To nie była „tragedia Wołyńska”. To była rzeź. Ludobójstwo

Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak

To nie była „tragedia Wołyńska”. To była rzeź. Ludobójstwo. Ponawiana i powtarzana przez wiele lat (!) na wielkim obszarze (!) sekwencja zbrodni wojennych o zamierzonym, wysokim stopniu okrucieństwa. Ich okrucieństwo było zamierzoną strategią: miało wywołać strach, ucieczkę polskiej ludności i niechęć do powrotu. Cel był jasny: wyeliminowanie z ziem uważanych za „etnicznie ukraińskie” wszelkiej ludności nie-ukraińskiej. Było to podejście podobne do nazistów i taka też był ideologiczna inspiracja. Sprawcami byli członkowie OUN-UPA oraz Ukraińcy przez nich zachęceni oraz zmuszeni do współuczestnictwa. Ofiarami była polska ludność cywilna, ludzie innych narodowości (długa lista, o której zbyt mało wiemy i dlatego nie budujmy w tej sprawie koalicji międzynarodowej) oraz Ukraińcy, którzy nie chcieli współuczestniczyć, w tym np. zamordować swoich polskich małżonków, w przypadku małżeństw mieszanych. Prawdziwe piekło na ziemi.

Nie wolno nam zgodzić się na eufemizmy, relatywizację ról, budowanie fałszywej symetrii. Tragedia to jest wtedy gdy przychodzi trzęsienie ziemi lub powódź i zginie wiele osób.

Jeśli organizacja militarno-polityczna przez ileś lat prowadzi akcję złożoną z sekwencji tysięcy zbrodni wojennych, to zasługuje to na bardziej jasną i bardziej ocenną nazwę.

Nie wolno nam też zgodzić się na komunikaty pomijające charakterystykę sprawców. Sprawcy byli konkretni i mający jasną tożsamość: byli to „upowcy” czy też „banderowcy”. Są na to tysiące świadectw i źródeł. Twierdzenia pojawiające się ze strony ukraińskiej, że była to operacja fałszywej flagi przeprowadzona przez NKWD są zupełnie niepoważne. Organizatorzy ludobójstwa na Polakach byli ukraińskimi kolaborantami niemieckimi, działającymi zresztą bez mandatu od Niemców, a nie funkcjonariuszami czy współpracownikami sowieckich służb.