Dobromir Sośnierz – ostatni na liście Konfederacji na Śląsku w wyborach do Parlamentu Europejskiego – na konferencji prasowej w Sejmie, 24 kwietnia 2024 r.
– Podobnie jak marszałek Bosak jestem tak stary, że pamiętam jeszcze jak w zeszłej kadencji posłowie PO wygłaszali płomienne przemówienia przeciwko wszechogarniającej inwigilacji pisowskiej. Ale nie trzeba być nawet tak starym. Wystarczy przecież posłuchać komisji od spraw Pegasusa, żeby się przekonać jak bardzo Platforma i koalicjanci zazdrościli PiS-owi. Dlatego dziś robią to samo.
Pegasus miał inwigilować tylko niektórych, wybranych to te pomysły, które teraz chce wprowadzać rząd Platformy Obywatelskiej i lewicowej koalicji, będzie dotyczył wszystkich.
Mając na uwadze dokonania dwóch poprzednich rządów Tuska to przypomnijmy, że to wtedy powstały pierwsze projekty regulowania internetu w Polsce. Wkraczania państwa w regulowanie internetu, w naruszanie naszej prywatności. Powstał indeks stron zakazanych. Procedowano ACTA 2, przeciwko któremu tysiące Polaków wyszło wtedy na ulice. W związku z tym wydaje się to, że oni do tego wracają, nie być aż takim zaskoczeniem dla kogoś kto jeszcze właśnie nie ma pamięci złotej rybki, tylko pamięta poprzednie dokonania tego rządu.
Chcieliśmy tylko podkreślić, w tym kontekście, jak bardzo nieszczere były te filipiki wygłaszane z mównicy sejmowej. Oni natychmiast po dojściu do władzy chcą robić to samo.
Co więcej, Europejski Trybunał Sprawiedliwości już zakwestionował prawo państw do inwigilowania w taki sposób. Tego rodzaju środki mogą być podejmowane wyłącznie w indywidualnych przypadkach za zgodą sądu. A nie w ten sposób, że wszyscy operatorzy mają gromadzić dane wszystkich obywateli i je przechowywać. Zwłaszcza, że nie ma gwarancji, że u tych operatorów będą pracowali ludzie wybitnie uczciwi, którzy nigdy nie wyniosą żadnej tajemnicy na zewnątrz. Zwłaszcza, że dzisiaj tam pracują, a jutro mogą tam nie pracować.
Dlatego stanowczo sprzeciwiamy się temu, żeby rząd Platformy po raz kolejny przelicytowywał w złych sprawach rząd PiS-u. PiS-PO jedno zło, ale żeby to drugie zło nie okazało się jeszcze gorsze niż to pisowskie.
Krzysztof Bosak na konferencji prasowej Konfederacji, 24 kwietnia 2024 r.
– Wraz z Dobromirem Sośnierzem dziś w imieniu Konfederacji chcemy się po raz kolejny odnieść do naszej ulubionej ustawy Prawo Komunikacji Elektronicznej. To w tej ustawie zaszywane są przepisy związane z inwigilacją Polaków. I cóż za niespodzianka! Platforma powraca do tej ustawy.
Przypomnijmy, w poprzedniej kadencji ramię w ramię walczyliśmy jako cała opozycja z pomysłami inwigilowania Polaków. Platforma postanowiła powrócić do tej ustawy po to, żeby wprowadzić przepisy dotyczące – nie ma niespodzianki – inwigilowania Polaków. Mamy już doniesienia, że rząd przygotował nowelizację właśnie Prawa Komunikacji Elektronicznej, tak, żeby rozszerzyć obowiązek gromadzenia danych przez operatorów na komunikatory, pocztę elektroniczną, szyfrowane aplikacje i tak dalej.
Wiemy oczywiście, co za tym stoi, co za tym się kryje. Dziewięć służb uprawnionych do używania podsłuchów chciałoby móc nie tylko podsłuchiwać, ale czytać to wszystko, co piszemy w internecie i co chcemy, żeby pozostało naszą prywatną wiadomością. My na tak szerokie otworzenie drzwi do inwigilowania głęboko się nie zgadzamy, więc ostrzegamy przed tymi zmianami.
Uważamy, że ludzie mają prawo do prywatności. Sprowadzanie wszystkich, że co do zasady jesteśmy podejrzani, że co do zasady wszystkie nasze dane powinny być przechowywane, gromadzone, to jest zdecydowanie groźne. Nie mamy też zaufania, że wszyscy ludzie, którzy mają do tego dostęp, działają w naszym interesie. Inaczej może: wiemy, że tak nie jest! Chcielibyśmy żyć w świecie idealnym, ale nie żyjemy. Dlatego zasada ograniczonego zaufania do struktur wszelkiego rodzaju musi obowiązywać.
Nawet w samej polityce bezpieczeństwa wszyscy, którzy zajmują się polityką bezpieczeństwa wiedzą, że jest taka podstawowa zasada: need to know, czyli że każdy powinien wiedzieć tyle, ile potrzebuje. Tak samo ze służbami. Powinny wiedzieć tyle, ile potrzebują, a nie wszystko na nasz temat. W związku z czym tutaj wyrażamy swój sprzeciw.
Chciałbym też przypomnieć, że w poprzedniej kadencji Sejmu, jako jedyni z całej opozycji, zaproponowaliśmy przepisy konstruktywnie wychodzące naprzeciw problemowi ochrony prywatności polskich obywateli przed tymi dziewięcioma uprawnionymi do inwigilacji służbami oraz przed nadużywaniem inwigilacji i podsłuchów. Proponowaliśmy m.in. urealnienie sądowego zatwierdzania podsłuchów i inwigilacji poprzez wprowadzenie obowiązku przekazania przez służbę sądowi całości dokumentacji i dowodów w danej sprawie, a nie wybranych elementów, na podstawie których sąd ma decydować. Oraz poprzez obowiązek ustanowienia obrońcy prywatności z urzędu, który nawet bez wiedzy tego, którego postępowanie dotyczy, broniłby jego prawa do prywatności. Kwestionował to, co proponują służby. A taka osoba post factum mogłaby zajrzeć w papiery swojego postępowania i zobaczyć, co tam się wydarzyło. Dokumentacja tego postępowania służyłaby za materiał do ewentualnej oceny, czy doszło do nadużycia, czy nie. A więc urealnienie procedury sądowej, obecnie raczej czysto formalnej, zatwierdzania inwigilacji i podsłuchów.
To były nasze propozycje. Te propozycje nie zyskały uznania rządu PiS! I Platforma nie jest tu lepsza! Również nie proponuje niczego w tym kierunku, tylko odgrzebuje te propozycje, które nie przeszły za PiS-u i proponuje je jako swoje. PiS-PO, jeżeli chodzi o inwigilację, jedno zło!
W piątkowym wieczornym programie Forum w TVP Info, do którego byli zaproszeni przedstawiciele różnych ugrupowań politycznych, ze strony prowadzącego program redaktora Macieja Zakrockiego padły słowa: – Niestety, dzisiaj też nie przyjął zaproszenia reprezentant Konfederacji. Bardzo żałujemy, bo uważamy, że w debacie publicznej głosy wszystkich powinny być słyszane.
Dobromir Sośnierz w odpowiedzi na to nieprawdziwe stwierdzenie zamieścił swój komentarz w mediach społecznościowych: Twarze się zmieniają, ale standardy prawdomówności pozostają. TVP Info właśnie podała, że Konfederacja nie przyjęła zaproszenia do dyskusji. Otóż przyjęła — i wydelegowała mnie, co po wielogodzinnym grymaszeniu redakcja po prostu odrzuciła. Według mojej wiedzy proponowano też Grzegorz Brauna, ale i ta propozycja propagandzistom uśmiechniętej Polski się nie spodobała.
Nie wiem, czy to producenci programu tak bardzo bali się moich argumentów czy zrobili to pod wpływem któregoś z pozostałych gości (bywały i takie sytuacje), ale fakt jest taki, że woleli mieć w programie puste krzesło, które żadnych trudnych pytań im nie zada i z którym tę debatę na pewno bohatersko wygrają.
Wzywam więc tvp.info do sprostowania i czekam na zaproszenie do prawdziwej debaty.
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem posła Michała Wawera i Dobromira Sośnierza, 8 marca 2024 r.
Michał Wawer: – Poseł Adam Gomoła z Polski 2050 Szymona Hołowni został nagrany, gdy żądał 20 tysięcy złotych na firmę swojej szefowej sztabu i szkolnej koleżanki w zamian za miejsce na liście wyborczej Trzeciej Drogi. To jest fakt, którego się dowiadujemy dziś z mediów. Jest to fakt oczywiście skandaliczny. I liczymy jako Konfederacja, że poseł Adam Gomoła będzie miał dosyć, nie tyle honoru nawet, co dosyć wstydu, żeby w takiej sytuacji, w momencie kiedy stał się symbolem handlowania stanowiskami, miejscami na listach wyborczych – będzie miał dość wstydu, żeby zrezygnować z mandatu i pozwolić komuś innemu z jego formacji wykonywać funkcję posła na Sejm Rzeczypospolitej. To jest pierwsza rzecz, jaką chcieliśmy powiedzieć.
Druga natomiast jest taka, że nie pozwólmy, żeby w tej sytuacji to jedno drzewo przesłoniło nam las. Poseł Gomoła nie jest wyjątkiem. Nie jest jakimś zgniłym jabłkiem w swoim środowisku. Jest produktem swojego środowiska! Jest właśnie przedstawicielem całej patologicznej praktyki istniejącej w środowisku zarówno Polski 2050, jak i oczywiście w środowisku ich koalicjantów z Trzeciej Drogi, czyli Polskiego Stronnictwa Ludowego. Partii, która bardziej niż jakakolwiek partia w Polsce kojarzy się z handlowaniem stanowiskami, nepotyzmem. Która jest znana jako największy w Polsce zakład pośrednictwa pracy w sektorze publicznym.
A jeżeli mówimy o Polsce 2050, to wystarczy spojrzeć na problemy tej formacji, formacji Szymona Hołowni, z kolejnymi sprawozdaniami finansowymi, które były składane w kolejnych latach. Przez cały okres od wyborów prezydenckich były trzy rozpatrzone sprawozdania tej formacji. Pierwsze to było oczywiście sprawozdanie samego komitetu prezydenckiego Szymona Hołowni. To sprawozdanie zostało odrzucone jako nieprawidłowe. Znalazły się tam takie nieprawidłowości jak przyjmowanie nielegalne wpłat po terminie dopuszczonym przez Kodeks Wyborczy. Jak przyjmowanie na masową skalę wpłat od spółek, od fundacji. Od osób, co do których nie dało się ustalić, czy są mieszkańcami Polski, czy są polskimi obywatelami. Lista nieprawidłowości, jakie można znaleźć w uchwale Państwowej Komisji Wyborczej o odrzuceniu sprawozdania z wyborów prezydenckich jeży włos na głowie!
Kolejne sprawozdanie, sprawozdanie Polski 2050 za 2021 rok, również odrzucone. W tym sprawozdaniu Państwowa Komisja Wyborcza wykazała, że Polska 2050 wyprowadzała swoją działalność polityczną, partyjną do prywatnych podmiotów i zatajała to przed opinią publiczną. Sprawa zupełnie oczywista.
I wreszcie sprawozdanie za rok 2022. Tutaj PKW dopatrzyło się nieprawidłowości w wydatkach partyjnych. Dopatrzyła się braku rejestru wpłat i rejestru umów. Te dwa rejestry, co do których mamy oczywiście swoje zastrzeżenia, ale które wprowadzają jakąś skalę transparentności i otwartości w gospodarce finansowej partii politycznych. Partia Szymona Hołowni niosła na swoich sztandarach właśnie takie pojęcia jak transparentność, społeczeństwo obywatelskie, odpolitycznienie pewnych obszarów życia publicznego. Okazała się partią, która jednocześnie całkowicie otwarcie lekceważy przepisy ustawy o partiach politycznych i w ogóle nie zamieszcza na swoich stronach internetowych wymaganych prawem rejestrów. To sprawozdanie nie zostało co prawda odrzucone, ale wyłącznie dlatego, że właśnie prawo w tym zakresie jest dziurawe. I ze względu na to, że PiS na zakończenie swojego urzędowania zrobił systemowym partiom politycznym prezent w postaci wprowadzenia limitu procentowego, do którego nieprawidłowości są jeszcze przez Państwową Komisję akceptowane.
To są tylko te rzeczy, tylko te nieprawidłowości w partii Szymona Hołowni, o których opinia publiczna dowiedziała się z ich sprawozdań finansowych, z uchwał Państwowej Komisji Wyborczej. To jest tylko to, co oni z pełną świadomością wpisali do swoich sprawozdań, co ujawnili opinii publicznej. Jaka jest skala nieprawidłowości, których opinia publiczna nie poznała? le tam jest fundacji, stowarzyszeń, różnego rodzaju spółek, firm i osób fizycznych, którzy, tak jak szkolna koleżanka posła Adama Gomoły zbierała pieniądze na swoje prywatne konta czy konta firmowe, tego możemy się jedynie domyślać, możemy jedynie spekulować.
Skoro Adam Gomoła ma taką firmę, formalnie z nim niepowiązaną, ale zaprzyjaźnioną, która zbiera te wymuszone przez posła pieniądze na firmowe konto, no to możemy się tylko domyślać, ile tego rodzaju firm, spółek i fundacji mają wokół siebie liderzy Polski 2050 Szymona Hołowni.
Ta partia, najmłodsza partia w polskim Sejmie, miała wprowadzać świeże twarze do polskiej polityki, miała być nową jakością. Niestety, to, co dostają Polacy, którzy na tę partię głosowali, to jest tylko stare PSL-owskie łapówkarstwo i handel stanowiskami.
Dobromir Sośnierz: – Poseł Gomoła nie pierwszy raz pojawia się na językach w kontekstach takich nieco podejrzanych. Wcześniej zdarzyło się to, kiedy okazało się, że jego rodzice finansowali partię Szymona Hołowni. Nie byłoby w tym nic samo w sobie dziwnego gdyby nie to, że oni prowadzą firmę zajmującą się fotowoltaiką i tak się akurat dziwnie złożyło, że to właśnie posłowie Polski 2050, zaraz na początku kadencji, jeszcze tam Sejm dobrze nie okrzepł, a oni już mieli gotową tą słynną ustawę wiatrakową. Co do której nawet prokuratura powzięła podejrzenia o nielegalny lobbing.
Widać więc, że te standardy, które w Polsce 2050 panują uświadamiają nam, że raczej nie jest to partia polityczna skupiona wokół jakiejś idei. Wokół jakiegoś pomysłu na naprawę Polski. To jest po prostu rodzaj firmy do załatwiania interesów, które obsługuje. Rodzaj firmy lobbingowej, która znalazła sobie lidera, a który pewnie nie zdaje sobie sprawy z tego co za jego plecami ludzie wywijają. (…)
To nie jest tylko kwestia Polski 2050. Większość dużych partii, niestety, działa zupełnie bezideowo. I realizuje program w oparciu albo sondaże wyborcze, albo w oparciu o interesy. Tutaj odróżnia się Konfederacja, która jest zbiorem ludzi ideowych. Nawet jeśli różniących się czasami ze sobą to jednak ideowych.
Natomiast ta kolejna afera pokazuje smutną prawdę – być może jest cenną lekcją dla obserwatorów polityki – że stanowiska się kupuje, że miejsca na listach się kupuje. O jakąż to ideę może tam chodzić skoro miejsce na liście można sobie kupić? (…)
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka i Dobromira Sośnierza, 29 lutego 2024 r.
Krzysztof Bosak: – Jako Konfederacja przedstawiamy swoje stanowisko w sprawie polityki rządu, która, jak zwykle, nie jest na korzyść obywateli. Rząd z jednej strony kontynuuje politykę PiS-u, to znaczy wynagradza swoje kadry. Minister Domański swoje rządzenie rozpoczął od wypłacania nagród na której już wydał 4 miliony złotych. Najwyższa nagroda wynosiła, wedle doniesień mediów, 37 tys. złotych.
Z drugiej strony polityka tłamszenia możliwości przemieszczania się Polaków, którą przedstawił jako swoją rząd Mateusza Morawieckiego, jest kontynuowana. Zobowiązania powzięte bez żadnej debaty, bez żadnej podstawy prawnej przez rząd Morawieckiego, że w Polsce będzie wykańczana mobilność indywidualna, możliwość posiadania i poruszania się pojazdami, jest to kontynuowane przez ten rząd. Powiedział to wprost wiceminister klimatu Krzysztof Bolesta.
Mają wejść w życie tzw. kamienie milowe. A więc to czym uzasadniano, że warto się zadłużyć wspólnie z Unią Europejską, bo będziemy spełniać kamienie milowe. Za tymi pięknymi słowami o kamieniach milowych – nowomowa z zakresu zarządzania przeniesiona do polityki – kryją się nowe podatki, nowe opłaty. Konkretnie dwie: – opłata od rejestracji samochodów – każdy kto będzie chciał posiadać auto z normalnym silnikiem na paliwa będzie musiał zapłacić specjalną dodatkową opłatę za sam fakt rejestracji samochodu, – specjalny, płacony co roku podatek od własności – sama własność samochodu będzie karana dodatkowym nowym podatkiem.
Rząd bardzo starannie ukrywa informacje o tym jak będzie naliczany ten podatek. Natomiast podał już informację od kiedy to wejdzie. opłata za rejestrację auta ma wejść od przyszłego roku. Opłata za posiadanie auta ma wejść za dwa lata. Przypomnijmy jak to wygląda w innych państwach unijnych, które już to wprowadziły. Np. w Holandii 650 euro [ok. 2800 zł] rocznie wynosi średni podatek za posiadanie auta z silnikiem na normalne paliwo. (…)
Dobromir Sośnierz: – Zwróćmy uwagę jak rozkłada się odpowiedzialność za te przepisy. To są wszystko skutki kamieni milowych, które wynegocjował rząd PiS-u. Wystarczyło jednak, że politycy PiS-u zasiedli w ławach opozycji, a natychmiast zaczęli grzmieć dużo bardziej asertywnie w tej sprawie. I pomstować na to, że takie przepisy są wprowadzane. (…)
Niestety, zgadzamy się na coś takiego, kiedy Polska posiada jedną z najstarszych flot, jeśli nie najstarszą flotę samochodów w całej Unii Europejskiej. W Polsce 41% samochodów ma ponad 20 lat. I to Polacy zapłacą najwięcej w skutek wprowadzania tego rodzaju opodatkowania. I rząd się na to zgadza. Zgadza się na coś co jest jak najbardziej niekorzystne dla obywateli Polski.
Wprowadzanie tego rodzaju opłat to jest tak jakbyśmy próbowali karać właścicieli starych książek dlatego, że teraz pojawiły się e-książki, książki w formie elektronicznej. To nakładamy podatek na posiadaczy i użytkowników książek tradycyjnych. Jeśli książki elektroniczne są lepsze i wypierają te tradycyjne to nie trzeba nakładać dodatkowych podatków. Tymczasem samochody elektryczne wymagają jak widać intensywnej pracy nad tym, żebyśmy je kupowali w postaci dodatkowych zachęt i kar ze strony rządu – polityka kija i marchewki – wobec posiadaczy tradycyjnych pojazdów. (…)
Dobromir Sośnierz w Telewizji Republika, 24 02 2024 r.
– My najwięcej w Europie zapłacimy za całą politykę klimatyczną. Przez 8 lat na to wszystko się zgadzaliście. 8 lat ani razu nic nie zawetowaliście. A teraz pan będzie lamentował. To jest właśnie to. Przeszli do opozycji i od razu jacy asertywni. Trzeba było być takim asertywnym przez 8 lat.
Niczemu, żeście się nie sprzeciwili. To Morawiecki wymyślił te podatki unijne. On to proponował, zanim to weszło. Jeszcze był z tego dumny!
Przypomnijmy, że strefy czystego transportu, przeciwko którym niektórzy politycy PiS-u dzisiaj protestują, to też były wprowadzone za ich rządów. To my protestowaliśmy konsekwentnie i wtedy i teraz.
Zadziwiające jak politycy, zaraz po zmianie miejsca, zaczynają mówić zupełnie inne rzeczy. Ci, którzy wcześniej byli w opozycji, mówią to, co wcześniej mówił rząd i odwrotnie. Wystarczyło po prostu przesadzić tych panów na miejscach, w ławach rządowych i narracja natychmiast się zmienia.
➡️ @Dobromir_Biuro w @RepublikaTV: My najwięcej w Europie zapłacimy za to. Za całą politykę klimatyczną my najwięcej w Europie zapłacimy. Przez 8 lat na to się zgadzaliście wszystko. 8 lat ani razu nic nie zawetowaliście. A teraz pan będzie lamentował. To jest właśnie to.… pic.twitter.com/844y27S52N
Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem Dobromira Sośnierza i Jakuba Kalusa, 14 lutego 2024 r.
Dobromir Sośnierz: – Chcielibyśmy się odnieść do tego jak Donald Tusk będąc w Brukseli de facto zgodził się, zasugerował zgodę Polski na budowę wspólnej armii europejskiej. Uważamy, że taki ruch jest absolutnie przeciwko interesowi Państwa Polskiego. Żaden poważny polityk nie powinien dążyć do tego, żeby część nakładów ponoszonych przez polskiego podatnika na zbrojenia , żeby chociażby tylko część uzbrojenia, część tej armii znajdowała się pod kontrolą kogoś innego niż wybierze sobie polski podatnik tu na miejscu, żeby oddawać kontrolę nad częścią zasobów przeznaczonych przez Polaków na zbrojenia pod kontrolę przedstawicieli innych państw.
Różne państwa mają różne interesy. Również państwa unijne. Co widać na przykładzie Węgier w sprawie Ukrainy.
Czy chcielibyśmy, żeby część naszych zasobów militarnych kontrolował ktoś kto będzie uważał, że powinniśmy zakończyć wojnę jak najszybciej? Czy chcielibyśmy, żeby ktoś miał narzędzie naciskania na nas, żebyśmy zawarli pokój niekoniecznie na warunkach na których my byśmy chcieli Powinniśmy dążyć do czegoś przeciwnego. Powinniśmy dążyć do tego, żeby od nas zależało postępowanie innych, a nie odwrotnie.
Uważamy, że ruch, który proponuje Donald Tusk jest zagrożeniem dla Polski. Nie mówiąc o tym, że w skrajnych przypadkach, te siły mogą być nie tylko użyte niezgodnie z naszymi interesami, ale też wbrew naszym interesom. Wręcz przeciwko nam. Taki scenariusz również należy mieć w głowie. Absolutnie nie możemy się zgodzić, żeby Polacy budowali armię, która będzie pod zarządem unijnych eurokratów. (…)
Konferencja prasowa Konfederacji, z udziałem poseł Kariny Bosak i Dobromira Sośnierza, ws. projektu ustawy koalicji rządzącej penalizującej tzw. mowę nienawiści, 19 stycznia 2024 r.
Karina Bosak: – Koalicja rządząca, już w ramach swojej umowy koalicyjnej, zapowiedziała, że chcą penalizować tzw. mowę nienawiści. Obecny lewicowy wiceminister sprawiedliwości Krzysztof Śmiszek zapowiedział, że w jego resorcie właśnie trwają prace nad wprowadzeniem tych przepisów. Przepisów ograniczających wolność słowa i swobodę debaty publicznej w Polsce. Jako Konfederacja stanowczo się temu sprzeciwiamy.
Bezpośrednim skutkiem wprowadzenia karalności za jakieś konkretne słowa, będzie tak naprawdę kryminalizacja za poglądy. Za poglądy konserwatywne, religijne, chrześcijańskie.
Debata publiczna potrzebuje być wolna, swobodna, nieskrępowana. A wiemy, że tematy dotyczące płciowości czy seksualności przewijają się przez coraz większą liczbę dziedzin życia społecznego. Przez rozrywkę, naukę, edukację, wojsko, sport. I potrzeba nam, żeby ta debata była wolna, nieskrępowana. Żeby wszystkie głosy “za” i głosy sprzeciwu mogły w niej swobodnie wybrzmieć. Żeby ludzie nie musieli się bać więzienia, wsadzenia do więzienia czy wyrzucenia z uczelni, czy wyrzucenia z pracy.
Już kiedyś rząd Donalda Tuska próbował wprowadzić podobne przepisy, ale to się nie udało. Dlaczego? Bo nikt ich nie chciał. One były złe. W Konfederacji również tego nie chcemy. Nie chcemy, żeby były jakieś święte krowy, grupy społeczne których pomysłów nie będzie można w ogóle skrytykować w zdrowej, wolnej debacie publicznej. (…)
Dobromir Sośnierz: – Wiemy jak to w praktyce wygląda. Sprzeciwiamy się temu, bo wiemy do czego to będzie zmierzało. Wiemy co lewica rozumie przez tzw. mowę nienawiści. A w praktyce będzie to oznaczało, że jest to mowa której nienawidzi pan minister Śmiszek. To niekoniecznie będzie mowa wyrażająca nienawiść wobec kogoś. To będzie coś co po prostu nie podoba się lewicowcom.
W praktyce to rzeczywiście będzie ograniczanie debaty publicznej i od tego ten rząd zaczyna. Nie od poszerzania naszej wolności tylko od ograniczania po raz kolejny naszej wolności.
Co więcej, będzie to powodowało, pomijając wszystkie problemy interpretacyjne, również zapychanie sądów. Kolejne osoby, w tym naszym przeładowanym wymiarze sądownictwa, będą teraz przychodziły mazać się do sądu, że ktoś im tam brzydko powiedział i one się czują w związku z tym dyskryminowane. (…)
Sprzeciwiamy się temu, żeby władza nas dyskryminowała. Wręcz przeciwnie, potrzebujemy teraz zwiększenia teraz wolności słowa. Już teraz są z tym problemy. A patrząc na to w jakim kierunku idzie to w Europie Zachodniej to nie jest argument równi pochyłej, to jest obserwacja praktyki. Wystarczy spojrzeć na Kanadę gdzie znany psycholog Jordan Peterson został skazany – wzorem z czasów sowieckich – na obóz reedukacyjny w celu korekty poglądów. Czy naprawdę tego chcemy doczekać? (…)
Poseł Michał Wawer i Dobromir Sośnierz na konferencji prasowej Konfederacji nt. wydarzeń związanych z przejmowaniem telewizji publicznej, 20 grudnia 2023 r.
Michał Wawer: – Wygląda na to, że w sporze o TVP wszyscy mają rację. PiS ma rację, że nowe władze Platformy są nielegalne, że przejmują siłą nielegalnie budynki Telewizji publicznej i Platforma ma rację, że władze PiS-u, te które przez kilka ostatnich lat rządziły telewizją publiczną, też są nielegalne i też nielegalnie zajmowały te budynki.
Prawda jest taka, że nawet zgodnie z przyjętą wczoraj przez Sejm uchwałą, tą uchwałą którą forsowała koalicja centrolewu, tą uchwałą na którą dzisiaj powoływał się minister kultury powołując nową władzę, ten sam minister kultury nie miał żadnych praw do powołania nowych władz telewizji publicznej. W tej uchwale jasno czytamy o tym, że zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 2016 roku – czyli jeszcze tego starego Trybunału, Rzeplińskiego, który wszyscy mniej lub bardziej uznawali za działający, legalny i demokratycznie legitymowany – w wyborze władz telewizji publicznej musi brać bezpośredni udział Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Tego nie było w wypadku władzy Jacka Kurskiego, rządzącej TVP przez ostatnie lata, ale tego tym bardziej nie ma w tym co oglądaliśmy dzisiaj!
Minister Bartłomiej Sienkiewicz jest wieloma rzeczami ale nie jest Krajową Radą Radiofonii i Telewizji. Więc podawanie za podstawę prawną uchwały z której wynika, że tylko Krajowa Rada może powoływać władze TVP i na tej podstawie powoływanie przez ministra kultury jednostronnie nowej Rady Nadzorczej i Zarządu TVP top jest robienie z wyborców idiotów. Na to nie powinno być zgody.
To pokazuje, że, niestety, Platforma ma te same standardy demokracji i praworządności, które miał PiS. Tu nie chodzi o to, żeby coś uzdrowić. Tu nie chodzi o to, żeby coś naprawić. Efektem takiego działanie, jakie w tej chwili podejmuje Platforma, jest to, że kiedy przyjdą kolejne wybory i zmieni się kolejna władza to ta kolejna władza natychmiast wezwie policję i będzie siłowo przejmowała budynki. I będzie dowodziła, że te poprzednie władze są tak samo nielegalne jak te poprzednie władze i jeszcze poprzednie. Prowadzi to jedynie do chaosu. Sprowadza to Polskę do poziomu republiki bananowej w której konkurujący watażkowie siłą wyrywają sobie publiczne, państwowe zasoby, po to, żeby poprawić w tej wojence swoją chwilową pozycję.
– Oczywiście władze pisowskie w TVP powinny być usunięte. Ale absolutnie minister Sienkiewicz nie ma żadnego prawa, żadnej podstawy, nawet we własnej logice prawnej, żeby na to miejsce powoływać nowe władze. (…)
Dobromir Sośnierz na Kanale Politycznym: – Fakt, że mamy to już jest jakimś tam ostatnim chyba argumentem, jaki tam jeszcze mamy w tej Unii Europejskiej. Pozbycie się tego jest aktem tak skrajnego frajerstwo, że ludzie, którzy za tym głosują powinni być uznani za zdrajców stanu i po prostu powinno się odbierać obywatelstwo tym posłom, którzy głosowali za tymi traktatami.
Dobromir Sośnierz: – Polska ratyfikowała w maju 2021 decyzję o zasobach własnych Unii Europejskiej. Mieliśmy wątpliwości co do trybu procedowania i głosowania. Ale później pojawił się temat czy możemy się z tej decyzji wycofać. Jak wiemy, zgodziliśmy się na oddanie pewnych kompetencji Unii Europejskiej w zamian za obiecane morze pieniędzy, które miało do nas napłynąć. To morze do nas nie napłynęło. Twierdzono, że to z powodu praworządności. Teraz okazuje się, że ta praworządność nie ma w ogóle żadnego znaczenia. Bo jak tylko rząd się zmieni to te pieniądze zostaną odblokowane bez zmieniania czegokolwiek. Więc robi się z tego tragifarsa.
– Po kilku miesiącach pojawiło się pytanie czy Polska może się wycofać z tej ratyfikacji, z tej zgody na uznanie decyzji o zasobach własnych Unii Europejskiej. Z Ministerstwa Spraw Zagranicznych popłynęła informacja, że nie. Zdaniem ministerstwa po prostu ta zgoda jest nieodwracalna. Wydało mi się to egzotyczne i niedorzeczne, że państwo suwerenne może się na coś zgodzić, ale nie może się z tego wycofać. Zleciłem w związku z tym sporządzenie opinii prawnej, której treść przedstawi pani Joanna Modrzewska.
Mecenas Joanna Modrzewska: – Sprawa jest dość nietypowa. Decyzja Rady Unii Europejskiej z 14 grudnia 2020 r. jest decyzją szalenie specyficzną. Nie jest ona tożsama z decyzjami z art. 288 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Ma natomiast bardzo dużo cech umów międzynarodowych. Obecnie trwa dyskusja jak należy oceniać tą decyzję. Ocena tej decyzji jest szalenie istotna z punktu widzenia możliwości jej wypowiedzenia lub też, nazwijmy to, deratyfikacji.
– Polska faktycznie w maju 2021 roku ratyfikowała tę decyzję. Sam sposób ratyfikacji był dość kontrowersyjny. Był spór o to w jakim trybie powinna być ona ratyfikowana. Ostatecznie ratyfikowano ją na podstawie artykułu 89 ust. 1 pkt. 3 i 4 Konstytucji. Niestety pojawił się problem. Ponieważ w tej decyzji, jakże ważkiej dla nas Polaków, ustawodawca nie wypowiedział się na temat możliwości wypowiedzenia jej. A trzeba pamiętać, że w związku z tą decyzją do 2056 roku jesteśmy zobowiązani spłacać pożyczki.
– Przygotowując analizę starałam się wskazać na możliwości wypowiedzenia tej decyzji. Cała opinia jest dostępna na stronie internetowej Konfederacji: Opinia prawna. Pokrótce wskażę te możliwości. Zacznę o najdelikatniejszego sposobu, czyli projektu ustawy dotyczącego wypowiedzenia tejże umowy. Nie tylko Rada Ministrów będzie mogła podjąć takie kroki, ale również grupa posłów będzie mogła taki projekt przygotować. Najdalej idącym sposobem zakończenia uczestniczenia w tej decyzji jest oczywiście opuszczenie Unii Europejskiej. Natomiast zdajemy sobie sprawę z konsekwencji takiego kroku. Ale tak naprawdę ta decyzja byłaby ostateczna i zamknęłaby obrót tej decyzji w krajowym obrocie prawnym. (…)
Dobromir Sośnierz: – Chcielibyśmy poruszyć temat przygotowywanych w Unii przepisów dotyczących kontroli czatów. Tak, nie przesłyszeliście się, państwo. Unia Europejska chce, aby nasze rozmowy, prywatne komunikaty w Internecie były automatycznie przeczesywane przez sztuczną inteligencję.
– Unia Europejska, jak w wielu podobnych przypadkach, wykorzystuje jakiś szlachetny pretekst, w tym przypadku jest to walka z pedofilią. I Unia Europejska postanowiła, że każdego z nas potraktuje jako potencjalnego pedofila i będzie czytać co my tam do siebie piszemy. (…) Ta propozycja zakłada, że operatorzy będą musieli udostępniać wszystkie dane z komunikatorów oraz to co mamy na dyskach, zawartość poczty email. I nie będą mogli tego szyfrować. Nad taką dyrektywą pracuje na poważnie Unia Europejska. Pracuje Parlament Europejski pod przywództwem pani komisarz Ylvy Johansson ze Szwecji. To nie są mrzonki. To nie jest sen Wielkiego Brata. To się właśnie dzieje.
– To oznacza koniec takich aplikacji jak Signal czy Whatsapp, które oferują szyfrowanie od użytkownika do użytkownika. One będą musiałby albo zmienić swój sposób działania, albo wyjść poza jurysdykcję Unii Europejskiej.
Roman Fritz: – Kiedy w latach 80. studiowałem na Politechnice Śląskiej w Gliwicach, rozczytywaliśmy się, ja i moi koledzy z uczelni w pozycji “Rok 1984” George’a Orwella. Wówczas, oddając mu honor, jak ten człowiek pól wieku wcześniej mógł przewidzieć wszystko to dzieje się w naszych systemie, wówczas sowieckim. W czasach Komunizmu 1.0. A teraz ochoczo Unia Europejska wkracza w Komunizm 2.0. A Wielki Brat ma zdecydowanie większe możliwości z uwagi na zaawansowane technologie, którymi dysponuje. Uniokratom marzy się stworzenie państwa policyjnego. Dlaczego policyjnego? Dlatego, że Europol, a więc policyjna agencja Unii Europejskiej ma prawo występować o udostępnienie tych informacji o naszych rozmowach. Europol ma siedzibę w holenderskiej Hadze. Polska przystąpiła do Europolu w 2004 roku. Europol, czyli jednostka poza polską jurysdykcją, ma prawo w myśl tych projektowanych przepisów, do totalnej inwigilacji naszej korespondencji na czatach. (…) Wg tych przepisów Europol będzie mógł sięgać do prywatnej korespondencji bez zgody sądów. A co gorsza, w przepisach nie sprecyzowano horyzontu czasowego. Możemy się więc spodziewać, że dożywotnio każdy Polak będzie mógł być przeczesywany – jego korespondencja. Będzie mógł być profilowany. (…)
– Jako Konfederacja chcemy ponowić nasz postulat projektu ustawy o ochronie prywatności w Internecie. Gdzie również zapisaliśmy w jednym z punktów, że bez zgody sądów nie można zakładać podsłuchów.
This website uses cookies so that we can provide you with the best user experience possible. Cookie information is stored in your browser and performs functions such as recognising you when you return to our website and helping our team to understand which sections of the website you find most interesting and useful.
Strictly Necessary Cookies
Strictly Necessary Cookie should be enabled at all times so that we can save your preferences for cookie settings.
If you disable this cookie, we will not be able to save your preferences. This means that every time you visit this website you will need to enable or disable cookies again.
Skomentuj