Ukraińcy nie chcą opuścić akademika w Lublinie. Coraz bardziej roszczeniowi!

Konferencja prasowa Ruchu Narodowego z udziałem Rafała Meklera i Marka Szewczyka, 1 października 2024 r.

Rafał Mekler:
Przyjechałem dzisiaj do Państwa tutaj z Lublina, bowiem chciałem przedstawić sytuację z mojego miasta.

Otóż w Lublinie jeden z akademików jednej z uczelni od wybuchu wojny zamieszkują Ukraińcy. Administrator budynku zadecydował, że chce ten budynek jednak wyremontować. Spotkało się to niestety z oporem jego dotychczasowych mieszkańców, czyli obywateli Ukrainy, którzy zostali tam zakwaterowani na czas wojny.

Nie jest tak, że ci ludzie zostali pozbawieni jakiegokolwiek innego wyboru. Miasto zaproponowało im lokale w mieście, zaproponowało także lokale poza miastem. Zaproponowano także dopłaty do czynszu. Niestety, ludzie ci z akademika wyprowadzić się nadal nie chcą.

Ja tylko chciałem zwrócić uwagę na pewną istotną kwestię. Od wybuchu wojny minęło w tym momencie ponad dwa lata. Przypomnijmy sobie, jak wyglądała sytuacja Polaków, którzy wyjeżdżali chociażby na Zachód w czasach “Solidarności”. Dwa lata to był czas, kiedy spędzali w obozie przejściowym bez możliwości pracy, bez możliwości wychodzenia praktycznie poza ten obóz bez przepustek. Tutaj ci ludzie mieli dwa lata na pełne usamodzielnienie się.

W Polsce rokrocznie oddaje się około 200 tysięcy nowych mieszkań. Nie bez wpływu na rynek mieszkaniowy, na rynek mieszkań w mieście studenckim, takim jak Lublin, było przybycie tych wszystkich ludzi, których pierwszą potrzebą było nabycie dachu nad głową. Możemy dziś śmiało powiedzieć, że ten akademik mógłby równie dobrze stanowić miejsce pobytu dla polskich studentów, gdzie w obecnej sytuacji musieli skorzystać z rynku zewnętrznego, musieli szukać mieszkań na własną rękę. Były to zwiększone koszty, bowiem presja na rynek z racji tego, że więcej chętnych jest niż mieszkań, presja na rynek była zwiększona.

Koszty realne, które społeczeństwo polskie poniosło, są wyrażane właśnie w wyższych kosztach utrzymania dziecka, które studiuje poza miejscem zamieszkania, w takim Lublinie właśnie.

Nasi przodkowie walczyli o to, żebyśmy my w tym kraju byli gospodarzem, żebyśmy my w Polsce czuli się jak u siebie, żebyśmy nie byli w Polsce obywatelami drugiej kategorii, żebyśmy w Polsce czuli się jak u siebie, bo to jest nasze miejsce do życia. Nie może być takiej sytuacji, że akademiki, udostępniane i tak na dość długi okres, bo dwa lata to jest naprawdę bardzo dużo czasu, żeby się usamodzielnić – żeby te akademiki nadal zajmowali obcokrajowcy. To jest miejsce dla polskich studentów, bowiem polski student to ktoś, kto się wykształci, kto będzie pracował na nasz dobrobyt, kto będzie w przyszłości budował siłę Polski. Nie ma na to zgody. Będziemy walczyć o to, żeby akademiki były miejscem, gdzie mogą mieszkać polscy studenci, bo po to one zostały stworzone! Po to było to miejsce zrobione, żeby można było mieszkać tanio, blisko uczelni.

Marek Szewczyk:
– Po wybuchu wojny na Ukrainie w lutym 2022 roku, naród polski, jak i państwo polskie naprawdę ogromne zaangażowanie wykazało w pomoc niesioną cywilom, ofiarom wojny, również wszystkim tym, którzy po prostu uciekali z Ukrainy. Teraz okazuje się, po tych dwóch latach ponad, prawie trzech już latach konfliktu, końca nie widać. Pomoc jest cały czas na olbrzymim poziomie.

Ale widać, że część tych, którzy do nas przyjechali, staje się roszczeniowa. Dla nich to jest ciągle mało, im się tylko należy, im trzeba dać, bo oni są ofiarami. Niezależnie, z której części Ukrainy przyjechali, czy ze wschodu, czy z zachodu. Czy ze wschodu objętego konfliktem zbrojnym, czy z zachodu, który jest względnie spokojny, to trzeba im dać. Zajęli akademik, mogą tam mieszkać, ponad 250 osób z Ukrainy.

I to nie jest tak, że ktoś ich nagle chce wyrzucić z tego akademika na bruk, że chce ich wyrzucić na ulicę. Nie, oni dostali dwojaką propozycję pomocy. Z jednej strony możecie coś sobie wynająć na rynku, jeżeli chcecie mieszkać w Lublinie, na rynku nieruchomości możecie wynająć, dostając dopłaty do czynszu przez pół roku.

Myślę, że wielu Polaków na coś takiego by chętnie poszło, żeby mieć te dopłaty przez pół roku do czynszu. A z drugiej strony dostajecie również dobre warunki do mieszkania, tylko już poza aglomeracją, poza Lublinem, w miejscowości podmiejskiej. Ale Ukraińcy stwierdzają, że oni tego nie chcą, bo im jest tam wygodnie.

Więc my jako państwo nie możemy nic zrobić? Czy tak wygląda państwo polskie? UMCS, które jest moją alma mater, chce wyremontować ten akademik, ponieważ był on dewastowany przez lokatorów ukraińskich, ponieważ były nieprzestrzegane zasady korzystania z tegoż akademika, na jakich zgodziła się uczelnia udostępnić.

Miasto proponuje lokale zastępcze, a Ukraińcy nie chcą się wyprowadzić, ponieważ akademiki w Lublinie są w bardzo dobrej lokalizacji, bardzo blisko centrum miasta, gdzie wszystko praktycznie jest na miejscu – więc jest im zwyczajnie wygodnie i ta postawa roszczeniowa jest coraz szersza. I szanowni państwo, w Lublinie nie jest to problem nowy, nie jest to problem, który wynikł po agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę, tylko jest to problem, który tam już był od 2014 roku, kiedy jeszcze studiowałem.

Część wykładowców przychylnym okiem patrzyła na studentów z Ukrainy, przepuszczając ich z roku na rok z uwagi na to, żeby nie byli powołani do wojska ukraińskiego. Żeby nie musieli walczyć w Donbasie z tymi, tak jak pamiętamy wtedy, zielonymi ludzikami, którzy w 2014 roku zajęli wówczas część Ukrainy.

I ta postawa roszczeniowa cały czas się zwiększa. Na tym poziomie takim zwykłym, ludzkim, na dole, ale również jeżeli chodzi o władze państwowe, kiedy prezydent Zełeński żąda coraz większego wsparcia. Chciałby już nasze lotnictwo, chciałby już naszą obronę przeciwrakietową, chciałby tak naprawdę wciągnąć całe polskie siły zbrojne i całe polskie społeczeństwo w tę wojnę, w wojnę bezpośrednio z Rosją, tylko w ich interesie.

Ale co otrzymujemy w zamian? W zamian nie mamy nawet wdzięczności. Cały czas setki tysięcy ofiar Ukraińców z OUN-UPA leżą w bezimiennych dołach. Kości wypływają na wierzch w tworzonych sztucznie zbiornikach wodnych. Cały czas ofiary wołają o prawdę, o pamięć, a państwo ukraińskie cały czas tę prawdę wypiera i zezwala na ekshumację żołnierzy Wehrmachtu – tam wtedy nie ma problemu, nie ma wojny – ale już jeżeli chodzi o polskie ekshumacje, Polaków, to wówczas jest oczywiście, że to nie ten czas, nie ta pora, że teraz nie powinniśmy się tego domagać. No to kiedy?

Zawsze dla kolejnych polskich rządów pora jest nie ta. Dla ukraińskiego rządu nigdy nie znajdzie się ta odpowiednia pora, bo oni muszą się przyznać, że dokonali straszliwej zbrodni, straszliwego ludobójstwa. Muszą zaprzeczyć całej swojej polityce historycznej, budowanej na kulcie OUN, na kulcie Bandery. Więc oni muszą się z tym zmierzyć. Jeżeli chcą faktycznie współpracy polsko-ukraińskiej, jeżeli chcą pomocy, to powinni też się odwzajemnić i powinni też przyznać przed sobą, przed historią, że taka zbrodnia miała miejsce i że nie została w żaden sposób rozliczona ani nawet upamiętniona.

Ja często przytaczam właśnie z czasów studenckich historię, kiedy rozmawiałem ze studentkami z Ukrainy. I zapytałem je wówczas: dziewczyny, czy wy wiecie o czymś takim, jak rzeź wołyńska? Tak, wiemy. A czy wiecie o czymś takim jak SS Galizien, że wasi gieroje byli w Wehrmachtcie? To nie, tego już nie wiedzieli. Ale na moje pytanie, dlaczego dopuścili się tej straszliwej zbrodni, co im tłumaczą ich rodzice, ich dziadkowie – to było krótkie “bo tak trzeba było”. Bo tak trzeba było.

To jest właśnie ich mentalność. Wtedy tak trzeba było i kto wie, czy jeżeli znów nie uznają, że tak trzeba było, bo to jest w interesie, to takie rzeczy nie będą się powtarzać. Dlatego musimy walczyć twardo, asertywnie o polski interes narodowy i przede wszystkim stawiać na Polaków, na Polskę, i przede wszystkim dbać o polski interes w pierwszej kolejności, a nie interes Ukrainy, Niemiec czy jakichkolwiek innych państw.