeby George Soros, ani jakieś eko-lewicowe organizacje z Niemiec, ani żeby rząd niemiecki decydował, jak, kto ma tutaj zajmować się rzekami, granicami i innymi strategicznymi tematami.
Krzysztof Szymański: – Być może to jest stwierdzenie jakiegoś takiego komunału, że w Polsce to Polacy powinni kształtować swoją politykę. Niestety, patrząc na to, jak wygląda scena polityczna troszeczkę głębiej, jak wiele jest różnych stowarzyszeń i fundacji, które mają i wywierają wpływ na polską politykę, a są niestety finansowane z zagranicy, to można dojść do ewidentnego wniosku, że mamy do czynienia z piątą kolumną, z taką ingerencją zewnętrzną, która akurat w tym przypadku odbywa się po prostu w białych rękawiczkach!
Czyli obce ośrodki, które chciałyby wykształcić u nas albo przemodelować troszkę jakąś linię polityczną, kształt debaty publicznej, mogą to robić bez ograniczeń właśnie za pomocą takich bocznych drzwi, za pomocą finansowania podmiotów z trzeciego sektora, które wydają te swoje środki finansowe na różne wydarzenia kulturalne czy na różne np. konkursy, na różne publikacje, konferencje. Przeprowadzają tego całkiem sporo, a przez to właśnie dodają, dorzucają do naszej debaty publicznej bardzo dużą cegiełkę.
I teraz zasada jest taka, że nie można naiwnie patrzyć na to, że to jest zwykły głos z zewnątrz. Ponieważ to jest głos, który stara się realnie realizować swoje interesy, bardzo często niestety kosztem naszych interesów. To jest czysta naiwność, jeśli odwracamy od tego głowę i uważamy, że to jest zdrowa sytuacja, że może tak być. Nie, absolutnie nie.
My jako Polacy mamy tak naprawdę klucz do rozwiązania tej sprawy. To my powinniśmy decydować o tym, jak bardzo ta ingerencja jest dopuszczalna – czy tylko trochę, czy w ogóle! Naszym zdaniem ingerencja zewnętrzna jest absolutnie niedopuszczalna, finansowanie organizacji i fundacji z zagranicy powinno być w pełni zakazane. Te przepisy, skoro fundacje i stowarzyszenia mają wpływ na życie polityczne, to te przepisy właśnie powinny być bardzo analogiczne do funkcjonowania partii politycznych w Polsce!
Bo niby dlaczego partie polityczne, które kształtują życie publiczne, polityczne w Polsce mają ogromne restrykcje, natomiast fundacje i stowarzyszenia, które również mają bardzo duży wpływ, już takim restrykcjom absolutnie nie podlegają? I żeby nie być tutaj gołosłownym, można wspomnieć o paru przykładach.
Chociażby tutaj wspomniana już Fundacja Stefana Batorego, która jest przecież finansowym narzędziem wywierania wpływu George’a Sorosa. Już bez, myślę, żadnej wątpliwości zostało wykazane, jak ogromny wpływ również na polską debatę publiczną miała ta fundacja, jak wiele inicjatyw stricte politycznych było finansowanych właśnie za pieniądze tej fundacji. Czy chociażby wspomnieć można również o ostatniej wypowiedzi jednego z ekspertów, który wypowiada się w mediach, który jest zapraszany ze względu na swoją kompetencję i wiedzę – i wskazał wprost, nazwał rzeczy po imieniu, mówił o eko-terrorystach, mówił o tym, że eksperci są kupowani przez obcy wywiad, nęceni pieniędzmi, nęceni różnymi wpływami przez obce państwa po to, żeby popierali konkretne inicjatywy albo żeby się sprzeciwiali prowadzeniu w Polsce różnych inicjatyw, które realizowałyby polski interes narodowy.
To jest sytuacja absolutnie patologiczna. Trzeba z tym skończyć. Finansowanie fundacji, stowarzyszeń z zagranicy jest niedopuszczalne. To Polacy powinni decydować o tym, kogo wspierają, i za środki polskie powinna być kształtowana debata publiczna.
Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak na serwisie X.
Kolejna istotna relacja o tym jak wygląda obszar konfliktu przy dużym nasyceniu dronami:
„Z powodu ogromnej liczby dronów FPV i zrzutów (granatów) z nich — logistyka po prostu się zatrzymała. (…) Do tego dochodzi minowanie narzutowe (…) Oznacza to, że wszystkie zwykłe procesy już w ogóle nie działają.”
Te doświadczenia powinny zostać natychmiast uwzględnione w programie szkolenia polskich żołnierzy. Nie da się tego zrobić bez masowego zakupu bardzo różnych dronów i stałego ćwiczenia z nimi. Czyli de facto zmiany programu i metod szkolenia. Ale trzeba to zrobić bo wojny bez dronów już nie będzie.
W celu minimalizacji strat ludzkich przy zaopatrzeniu warto też rozważyć drony i bezzałogowe pojazdy transportowe, a być może również małe bezzałogowe pojazdy rozminowujące. Te rozwiązania są w zasięgu polskiego przemysłu obronnego. Trzeba tylko zacząć to zamawiać, wdrażać i doskonalić.
Kolejna istotna relacja o tym jak wygląda obszar konfliktu przy dużym nasyceniu dronami:
„Z powodu ogromnej liczby dronów FPV i zrzutów (granatów) z nich — logistyka po prostu się zatrzymała. (…) Do tego dochodzi minowanie narzutowe (…) Oznacza to, że wszystkie zwykłe procesy… https://t.co/dndKiHOdUq
O zaangażowaniu działaczy Konfederacji w walce z powodzią – Nasi działacze są zaangażowani w tej chwili w umacnianie wałów przeciwpowodziowych. Pomoc w miastach, gdzie powódź trwa. Przygotowania tam, gdzie dopiero fala nadejdzie. M.in. w moich rodzinnych stronach w województwie lubuskim. I pomoc w sprzątaniu w tych miastach, w których już powódź przeszła. Także myślę, że w tej chwili to jest największe wyzwanie.
Poza tym organizujemy wewnętrznie system informacji o tym, gdzie są jakie potrzeby. Gdzie są jakie potrzeby, jeżeli chodzi o pomoc. Wymieniamy się tymi informacjami. Przyznam, że jest taki chaos informacyjny w tej chwili, którego nie widziałem naprawdę od bardzo dawna, być może od katastrofy smoleńskiej. Jesteśmy cały czas wewnętrznie na etapie przetwarzania informacji o tym, gdzie co się dzieje i gdzie są jakie potrzeby.
O chaosie informacyjnym – Wydaje mi się, że mamy do czynienia z dużymi zaniedbaniami. Pierwsze i najogólniejsze to, że my w Polsce nie mamy czegoś takiego, jak StratCom, czyli miejsce, gdzie odbywa się strategiczna komunikacja. Ten temat jest mi znany ze względu na zaangażowanie przychodzące do Polski z zewnątrz od sojuszników w ramach NATO w zakresie walki z dezinformacją. Walcząc z dezinformacją tworzy się jeden ośrodek strategicznej komunikacji, który w imieniu państwa z obywatelami się komunikuje i na bieżąco przetwarza informacje. (…) Mieliśmy wczoraj też duże zamieszanie informacyjne związane ze spuszczaniem wody ze zbiornika Tauronu, absolutnie sprzeczne informacje. Mieliśmy wcześniej przede wszystkim ogromne zaniedbanie informacyjne, jeżeli chodzi o informowanie samorządów.
O konieczności powołania komisji śledczej – Myślę, że to jest materiał na jakąś komisję śledczą, która po tej powodzi powinna powstać. (…) Mamy tutaj kilka wątków. Po pierwsze, niespuszczanie wody ze zbiorników. Nysa została zalana w wyniku braku decyzji o spuszczaniu wody ze zbiorników. W trakcie, gdy Czesi opróżniali swoje zbiorniki, w Polsce był trzymany wysoki stan wód i spuszczano tylko tyle, co do tych zbiorników napływało, nie szykując się na falę powodziową, która już szła. To jest dywersja przeciwko miastom położonym poniżej.
Oczywiście, że jest za wcześnie [na rozliczanie], natomiast mówię, jakie wątki będzie trzeba wyjaśnić, jak to opadnie i jak się skończy sprzątanie. A być może w trakcie sprzątania, bo sprzątanie, z tego, co słyszymy od pana burmistrza Głuchołaz i obserwując absolutnie dramatyczną sytuację w innych miastach – typu, żeby wymienić najbardziej medialne w ostatnich dniach, Lądek Zdrój czy Stronie Śląskie, ale przecież to są ogromne zniszczenia w dwudziestu kilku powiatach, a na liście powiatów z wprowadzoną klęską żywiołową nie ma tych, gdzie powódź już trwa! Na przykład powiatu żagańskiego, miasto Szprotawa już zalane, idzie ta powódź dalej rzeką Bóbr, rzeką Odra na północ…
To jest decyzja premiera. Ja nie wiem, jak były powiaty dobierane. Być może w momencie, kiedy rozporządzenie było wydawane, to po prostu Szprotawa jeszcze nie była zalana, natomiast od wczoraj Szprotawa jest zalana, tak? I mamy powódź także w województwie lubuskim, nie tylko w powiatach województwa śląskiego, opolskiego czy dolnośląskiego. Więc, jeszcze raz: mamy ogromne zaniedbania, mamy chaos informacyjny. (…) Wydaje mi się, że w rządzie jest po prostu bałagan, a premier się w tej chwili skupił na robieniu pewnego spektaklu pod media, bo ja odbieram te narady transmitowane jako rodzaj spektaklu, a nie rzeczywistego zarządzania kryzysem. Rzeczywiste zarządzanie kryzysem nie odbywa się przy włączonej kamerze, no nie oszukujmy się!
Wyjaśnijmy, po co są w demokracji komisje śledcze. Komisje śledcze są potrzebne wówczas, gdy normalne procedury zawiodły i trzeba wyjaśnić, dlaczego; gdy doszło do czegoś więcej niż złamanie prawa, które powinna wyjaśnić prokuratura. Prokuratura będzie musiała po tej powodzi wyjaśnić, dlaczego niektóre budowle zostały wykonane w sposób wadliwy i przy pierwszym wykorzystaniu po prostu nie zadziałały prawidłowo. (…)
Obowiązkiem polityków opozycji jest punktowanie zaniedbań rządzących i wyciąganie z tego wniosków. My musimy być mądrzejsi na następne wyzwania. Nie mamy żadnych gwarancji, że za kilka lat nie będzie kolejnej dużej powodzi. Jeżeli teraz nie będziemy mieli odwagi wyciągać wniosków, badać procedur, gdzie zawiodły – np. jest pytanie, co się stało, jeżeli chodzi o zarządzanie tymi zbiornikami wodnymi.
Dlaczego gazeta “Nowiny Nyskie” była informowana przez Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej we Wrocławiu, że nie ma potrzeby opróżniania zbiorników w momencie, kiedy Czesi opróżniali swoje zbiorniki? Do wyjaśnienia jest, dlaczego premier wydawał uspokajające komunikaty wówczas, gdy premier Czech ostrzegał, że musimy szykować się na dramatyczny weekend!
Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak na serwisie X.
Zwróćcie uwagę na brak liczb (ile sztuk?) i brak jakichkolwiek szczegółowych informacji o skali wsparcia Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych na profilu RARS.
Apeluję do dziennikarzy by ustalili co Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych udostępniła i co ma w magazynach!
Zwracam uwagę, że trzy dni od katastrofy samorządowcy z najbardziej zniszczonych miast proszą przez media o wodę pitną i generatory prądu!!!
To jedyny wpis na temat RARS na stronie RARS i MSWiA, w którym znalazłem liczby. W relacji do ponad 20 powiatów, w których są zniszczenia te liczby są niestety bardzo małe. Wpis jest z niedzieli wieczór. Ile zasobów i sprzętu wydano do dziś? Ile jest w magazynach?… https://t.co/MDQwrr8Z6L
Bardzo ważny artykuł doświadczonego na wschodzie byłego polskiego dyplomaty Witolda Jurasza na temat awantury Sikorski-Zełeński, do której doszło w Kijowie.
Potwierdzają się niestety wszystkie nasze diagnozy, z którymi wychodziliśmy do opinii publicznej gdy nikt jeszcze ich nie chciał słuchać. Dobroć została wzięta za słabość. Polscy politycy swoją nawianą postawą rozzuchwalili Kijów, budując przekonanie że Polska robi to co musi, a nie to co może i chce.
Powrót na ścieżkę asertywności i stworzenie jakiejś nowej równowagi regionalnej we wzajemnych stosunkach będzie bolesny. I będzie wywoływać irytację innych aktorów na arenie międzynarodowej, którzy ułożyli już sobie scenariusze działania z Polską w roli bezpłatnego zakładu usługowego na rzecz „kolektywnego zachodu”.
Tak mści się brak strategii i mylenie przywództwa z robieniem jednostronnych gestów.
Bardzo ważny artykuł doświadczonego na wschodzie byłego polskiego dyplomaty Witolda Jurasza na temat awantury Sikorski-Zełeński, do której doszło w Kijowie. Potwierdzają się niestety wszystkie nasze diagnozy, z którymi wychodziliśmy do opinii publicznej gdy nikt jeszcze ich nie…
Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak w radiowej Trójce o propozycjach Konfederacji w związku z kryzysem powodziowym.
– Postulujemy poprawianie polskiej gospodarki wodnej. W trakcie kampanii wyborczej w 2020 roku we Wrocławiu postulowałem budowanie tej tzw. małej retencji, która ma zatrzymywać wodę.
Ale to podkreślę, nie mówmy, że mała retencja rozwiąże jakikolwiek problem w górach. W górach nie jest możliwe zorganizowanie małej retencji. W górach, żeby powstrzymać napływające, rwące fale wynikające z masywnych opadów, musza być po prostu tamy. I to nie stuletnie tamy, jak ta co się zawaliła w Stroniu Śląskim, tylko nowoczesne, inżynieryjne obiekty, które są w stanie spowolnić i rozładować takie fale powodziowe.
Mamy mnóstwo infrastruktury, którą pozostawili po sobie Niemcy, z której korzystamy do dziś. Szczególnie w województwie dolnośląskim. I do tego powinniśmy dodać nowoczesną infrastrukturę.
Wicemarszałek Sejmu @krzysztofbosak w @RadiowaTrojka mówił o propozycjach Konfederacji w związku z kryzysem powodziowym, który mamy. Postulujemy poprawę polskiej gospodarki wodnej, w tym budowę małej retencji, która ma zatrzymywać wodę. W górach potrzebne są nowoczesne tamy, a… pic.twitter.com/1tjIobYcXq
Wokół Kłodzka zostały dodane przez ostatnie lata cztery nowe zbiorniki. I zarówno politycy PiSu, jak i Platformy przeciwdziałali temu, żeby zbudować ich więcej. Bo społeczność lokalna bała się, że będzie trzeba około tysiąca lub dwóch tysięcy ludzi przesiedlić po to, żeby uratować dobytek dziesiątek tysięcy innych ludzi. (…)
Moim zdaniem odszkodowania za przesiedlenie tych, którzy muszą się przesiedlić w wyniku budowy zbiorników przeciwpowodziowych, powinny być tak zachęcające, żeby w ogóle nie było takiego oporu społecznego. A ludzie się tego boją, bo boją się, że stracą to, co mają, a nie dostaną nic w zamian!
Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak na serwisie X.
Z informacji spływających z Opolszczyzny i Dolnego Śląska wyłania się smutny, ale nie zaskakujący obraz: procedury zarządzania kryzysowego za które odpowiada administracja rządowa (poziom województwa i kraju) nie zadziałały.
Wyprzedzającego przepływu informacji do gmin i powiatów nie było.
W wielu miejscowościach do soboty ludzie nie wiedzieli czy układać worki z piaskiem, nie mówiąc o przygotowaniach do ewakuacji.
Z informacji spływających z Opolszczyzny i Dolnego Śląska wyłania się smutny, ale nie zaskakujący obraz: procedury zarządzania kryzysowego za które odpowiada administracja rządowa (poziom województwa i kraju) nie zadziałały. Wyprzedzającego przepływu informacji do gmin i powiatów…
Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak na serwisie X.
W Sejmie prowadzę właśnie pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy uszczelniającej Polski rynek transportowy przed nielegalnymi kabotażami, prezentowanej przez ministra Dariusza Klimczaka i wiceministra Stanisława Bukowca. Minister mówi o porozumieniu zawartym z protestującymi polskimi przewoźnikami, a także o rozmowach z Ukrainą i Komisją Europejską.
W Sejmie prowadzę właśnie pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy uszczelniającej Polski rynek transportowy przed nielegalnymi kabotażami, prezentowanej przez ministra @DariuszKlimczak i wiceministra @Stan_Bukowiec. Minister mówi o porozumieniu zawartym z protestującymi… pic.twitter.com/dMKbSJm2wx
Przypomnę że na samym początku próbowaliśmy tym tematem zainteresować poprzedni rząd, ale najpierw zderzyliśmy się z obojętnością i niekompetencją, a później — gdy kryzys eskalował, a granica była blokowana — zajęła się tym minister Jadwiga Emilewicz i minister Rafał Weber. Wówczas zaczęły się negocjacje, prace nad szukaniem porozumienia z protestującymi, rozmowy z Kijowem, z Brukselą, a po zmianie władzy ruszyły prace legislacyjne, dalsze rozmowy z Brukselą i skuteczne negocjacje z Kijowem.
Podczas prezentacji projektu minister podziękował liderom branży, w tym między innymi Rafałowi Meklerowi. Duże gratulacje dla wszystkich zaangażowanych w temat i zachęcam do śledzenia sprawy!
„Wycofanie” kontrasygnaty i deklaracja premiera Tuska na temat „demokracji walczącej” oraz de facto dopuszczenie łamania prawa w imię aktywizmu demoliberalnego to już otwarte porzucenie agendy praworządnościowej. To przedłożenie partyjniactwa przed troskę o państwo.
Afirmacja pozbawionego zasad konfliktu przed jakikolwiek program pozytywny. Dla obywateli oznacza to więcej złych emocji, więcej chaosu w państwie, niższe gwarancje praw obywatelskich i wolności gospodarczej, spadek bezpieczeństwa, mniej inwestycji, wolniejszy rozwój i jeszcze większe odstraszanie kadr profesjonalnych od zaangażowania w sprawy publiczne.
Absolutnie destrukcyjny kierunek.
„Wycofanie” kontrasygnaty i deklaracja premiera Tuska na temat „demokracji walczącej” oraz de facto dopuszczenie łamania prawa w imię aktywizmu demoliberalnego to już otwarte porzucenie agendy praworządnościowej. To przedłożenie partyjniactwa przed troskę o państwo. Afirmacja…
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka i posła Parlamentu Europejskiego Grzegorza Brauna, 9 września 2024 r.
Krzysztof Bosak: – Dziś wspólnie z Grzegorzem Braunem w imieniu Konfederacji stoimy tutaj po to, żeby dać nasz komentarz do ostatnich i wcześniejszych działań ministra sprawiedliwości, profesora Bodnara.
Ten komentarz jest bardzo krótki. Panie ministrze, wzywamy do dymisji.
Naprawdę, wszystkie te wydarzenia, których jesteśmy świadkami, wszystkie te deklaracje, one składają się w jedną całość: niezdolność do konstruktywnego pełnienia tego urzędu. Niezależnie, czy weźmiemy procedury ochrony kontrwywiadowczej, newralgicznych, delikatnych postępowań przeciwko zagranicznym szpiegom; czy weźmiemy delikatne sprawy polityczne związane z wolnością zgromadzeń, zahaczające o kręgi polityczne; czy weźmiemy perspektywy tak zwanego przywracania praworządności, czyli porządkowania bałaganu, z którym zostaliśmy po rządach Prawa i Sprawiedliwości. W każdej z tych rzeczy błędy i brak jakiegokolwiek konstruktywnego planu!
Dostęp do tajnych akt pana Rubcowa, potwierdzonego szpiega, który udawał Hiszpana, okazał się Rosjaninem, funkcjonariuszem wojskowego wywiadu, i brylował w obecnej tutaj, tuż za naszymi kamerami, elicie dziennikarskiej, miesiącami, a może i latami. Okazuje się, że w wyniku błędów prokuratury, braku nadzoru nad postępowaniem w sprawie o szpiegostwo, on brylował nie tylko tutaj w Sejmie, brylował także w kancelarii tajnej ABW, poznając szczegóły rozpracowania kontrwywiadowczego, któremu był poddawany – i z tą wiedzą, w ramach wymiany szpiegów, dokonanej nie przez Polskę, ale przez państwo amerykańskie, po prostu wyjechał do Moskwy.
To zaniedbanie obowiązku, jakim jest prawidłowy nadzór nad delikatnymi postępowaniami i tym, co robią podwładni pana ministra Bodnara, prokuratorzy w całym kraju, a szczególnie tu w Warszawie, bo przecież te postępowania w sprawach zagranicznych szpiegów nie są prowadzone w każdej regionalnej czy rejonowej prokuraturze, one się koncentrują przede wszystkim tu w Warszawie.
Inna sprawa, delikatna, związana ze wznowionymi postępowaniami dot. między innymi Marszu Niepodległości. Ostrzegaliśmy, że ta sprawa jest dęta, że te postępowania wznawiane są z powodów ideologicznych. Natomiast to, co wyprawia prokurator podległy panu ministrowi Bodnarowi, to istna komedia! Poszukuje bowiem nieistniejącej listy nazwisk i postanowił przeszukiwać mieszkania wybranych losowo ludzi, związanych z władzami Stow. Marsz Niepodległości i biura, które nie były biurami Marszu Niepodległości w czasie Marszu Niepodległości w roku 2018 – po to, żeby namierzyć rzekomo istniejące listy członków Straży Marszu Niepodległości z roku 2018. Panie prokuratorze, takie listy nigdy nie istniały. Pan to ma w papierach. Proszę je uważnie przeczytać.
A do pana prokuratora generalnego i ministra Bodnara krótka informacja: jeżeli nie potrafi pan nadzorować swoich prokuratorów, żeby prowadzili czynności w sposób celowy, staranny, np. przyjeżdżając na miejsca przeszukań, które zarządza, a nie tak, że policjanci muszą o wszystko pytać przez telefon, co mają robić; np. wskazując, jakie rzeczy zająć, a nie, że wysyła się policję do lokalu, w którym jest zarejestrowanych trzy, cztery czy więcej podmiotów, i policjanci nie wiedzą właściwie, co mają robić na miejscu, a prokurator nie przyjechał, bo nie chciał, miał jakieś pilniejsze sprawy?
To jest komedia, pan za tą komedię odpowiada. My nie będziemy się skarżyć, że jesteśmy ofiarami, bo nie czujemy się ofiarami. Ofiarami są Polacy, ponieważ to pańskie działania i pańskich prokuratorów powodują zmniejszenie bezpieczeństwa warszawiaków. Bo każdy funkcjonariusz policji odciągnięty od ścigania prawdziwych bandytów i zajmowania się członkami różnych stowarzyszeń i ich segregatorami z dokumentami i służbowymi laptopami, to policjant jeden mniej, który ściga bandytów. A w Warszawie brakuje funkcjonariuszy policji! Tu pracują ludzie przymusowo pościągani z całego kraju, bo w Warszawie brakuje policji. Dramatycznie.
Panie ministrze, czy pan o tym nie wie, że wymyśla pan głupie obowiązki, których pana podwładni później nawet nie nadzorują? Prokuratorów do dobrych spraw też brakuje. Sam fakt, że ta sprawa najpierw za Ziobry była prowadzona przez półtora roku i w tej chwili, pod pańskimi rządami, jest znów prowadzona, zabiera czas prokuratorom na ściganie prawdziwych przestępców. To absurd, za który pan odpowiada.
Podobnie jak za łamanie praw obywatelskich ludzi, którzy prowadzą legalną działalność w Polsce i nie zrobili nic złego. Trzecia sprawa, no to oczywiście sprawa najświeższa, być może kalibrem największa, czyli te nieszczęsne zapowiedzi z piątku o tym, że będzie jakaś weryfikacja sędziów, zwanych w ramach nowomowy demoliberalnej, stosowanej przez tą centrolewicę opcji europejskiej – zwanych “neosędziami”. To zrobienie dokładnie tego, co zrobił PiS, tylko na jeszcze większą skalę. PiS swoimi nieudolnymi działaniami doprowadził do delegitymizacji KRS, części Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego.
Obecnie minister Bodnar zmierza do tego, żeby zdelegitymizować jeszcze kilkuset sędziów i narobić chaosu na dużo większą skalę niż w tej chwili mamy. Rolą ministra sprawiedliwości jest zaprowadzanie sprawiedliwości. Nie jest żadną sprawiedliwością karanie kilkuset ludzi, którzy weszli do stanu sędziowskiego, powołani zgodnie z Konstytucją przez prezydenta i wykonują swoje obowiązki, karanie za to, że politycy PiS-u i Platformy, i eurokraci z Unii Europejskiej pokłócili się między sobą. Waszą rolą, panowie, jest znaleźć między sobą porozumienie. To proponuje Konfederacja, mówiąc o resecie konstytucyjnym. Jeżeli nie umiecie znaleźć porozumienia, jeśli nawet go nie szukacie, podajcie się do dymisji.
Zwolnijcie krzesło ministra sprawiedliwości. Niech przyjdzie ktoś kolejny z waszego obozu, może nieco lepiej sobie poradzi z tymi wyzwaniami. Naprawdę, to nie jest tak, że jeden jest kandydat na ministra sprawiedliwości i to jest profesor Bodnar. Obserwując te wszystkie działania mamy wrażenie głębokiej niekompetencji i głębokiego braku wizji. To, że ktoś ma tytuł naukowy, zrobiony z prawa, to jeszcze nie znaczy, że nadaje się na ministra sprawiedliwości. Wybór, jaki padł na profesora Bodnara, jest prawdopodobnie związany tylko z jednym faktem: że nie ma on pozycji politycznej w Platformie Obywatelskiej i Donald Tusk w każdym dogodnym momencie może go po prostu zmienić. Wydaje się, że pan profesor Bodnar sam do końca tej swojej roli nie rozumie, w związku z czym my służymy radą, uświadamiamy, wzywamy do dymisji.
Krzysztof Bosak na serwisie X skomentował działania prokuratury i policji w stosunku do Marszu Niepodległości.
Parę rad dla prokuratora Macieja Młynarczyka, także do wiadomości Prokuratora Generalnego Adama Bodnara i opinii publicznej:
1. Podobno macie nagranie sprawcy tej „groźby” z 2018 roku. Zamiast szukać po omacku nieistniejących list nazwisk pokażcie teraz to nagranie władzom Stowarzyszenia Marsz Niepodległości (dlaczego tego nie zrobiliście?) i po prostu wrzućcie je do sieci. Może ktoś go pozna. O ile to ma jeszcze jakiekolwiek znaczenie.
Parę rad dla prokuratora Macieja Młynarczyka, także do wiadomości PG @Adbodnar i opinii publicznej:
1. Podobno macie nagranie sprawcy tej „groźby” z 2018 roku. Zamiast szukać po omacku nieistniejących list nazwisk pokażcie teraz to nagranie władzom @StowMarszN (dlaczego tego nie…
2. Nie traćcie pieniędzy podatnika i cennego czasu funkcjonariuszy Policji na szukanie list nazwisk członków straży Marszu Niepodległości ponieważ one nie istnieją. Macie to już w papierach, wystarczy je uważnie przeczytać. Członkowie władz Stowarzyszenia Marsz Niepodległości złożyli zeznania w tej sprawie kilka lat temu. Od tego czasu nie powstały żadne nowe dokumenty w sprawie Marszu z 2018 roku. Nikt normalny nie zajmuje się takim bzdurami.
3. Jeśli już upieracie się żeby Policja na Wasze polecenie robiła przeszukanie to piszcie kwity uważnie, prawidłowo i przyjeżdżajcie na miejsce. Ta sytuacja z przedwczoraj była żenująca. Jak prokurator nie wie co chce dostać i w czasie przeszukania trzeba z nim się stale konsultować przez telefon bo nie chciał ruszyć tyłka i przyjechać na miejsce przeszukania, to się później nie dziwcie, że dostaniecie stos bezwartościowych, przypadkowo wybranych rzeczy. Sami pokazaliście jak Was należy traktować i funkcjonariusze z tego wyciągają wnioski.
4. Pieniądze podatnika prawdopodobnie nie są Waszą największą troską, ale warto byście wiedzieli, że wydanie kilkunastu (kilkudziesięciu?) tysięcy złotych na biegłych i analizę dysków komputerów, które przejęliście to zwyczajna strata pieniędzy. Zresztą w ciągu najbliższych tygodni (raczej miesięcy?) sami się przekonacie.
PS Gdybyście chcieli ścigać prawdziwych przestępców to zapraszam do kontaktu. Przekażę informacje otrzymane od Warszawiaków, na temat coraz bardziej dokuczliwych imigranckich gangów, agresji skrajnej lewicy i innych realnych problemów kryminalnych. Wyprzedzając pytanie: tak, zawiadomienia o popełnieniu przestępstw w każdej ze spraw były składne przez poszkodowanych.
Krzysztof Bosak dla Radia Wnet, 6 września 2024 r.
Red. Krzysztof Skowroński: – Co pan sądzi? Po prostu. Jest szpieg rosyjski, który dostaje, przychodzi do ABW i przez dwa tygodnie czy akta w swojej sprawie. Skandal czy nie? Prosta odpowiedź.
Krzysztof Bosak: – Absolutny skandal! Nie jedyny. Mamy systemowy problem z brakiem kontrwywiadowczego zabezpieczenia wszystkiego, co się dzieje w wymiarze sprawiedliwości.
Wymiar sprawiedliwości to jest odrębne królestwo od służb specjalnych. Służby specjalne, kontrwywiad robią swoją robotę, a później sądy wypuszczają szpiegów – to inna sprawa, którą znamy z ostatnich dni – po prostu dając im zakaz opuszczania kraju, który oni zwyczajnie łamią i sobie po prostu wyjeżdżają.
Służby specjalne dają wgląd do materiału, tzn. sąd daje czy prokuratora nie blokuje im wglądu do materiału dowodowego, nie umieszcza ich w więzieniu. Sędziowie uciekają sobie na Białoruś. To wszystko wynika z tego, że pracownicy wymiaru sprawiedliwości dotychczas byli traktowani jako święte krowy i nie byli objęci odpowiednimi procedurami.
Moim zdaniem jest oczywiste, że w sprawach o szpiegostwo musi być szczególny nadzór. Nie może być tak, że jakiś przypadkowy sędzia czy prokurator decyduje o wypuszczeniu szpiegów, którzy wyjeżdżają za granicę. Albo o udostępnieniu całego materiału dowodowego szpiegom. To jest po prostu dla mnie kuriozalne.
Podobnie jak kuriozalne jest to, że sędziowie nie podlegają sprawdzeniu kontrwywiadowczemu, bo rzekomo sam fakt, że są powoływani na sędziów, ma gwarantować chronienie polskich tajemnic!
Tu jest tak dużo do zrobienia, że aż ciężko to opisać. I zaniedbania są także po stronie PiSu, bo te przepisy i te procedury, one były takie same, kiedy PiS rządził.
Krzysztof Bosak w rozmowie Krzysztofem Ziemcem na kanale Otwarta Konserwa.
O manifestacji PiS w obronie Marszu Niepodległości: – Jeszcze tego brakowało. Tak bym powiedział, jako osoba zaangażowana przez wiele lat w organizację. Wydaje mi się, że nie potrzebujemy tego, żeby partie polityczne w tej chwili za mocno- i to takie partie jak PiS- wchodziły w ten temat. Marsz Niepodległości ma swojego organizatora. Tym organizatorem jest Stowarzyszenie Marsz Niepodległości.
Myślę, że jeżeli ktoś chce pomóc, to powinien po prostu zapytać organizatora czyli to Stowarzyszenie, czego im potrzeba, żeby 11 listopada była duża, dobrze zorganizowana manifestacja. Ja wiem czego potrzeba, bo przez wiele lat byłem zaangażowany w to. Potrzeba pieniędzy na postawienie scen, organizację nagłośnienia. Potrzeba wolontariuszy do Straży Marszu Niepodległości. I potrzeba też trochę spokoju politycznego.
Marsz Niepodległości ma swojego organizatora. Tym organizatorem jest Stowarzyszenie Marsz Niepodległości. Jeżeli ktoś chce pomóc, to powinien po prostu zapytać organizatora czyli to @StowMarszN, czego im potrzeba żeby… pic.twitter.com/e0TO5bVZY3
O braku spokoju wokół Marszu Niepodległości – Wydaje się strategią rządu, żeby podgrzać. Pamiętamy to z pierwszych rządów Platformy. Wydaje mi się, że ogłaszanie w tej chwili manifestacji przez PiS jest wskoczeniem dokładnie w tą pułapkę, którą zastawił Donald Tusk. Czyli żeby mocniej polaryzować, mocniej podgrzewać i po prostu budować atmosferę napięcia i konfliktu.
Jestem z partii która z PiS-em rywalizuje więc się na pewno na żadną manifestację PiS-u nie wybieram.
Marsz Niepodległości – wspólna sprawa? – Marsz Niepodległości jest wspólną sprawą. Dlatego warto już 11-go listopada i wszyscy ludzie, niezależnie z której partii są zaproszeni. Tak jak co roku i tak było zawsze, jeżeli utożsamiają się z polską niepodległością i tymi podstawowymi tradycyjnymi wartościami.
Natomiast teraz myślę, że po prostu trzeba pozwolić działać prawnikom związanym ze Stowarzyszeniem albo pomagającym stowarzyszeniu, bo to przeszukanie które prokuratura zarządziła jest absurdalne, odbyło się z nadużyciem. Tam było błędnie przez prokuratora wystawione w ogóle polecenie tego przeszukania, zostały zajęte dokumenty i rzeczy nie mające nic wspólnego z samym Stowarzyszeniem Marsz Niepodległości.
Sama ta sprawa jest absurdalna, bo przypomnijmy że prokuratura w sprawie sprzed 6 lat szuka nieistniejących list członków Straży Marszu. Z marszu z 2018 roku, na podstawie jakiegoś doniesienia, że ktoś komuś groził, gdzie nie wiedzą kto groził, nie mają zdjęcia człowieka, nie mają nazwiska nie mają rysopisu, jest to absurdalna sprawa. I moim zdaniem to, co teraz trzeba zrobić, to nagłaśniać opinie prawników, którzy przy tej sprawie pracują i pokazują, jak bardzo kompromituje się minister Bodnar i jego prokuratorzy. Jak bardzo są to nieprofesjonalni ludzie. To z tym trzeba docierać do opinii publicznej. A nie z tym, że PiS będzie robił teraz manifestację. No co ta manifestacja zmieni? To się kilku polityków z PiSu polansuje?
This website uses cookies so that we can provide you with the best user experience possible. Cookie information is stored in your browser and performs functions such as recognising you when you return to our website and helping our team to understand which sections of the website you find most interesting and useful.
Strictly Necessary Cookies
Strictly Necessary Cookie should be enabled at all times so that we can save your preferences for cookie settings.
If you disable this cookie, we will not be able to save your preferences. This means that every time you visit this website you will need to enable or disable cookies again.
Skomentuj