Paweł Usiądek
Wmawia się nam, że prąd z węgla jest drogi. Tymczasem fakty są takie, że gdyby nie opłaty ETS, Polska miałaby najtańszy prąd w Europie.
Europejski system handlu emisjami to spekulacyjny system obciążania energii i przemysłu dodatkowymi kosztami wynikającymi z emisji dwutlenku węgla. Każde przedsiębiorstwo włączone w ETS zmuszone jest do zakupywania specjalnych certyfikatów, które umożliwiają emisję CO2 do atmosfery.
Jak wskazuje Polska Izba Gospodarcza Sprzedawców Węgla (PIGSW), koszty tych uprawnień przewyższają cenę surowca oraz koszty operacyjne produkcji energii z węgla. W starych blokach na węgiel kamienny ETS stanowi 59% kosztów, a w blokach na węgiel brunatny aż 68%. Podatek ETS oddziaływuje również na elektrownie gazowe, stanowiąc 25% ceny wytwarzanej energii elektrycznej.
Energia z węgla jest tańsza niż z OZE i nie wymaga kosztownych inwestycji, gdyż ta infrastruktura już istnieje. Z opublikowanej w kwietniu 2023 roku analizy firmy Lazard wynika, że choć energia z lądowych farm wiatrowych potrafi kosztować od 103 do 323 zł za 1 MWh, to inne OZE wiążą się z większymi kosztami produkcji. Fotowoltaika to już koszt od 103 do 414 zł za 1 MWh, a wiatraki na morzu wiążą się z wydatkiem na poziomie od 310 do 604 zł.
A ile w Polsce kosztuje 1MWh z węgla? Według PIGSW jest to 133 zł dla nowych bloków węglowych, 181 zł dla starych bloków węglowych i 138 zł dla bloków opartych o węgiel brunatny. Jest to więc kilka razy taniej niż energia z morskich elektrowni wiatrowych, które budujemy teraz na Bałtyku! I przypomnijmy: budujemy je, kiedy inne kraje się z nich wycofują!
My nie potrzebujemy inwestycji w OZE, my potrzebujemy wycofania się z systemu ETS!
▶️ Wspieraj Sławomira Mentzena.
Trasa Mentzen2025. Informacje o spotkaniach: Fb/SławomirMentzen i Menzten2025.pl.