Minister zdrowia Leszczyna chciała rozszerzyć ustawę antynikotynową o zakaz sprzedaży tzw. jednorazówek. Było to w interesie koncernów, ponieważ wydłużało czas wejścia w życie ustawy antynikotynowej i niszczyło małe polskie firmy produkujące jednorazówki.
Po czym z tego zrezygnowała, bo zorientowała się, że uległa wpływom lobbystów. Co sama przyznała na tym nagraniu.
Minister zdrowia Leszczyna chciała rozszerzyć ustawę antynikotynową o zakaz sprzedaży tzw. jednorazówek. Było to w interesie koncernów, ponieważ wydłużało czas wejścia w życie ustawy antynikotynowej i niszczyło małe polskie firmy produkujące jednorazówki.
Wtedy do gry weszło Ministerstwo Finansów, które zdecydowało się zabić jednorazówki bardzo wysoką akcyzą. Co Ciekawe, dyrektor podatków akcyzowych w MF wcześniej była wspólnikiem kancelarii obsługującej wielki koncern tytoniowy.
Równocześnie ministrowie PSL zaczęli opóźniać wejście w życie ustawy antynikotynowej, a szef PSL spotykał się z prezesem Philip Morrisa.
Polskie prawo jest dyktowane przez lobbystów. Korzystają na tym wielkie międzynarodowe korporacje i a tracą Polacy i mały polski biznes.
Sławomir Mentzen – wystąpienie w Sejmie w imieniu Klubu Poselskiego Konfederacji nt. projektu ustawy budżetowej na rok 2025, 10 października 2024 r.
W końcu otrzymaliśmy pierwszy autorski budżet Donalda Tuska i ministra Domańskiego. Sam premier Donald Tusk określił ten budżet jako odpowiedzialny, ale hojny. To jest w połowie prawda. Budżet rzeczywiście jest hojny, ale w żadnym wypadku nie jest odpowiedzialny – jest wręcz rekordowo nieodpowiedzialny.
Mamy zaplanowany rekordowy deficyt budżetowy, a także rekordowy poziom długu. Koszty odsetek również są rekordowe – będą prawie dwa razy wyższe od wydatków na szkolnictwo wyższe i naukę, od wydatków na 800+, od wpływów z PIT-u.
Mamy też zaplanowane rekordowe potrzeby pożyczkowe oraz rekordowy poziom wydatków, a wszystko to we w miarę spokojnej sytuacji. Nie mamy żadnego kryzysu, nie mamy żadnej katastrofy – chyba że wasze rządy określi się mianem katastrofy – w tym momencie nie toczy się na naszych ziemiach żadna wojna, a mimo to mamy rekordowy deficyt i rekordowy dług.
W takim razie co by się stało, gdyby sytuacja rzeczywiście się pogorszyła, gdybyśmy wpadli w recesję, gdyby pojawiło się jeszcze większe ryzyko konfliktu zbrojnego, jeżeli w tej spokojnej, bezpiecznej sytuacji mamy takie zadłużenie? Przecież przewiduje się, że wzrost PKB będzie na poziomie prawie 4%. To jest dużo. Jeżeli przy tak dobrych wynikach gospodarczych tak szybko się zadłużamy, to coś tu jest mocno nie tak.
W liczbach ten budżet wygląda następująco. Dochody są na poziomie 633 mld zł, czyli o 50 mld zł mniej niż było zaplanowane, ale niewykonane rok temu. Z kolei wydatki ustalono na poziomie rekordowych 922 mld zł – o 56 mld zł więcej niż rok temu. Deficyt państwa: znowu rekordowe 289 mld zł – o 105 mld zł więcej niż rok temu. Jest to nominalnie najwyższy deficyt w historii Polski.
Jednocześnie tak wysoki deficyt oznacza, że stanowi on 50% zaplanowanych dochodów i 1/3 wydatków. Oznacza to, że trzeba by było zwiększyć podatki o 50% – wpływy z podatków o 50%, a nie stawki, bo to by jeszcze pogorszyło sytuację, biorąc pod uwagę krzywą Laffera – żeby wyjść na zero, żeby nie było żadnego deficytu. Tak straciliście wszelkie hamulce, tak puściliście się poręczy, tak wam peron odjechał razem z całym dworcem, że trzeba by było zwiększyć wpływy podatkowe o 50%, żeby zbilansować ten budżet.
Potrzeby pożyczkowe: 367 mld zł netto – o 85 mld zł więcej niż rok temu, a 553 mld zł brutto – o 104 mld zł więcej niż rok temu. Musimy wygenerować, musimy znaleźć finansowanie na pokrycie 550 mld zł tego długu brutto. To ma negatywne konsekwencje dla naszej gospodarki.
Ten państwowy dług wypiera dług prywatny, zwiększa oprocentowanie kredytów, utrudnia firmom wzięcie kredytu na jakąś inwestycję. Co więcej, sprawia, że stajemy się bardziej podatni na zagraniczne wpływy.
Tu chciałbym przypomnieć sytuację z 2011 r., kiedy nagle, nie wiadomo dlaczego, tzw. rynki finansowe, zagraniczne banki przestały finansować dług Włoch. Spread, różnica pomiędzy oprocentowaniem długu włoskiego a niemieckiego – obydwa były w euro – doszła do 6%. W ten sposób Silvio Berlusconi został zmuszony do dymisji i zastąpił go człowiek przysłany w teczce z Brukseli, czyli Mario Monti.
Parę lat później Timothy Geithner, ówczesny sekretarz skarbu w Stanach Zjednoczonych, w swoich wspomnieniach napisał, że te rynki finansowe odmówiły finansowania długu Włoch na polecenie najważniejszych polityków z Europy, którzy prosili go, Geithnera, o to, żeby stany Zjednoczone przyłączyły się do tego spisku mającego na celu obalenie premiera Włoch. To było możliwe tylko dlatego, że Włosi mieli wysokie zadłużenie. Zadłużając się w ten sposób, tworząc potrzebę znalezienia ponad 500 mld zł na spłatę nowego długu narażacie się na to, że ci sami politycy, którzy obalili Berlusconiego, będą chcieli mieć wpływ na to, kto będzie premierem państwa polskiego.
Te tragiczne, wręcz katastrofalne dane tłumaczycie na dwa sposoby. Pierwszy to wzrost wydatków na zbrojenia, a drugi to spłata zobowiązań PFR oraz funduszu COVID-19. Obydwa te tłumaczenia są fałszywe. Oczywiście zgadzam się, że wydatki na zbrojenia są ważne, inwestycje nie powinny oczywiście być tak niewydajne jak te dokonywane przez was, natomiast nie da się tłumaczyć tak wysokiego wzrostu wydatków wydatkami na zbrojenia.
Przyczyną pierwotną jest to, że w okolicach 2019 r. politycy PiS odkryli, że mogą ominąć stabilizacyjną regułę wydatkową poprzez przerzucanie wydatków poza budżet do funduszy, które nie były przewidziane przez ustawę o finansach publicznych. W rezultacie tej polityki od 2019 r. do 2024 r. udział wydatków publicznych w naszym PKB wzrósł z 41% do 49%. To jest najwięcej w Europie, to jest więcej, niż wydają te państwa dobrobytu, czyli Szwecja i Dania. My tak dużo w tym momencie wydajemy.
Prawie połowa naszego PKB jest rozdysponowywana, wydawana przez niekompetentnych polityków oraz urzędników. Tak bardzo rozepchaliście nasze państwo.
Prof. Andrzej Rzońca, były doradca Platformy Obywatelskiej, autor waszego programu na 2019 r. wyliczył, że gdyby od 2019 r. tempo wzrostu wydatków publicznych było na poziomie tempa wzrostu gospodarczego – co nie jest jakimś wielkim zaciskaniem pasa, to jest rozluźnianie tego pasa, ale tak powoli – to w tym momencie, w 2024 r. nie mielibyśmy deficytu. Tak, nie mielibyśmy deficytu, gdybyście zwiększali, jedni i drudzy, wydatki publiczne w tempie wzrostu gospodarczego. To tempo i tak byłoby na piątym miejscu w całej Europie, w całej Unii Europejskiej pod kątem zwiększania wydatków publicznych. To byłoby szybkie tempo, ale dzięki temu nie mielibyśmy teraz deficytu.
Co więcej, gdybyśmy dwukrotnie zwiększyli obecne olbrzymie wydatki zbrojeniowe i tak deficyt byłby niższy, niż jest obecnie. Więc nie tłumaczcie się wydatkami zbrojeniowymi. Cały budżet nam spuchł, nie tylko zbrojenia. Spokojnie moglibyśmy sfinansować te zbrojenia, gdyby nie pozostałe wydatki. Na sam socjal w tym budżecie jest zaplanowane 150 mln zł, niewiele mniej niż na zbrojenia.
Ciekawa jest też sprawa z tymi funduszami pozabudżetowymi, bo rzeczywiście zaplanowaliście spłatę PFR na sumę 34 mld zł czy funduszu COVID-19 – prawie 29 mld zł. Ale w żaden sposób nie rozwiązaliście problemów funduszy pozabudżetowych, wy nawet je zwiększyliście.
Z budżetu wynika, że różnica pomiędzy tym polskim, nieudolnym, niepełnym liczeniem długu publicznego a tym europejskim rośnie do 11,9% PKB, a w 2023 r. wyniosła ona 10,6%. To znaczy, że problem funduszy pozabudżetowych rośnie, zamiast maleć.
Według dr Sławomira Dudka oznacza to, że ukryty dług w tych funduszach pozabudżetowych w latach 2024–2025 wzrośnie z 363 mld do 472 mld zł i to pomimo spłaty tych ponad 60 mld zł w tym roku. Oznacza to przyrost o 109 mld zł w 2 lata. To są 2 lata, kiedy wy rządzicie: 2024 r. oraz 2025 r. 190 mld zł – pomijając spłaty tych funduszy – o tyle rosną te fundusze w 2 lata.
To jest wasze dzieło, to wy ukrywacie te pieniądze w skali zbliżonej albo nawet przewyższającej skalę, w jakiej robiło to Prawo i Sprawiedliwość.
Nie mam też żadnego zaufania do waszych szacunków dotyczących przychodu. Rok temu z tej mównicy mówiłem wam, że absolutnie zawyżacie, i to w sposób absurdalny, planowane wpływy podatkowe, w tym wpływy z VAT-u. Wpisujecie wpływy z NBP, których nie będzie. Minął rok i Ministerstwo Finansów samo przyznało się, że rzeczywiście zawyżyło wpływy z podatków o 40 mld zł. Jednocześnie zaniżyliście w zeszłym roku budżet NFZ o 30 mld zł. Do teraz trzeba było wydatki NFZ zwiększyć o 22 mld zł, a do końca roku według ekonomistów trzeba będzie zwiększyć jeszcze o 8 mld zł.
W tym budżecie oczywiście nie znalazło się miejsce na obniżkę podatków. Teraz nie miałbym o to pretensji, gdyby premierem był Czarzasty, gdyby ministrem finansów był Zandberg, gdyby rządzili ci miłośnicy wysokich podatków, zwolennicy rabowania ciężko pracujących ludzi. Ale rządzi Platforma Obywatelska, premier jest z Platformy, minister finansów jest z Platformy.
Obiecywaliście obniżkę podatków, obiecywaliście obniżkę podatku Belki, podwyższenie kwoty wolnej od podatku i tego nie dowieźliście. Albo okłamywaliście ludzi, albo rok temu nie znaliście sytuacji naszych finansów publicznych. Mówiłem wtedy: nie da się obniżać podatków i podwyższać wydatków i zachować dyscypliny budżetowej i równowagi budżetowej. Pan minister w debacie ze mną mówił, że się da, no i się nie dało. Znowu nie mieliście racji.
Podsumowując: w sierpniu 2023 r. Andrzej Domański opisał PiS-owski budżet w taki sposób, oburzał się pan wtedy, że deficyt rośnie aż do 165 mld zł, a potrzeby pożyczkowe do 225 mld zł. Napisał pan tak: taki PiS w pigułce, przeproście i spadajcie. Dzisiaj w pana autorskim budżecie te wszystkie wartości są znacznie gorsze niż w budżecie PiS-u. Kiedy pan przeprosi i kiedy pan odejdzie?
Kończąc: dług jest zły, niezależnie od tego, czy zadłuża nas PiS, czy zadłuża nas Platforma Obywatelska, w budżecie powinno być jak najmniej pieniędzy, bo ludzie efektywniej sami wydają swoje pieniądze niż za pośrednictwem polityków i urzędników.
Podatki powinny być niskie i proste, a ten budżet – odrzucony.
– Mamy aferę, która właśnie ujrzała światło dzienne. Minister zdrowia ma początku chciała do tej ustawy wdrażającej dyrektywę unijną, dołączyć zakaz sprzedaży również jednorazówek. Po czym się zorientowała, że ta propozycja idzie zgodnie z propozycjami wielkich koncernów, ponieważ zabija ich polską małą konkurencję sprzedającą jednorazówki oraz wydłuża czas wprowadzenia ustawy antynikotynowej, bo to trzeba by było notyfikować w Unii Europejskiej. Więc koncerny jeszcze dłużej mogłyby sprzedawać te swoje produkty.
I kiedy ona się zorientowała – i to jest na taśmach, po Warszawie chodzą taśmy Leszczyny gdzie ona przyznaje, że się zorientowała, że została zlobbowana – zawiesiła ten projekt, rozdzieliła to i w tym samym momencie do akcji wkroczyło Ministerstwo Finansów, które postanowiło, po tym już, nałożyć bardzo wysoką akcyzę na jednorazówki, które zabijają jednorazówki. bez konieczności notyfikacji w Unii Europejskiej.
A dyrektorem departamentu akcyz w Ministerstwie Finansów jest pani, która wcześniej była wspólnikiem w kancelarii obsługującej Philipa Morrisa. Więc tam mamy ewidentny lobbing.
Ministerstwo Zdrowia się zorientowało. że zostało zlobbowane, wyrzuciło projekt i wtedy -ten sam skutek, czyli uwalenie jednorazówek – nagle pojawiło się w Ministerstwie Finansów gdzie są ludzie pracujący wcześniej dla tego koncernu (…).
Marszałek Hołownia zapowiedział właśnie, że nie będzie dzisiaj głosowań, ponieważ jest za mało posłów. Posłów jest oczywiście wystarczająco wielu, ale jak widać za mało przyjechało do Warszawy tych uśmiechniętych posłów, więc boją się o wyniki głosowań 🙂
Marszałek Hołownia zapowiedział właśnie, że nie będzie dzisiaj głosowań, ponieważ jest za mało posłów.
Posłów jest oczywiście wystarczająco wielu, ale jak widać za mało przyjechało do Warszawy tych uśmiechniętych posłów, więc boją się o wyniki głosowań 🙂
14 państw Unii Europejskiej, w tym Francja, Niemcy i Włochy zaapelowały do Komisji Europejskiej o zaostrzenie przepisów dotyczących zawracania migrantów. Kogo nie ma na tej liście? Polski nie ma!
Dlaczego? Dlaczego rząd Donalda Tuska nie jest tym zainteresowany. Przecież to przez naszą granicę z Białorusią wchodzą do Europy nielegalni imigranci. To powinno być w naszym interesie.
Dlaczego polski premier nie jest zainteresowany zmianą szalonej migracyjnej polityki Unii Europejskiej?
W Niemczech tzw. uchodźcy stanowią stanowią 2,5% społeczeństwa a dokonują 15% przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu, 13% przestępstw seksualnych. W Niemczech tylko w ubiegłym roku było ponad 700 gwałtów zbiorowych.
W Szwecji 150 zamachów bombowych. W Holandii 600 zamachów bombowych w 1 rok. Do tego właśnie prowadzi nielegalna imigracja.
I pytanie, czy polski rząd cokolwiek zamierza w tej sprawie zrobić? Czy chce na ulicach polskich miast urządzać takie same piekło jak w miastach na Zachodzie?
Szczelne granice to są bezpieczne ulice!
14 państw UE, w tym Francja, Niemcy i Włochy wezwało Komisję Europejską do zaostrzenia przepisów dotyczących zawracania migrantów.
Kogo nie ma na tej liście? Polski.
Dlaczego? Dlaczego rząd Donalda Tuska tego nie podpisał?! Przecież to do Polski wpychani są przez białoruską… pic.twitter.com/LMh3SJObJX
Spotkaliśmy się z Prezesem zarządu Azoty Puławy, który podzielił się z nami swoimi obawami o przyszłość zakładu zatrudniającego bezpośrednio 3300 osób, wynikającymi z kolejnych regulacji związanych z wprowadzeniem Zielonego Ładu.
Polscy politycy nie robią nic, aby wspierać polski biznes! Muszą zacząć dbać przede wszystkim o polskie interesy!
Spotkaliśmy się z Prezesem zarządu Azoty Puławy, który podzielił się z nami swoimi obawami o przyszłość zakładu zatrudniającego bezpośrednio 3300 osób, wynikającymi z kolejnych regulacji związanych z… pic.twitter.com/r6duXoOM1d
Spotkanie ze Sławomirem Mentzenem w Łomży w ramach trasy Mentzen2025 odbędzie się w sobotę 5 października ogodz. 19.00 na Starym Rynku.
Goście specjalni: posłowie Konrad Berkowicz i Grzegorz Płaczek.
Sławomir Mentzen na spotkaniu w Puławach odniósł się do “problemu” alkotubek. Problemu sztucznie wykreowanemu przez obóz rządzący na użytek marketingu politycznego.
– Najważniejszym problemem na dwa dni w polskiej debacie publicznej stały się alkotubki, bo jakaś firma sprzedaje alkohol w opakowaniu które komuś przypomina mus dla dzieci.
No ludzie! Nie wiem jak jest teraz, ale 20 lat temu jak byłem na studiach to były takie dzbany leśne w takich plastikowych opakowaniach i nikomu nie przyszło do głowy dawać tego dzieciom. Nikomu nie przyszło do głowy mieć z tym jakikolwiek problem.
Nawet teraz takie uzupełniacze do mydła wyglądają dokładnie jak te musy, a w środku jest mydło. I czy ktoś to chce wycofać dlatego, że ktoś kupi to dziecku i powie “Dziecko jest to mydło”? No przecież to jest jakiś kompletnie sztuczny pomysł. Nie wiem co trzeba mieć w głowie, żeby wpaść na pomysł, że to jest naprawdę zagrożenie dla państwa polskiego.
A co z cukierkami z alkoholem? One nawet nie są na stoiskach z alkoholem, ale na stoiskach ze słodyczami! Tego też zakazać, bo ktoś kupi baryłkę z jakimś alkoholem i da swojemu dziecku?
A co z puszkami, z drinkami, gdzie jest wymieszany alkohol z jakimś drinkiem? To wygląda jak opakowanie Coca-Coli. To też zakazać?
A piwo kraftowe? A co z szampanem Piccolo? A jak ktoś pomyli ten szampan z prawdziwym szampanem to też go Donald Tusk będzie ścigał? Przecież to jest jakieś niepoważne.
Mamy firmę, która sprzedaje towar zgodny z prawem, który w ogóle nie jest nielegalny, a premier Donald Tusk mówi, że wszystkie siły będzie nasyłał, żeby zniszczyć tą firmę. Że wysyła na nich kontrolę i będzie robił porządek.
Jeszcze lepszy marszałek Szymon Hołownia. Ten facet powiedział, że on będzie się wgryzał w tętnicę takiego przedsiębiorcy.
Czy naprawdę mamy żyć w państwie, którego najważniejsi politycy zapowiadają, że się będą wgryzać w tętnicę działającego legalnie przedsiębiorcy? To jest to poszanowanie dla biznesu? To jest to docenienie polskiej firmy, żeby tutaj się rozwijała? To jest jakieś nieporozumienie!
Jak to im się nie podoba z jakiegoś powodu, bo naprawdę Hołownia bierze pod uwagę, że może swoim dzieciom coś takiego kupić, kupić wódkę w plastiku, bo nie zauważy, nie odróżni jednego od drugiego. Niech się Hołownia nad sobą zastanowi, a nie tutaj robi takie rzeczy.
Jeżeli już trzeba coś zmienić, to trzeba zmienić ustawę i powiedzieć firma działała legalnie, zmieniamy prawo, to nie będzie więcej tak robić. To jest sposób rozwiązywania takich problemów w cywilizowanym, poważnym państwie.
A tu mamy jakąś hucpę! Mamy jakiś cyrk. Mamy zwalnianie jakichś losowych urzędników. Tusk się wściekł, pokazuje, że robi porządek i poleciał jakiś ważny urzędnik. Dyrektor jakiegoś centrum przeciwdziałania uzależnieniom, który nie mógł nic z tym zrobić, bo ta firma działała legalnie.
Więc zwolnili urzędnika, który wykonywał swoją pracę, działał zgodnie z przepisami.Co więcej, zwolnili urzędnika, który dwa miesiące temu mówił, że polskie prawo pozwala na sprzedaż alkoholu w dowolnym opakowaniu i być może trzeba było coś z tym zrobić. Więc ten facet nawet zgłaszał problem jako jedyny. To go za to zwolnili.
To nie jest poważne państwo! Czas na poważne państwo, gdzie politycy zajmują się ważnymi rzeczami i ważnymi problemami, a nie kompletnymi głupotami.
Spotkanie ze Sławomirem Mentzenem w Ostrowi Mazowieckiej w ramach trasy Mentzen2025 odbędzie się w sobotę 5 października ogodz. 17.00, Ratusz.
Goście specjalni: posłowie Krzysztof Mulawa, Konrad Berkowicz i Grzegorz Płaczek.
Spotkanie ze Sławomirem Mentzenem w Bielsku Podlaskim w ramach trasy Mentzen2025 odbędzie się w sobotę 5 października ogodz. 14.00, Ratusz.
Goście specjalni: posłowie Konrad Berkowicz i Grzegorz Płaczek.
W czwartek Sławomir Mentzen oraz towarzyszący mu posłowie i działacze Konfederacji spotkali się z mieszkańcami Puław i Łukowa.
Na oba spotkanie jak zwykle przyszły setki osób. I to pomimo tego, że już mamy jesienną pogodę, jest już chłodno, a spotkania odbyły się w środku tygodnia. W spotkaniach w Puławach i Białej Podlaskiej Sławomirowi Mentzenowi towarzyszyli posłowie Grzegorz Płaczek, Konrad Berkowicz, Bartłomiej Pejo, a także nieodłączny szef sztabu Sławomira Mentzena, Bartosz Bocheńczak.
Trasa #Mentzen2025 trwa! Na dzisiejszych spotkaniach w Puławach i Łukowie frekwencja była znakomita. Podobnie jak na poprzednich spotkaniach z moim udziałem widać ogromną energię i nadzieję na zmiany w naszym kraju. Już w przyszłym roku wizja dumnej, bogatej i bezpiecznej Polski… pic.twitter.com/Ge2upcIwLj
A dzisiaj, w piątek 4 października Sławomir Mentzen odwiedzi dwa kolejne miasta: BIAŁA PODLASKA – godz. 16.00, Plac Wolności SIEDLCE – godz. 18.00, Plac im. gen. Władysława Sikorskiego
W sobotę 5 października zaplanowane są aż cztery spotkania: SOKOŁÓW PODLASKI – godz. 12.00, Sokołowski Ośrodek Kultury – Kino Sokół BIELSK PODLASKI – godz. 14.00, Ratusz OSTRÓW MAZOWIECKA – godz. 17.00, Ratusz ŁOMŻA – godz. 19.00, Stary Rynek
Państwo lekką ręką wprowadza nowe podatki, składki i opłaty. Dużo gorzej idzie mu likwidowanie tych zupełnie niepotrzebnych, przestarzałych podatków, które straciły rację bytu.
Dlatego złożyłem dzisiaj projekt ustawy likwidującej podatek od spadków.
Opodatkowanie spadków jest wyrazem bogacenia się państwa na ludzkich tragediach. Podatek ten obecnie nie spełnia żadnej funkcji poza fiskalną (i nawet tę w stopniu znikomym), stanowi formę podwójnego opodatkowania oraz zniechęca obywateli do oszczędzania. Konstrukcja obecnej ustawy obfituje w szereg regulacji dyskryminacyjnych, wątpliwych na gruncie podstawowych zasad Konstytucji RP, a praktyka poboru cechuje się licznymi patologiami, które pogrążają obywateli.
Nie da się wskazać żadnego powodu, poza zwykłą zawiścią i próbą zaszkodzenia innemu człowiekowi, dla utrzymywania podatku od spadków.
Dochody z podatku od spadków są bardzo niskie. Podatek od spadków i darowizn jest dochodem samorządów. Ma on jednak marginalne znaczenie. Pomiędzy 2018 a 2022 rokiem, dochody z podatku od spadków i darowizn, czyli razem z darowiznami, wahały się między 300 a 540 mln zł rocznie. W 2022 roku dochody własne jednostek samorządu terytorialnego wyniosły 175,2 mld zł. Oznacza to, że wpływy z podatku od spadków i darowizn stanowiły ledwie 0,31% tychże dochodów. Oznacza to, że podatek ten nie ma znaczenia z punktu widzenia finansów samorządów.
W przeciwieństwie do podatku od darowizn, nie pełni on też roli uszczelniania systemu podatkowego. Nikt nie umiera w celu optymalizacji podatkowej. Nie wyobrażam sobie doradcy podatkowego sugerującego zgon klienta jako formę optymalizacji podatkowej.
Podatek od spadków jest też formą podwójnego, a niekiedy nawet wielokrotnego opodatkowania majątku. Opodatkowany majątek pochodzi z uzyskanego wcześniej opodatkowanego dochodu.
Co więcej, w przypadku otrzymania spadku z zagranicy dochodzi często do zwielokrotnienia opodatkowania. W obowiązującej ustawie przyjęto bowiem zasadę nieograniczonego obowiązku podatkowego i nie ma w niej przepisów co do wysokości podatku, gdy składniki majątku nabyte z innego państwa zostały już w nim opodatkowane. W związku z tym polscy obywatele lub osoby mające miejsce stałego pobytu w Polsce, które otrzymują spadek z zagranicy (często już tam opodatkowany), muszą ponieść na rzecz polskiego fiskusa dodatkowy koszt. W 2023 r. w tej sprawie interweniował Rzecznik Praw Obywatelskich, jednak Ministerstwo Finansów wskazało wówczas, że nie planuje nowelizacji ustawy w kierunku większej ochrony podatników, ani też zawierania dwustronnych umów o unikaniu podwójnego opodatkowania.
Ponieważ z podatku od spadków zwolniona jest najbliższa rodzina, a wysokość wpływów z niego jest bardzo niska, nie ma on też żadnego wpływu na nierówności majątkowe.
Zniesienie podatku od spadków nie byłoby też czymś wyjątkowym.
Obecnie podatek od spadków nie występuje w 9 krajach Unii Europejskiej. Należą do nich Austria, Słowacja, Czechy, Szwecja, Estonia, Łotwa, Rumunia, Cypr i Malta. Wśród państw EFTA podatku spadkowego nie ma również w Norwegii (zniesiony w 2014 r.), Liechtensteinie oraz w poszczególnych kantonach Szwajcarii.
Tej formy opodatkowania nie utrzymują więc nawet państwa uznawane za wzorce państw opiekuńczych, słynące z restrykcyjnej polityki podatkowej i szerokiej redystrybucji dóbr, tj. Szwecja i Norwegia.
Wśród innych państw spoza UE podatek od spadków nie istnieje m.in.w: Kanadzie, Chinach, Izraelu, Australii, Nowej Zelandii, Armenii, Egipcie, Gruzji, Gibraltarze, Indiach oraz Kosowie. Dyskusja nad likwidacją podatku spadkowego toczyła się również w ostatnim roku w Wielkiej Brytanii.
Współcześnie coraz więcej osób pozostaje w związkach nieformalnych, przez co, w przypadku śmierci jednej z osób pozostających w takim związku, druga osoba zmuszona jest do zapłacenia podatku od odziedziczonego spadku. Jest to krzywdzące dla tych osób, które często przez wiele lat wspólnie pracowały na pozostawiony majątek.
Nawet jeżeli państwo nie rozpoznaje takich związków, to nie ma żadnego powodu, żeby nakładać podatek na majątek zmarłej osoby, tylko dlatego, że z dowolnego powodu nie założyła rodziny. Każdy powinien mieć prawo przekazać swój majątek dowolnej osobie. Obecna konstrukcja podatku od spadków dyskryminuje osoby nieposiadające bliskiej rodziny. Każdy, komu przekażą majątek, musi zapłacić podatek. W przypadku otrzymania nieruchomości, może to wiązać się z koniecznością jej sprzedaży lub wzięcia kredytu, tylko po to, żeby zapłacić podatek.
Osobiście jestem przekonany, że podatek od spadków jest najgorszym możliwym, najbardziej niemoralnym podatkiem. To jest podatek od wdów i sierot. Państwo wyciąga rękę po majątek pozostawiony przez zmarłego. Jak sęp krąży nad umierającym, niemającym bliskiej rodziny człowiekiem i czeka na jego śmierć, żeby zabrać mu 20% majątku. Państwo zachowuje się jak hiena cmentarna.
Nie rozumiem, dlaczego nawet po śmierci państwo ma nie pozwalać na swobodne dysponowanie własnym majątkiem, na który ktoś pracował całe życie, płacąc po drodze wszystkie możliwe podatki.
Mam nadzieję, że ustawa spotka się z szerokim poparciem w Sejmie, ponieważ naprawdę ciężko jest znaleźć argumenty za jego utrzymaniem.
Państwo lekką ręką wprowadza nowe podatki, składki i opłaty. Dużo gorzej idzie mu likwidowanie tych zupełnie niepotrzebnych, przestarzałych podatków, które straciły rację bytu.
Dlatego złożyłem dzisiaj projekt ustawy likwidującej podatek od spadków.
Kandydat Konfederacji na prezydenta Sławomir Mentzen przedstawił dzisiaj w Sejmie RP projekt ustawy o zniesieniu tej daniny. “Podatek od spadku jest najgorszym podatkiem, głęboko niemoralnym. Jest podatkiem od wdów i sierot. Państwo jak sęp krąży nad samotną, umierającą osobą i tylko czeka, żeby zabrać jej 20% majątku” – mówił nasz kandydat na dzisiejszej prezentacji.
Państwo nie powinno bogacić się na ludzkich tragediach czy też wtrącać się w kwestie dziedziczenia. Przywróćmy prawo do swobodnego dysponowania swoim majątkiem!
Liczymy, że uda się uzyskać ponadpartyjny konsensus i przyjąć ustawę w proponowanym kształcie.
Spotkanie ze Sławomirem Mentzenem w Siedlcach w ramach trasy Mentzen2025 odbędzie się w piątek 4 października ogodz. 18.00 na Placu im. gen. Władysława Sikorskiego.
Goście specjalni: posłowie Konrad Berkowicz, Grzegorz Płaczek i Krzysztof Mulawa.
Spotkanie ze Sławomirem Mentzenem w Białej Podlaskiej w ramach trasy Mentzen2025 odbędzie się w piątek 4 października ogodz. 16.00 na Placu Wolności.
Goście specjalni: posłowie Bartłomiej Pejo, Konrad Berkowicz, Grzegorz Płaczek i Witold Tumanowicz.
This website uses cookies so that we can provide you with the best user experience possible. Cookie information is stored in your browser and performs functions such as recognising you when you return to our website and helping our team to understand which sections of the website you find most interesting and useful.
Strictly Necessary Cookies
Strictly Necessary Cookie should be enabled at all times so that we can save your preferences for cookie settings.
If you disable this cookie, we will not be able to save your preferences. This means that every time you visit this website you will need to enable or disable cookies again.
Skomentuj