Niemcy w imię klimatyzmu karczują lasy deszczowe!

Paweł Usiądek

Niemieckie kontrowersje związane z pseudoekologicznymi biopaliwami. Co roku znikają olbrzymie połacie lasów deszczowych, aby zrobić miejsce dla plantacji palm, z których wytwarza się olej wykorzystywany do produkcji biopaliw.

W Niemczech biopaliwa sprzedaje się jako ratujące klimat. Powstaje rzekomo z odpadów po tłoczeniu oleju palmowego, promując je jako rozwiązanie przyjazne dla środowiska. Państwo niemieckie wspiera ten rodzaj biopaliwa, pompując nawet dotacje w rafinację tego rodzaju oleju napędowego. W rzeczywistości odpadów jest za mało do produkcji dużej ilości biopaliw, więc w procesie produkcyjnym używa się jadalnego oleju palmowego, fałszywie oznaczając go jako odpad. Warto też wskazać, że biopaliwo okazuje się droższe niż sam olej.

Zapotrzebowanie w Niemczech jest tak ogromne, że wycina się lasy deszczowe, które zamiast żywności produkują surowiec na paliwo. Taka jest niemiecka wersja ekologii. U nich na papierze się zgadza. Władze zdają sobie sprawę z problemu, ale priorytetem pozostaje biznes. Pomimo oficjalnego zakazu, olej palmowy wciąż trafia do niemieckich zbiorników paliwowych – pod pozorem odpadów. Dzięki temu biopaliwo wydaje się ekologiczne. Tego typu działania nazywa się mianem “green washingu”.

Mamy do czynienia z kolejnym już absurdem związanym z klimatyzmem. Kilka dni temu pisałem o położonych w Czechach nielegalnych składowiskach niemieckich turbin wiatrowych. W tym roku wycięto również olbrzymi kawał puszczy amazońskiej z aby wybudować autostradę dla gości, którzy prywatnymi odrzutowcami zbiorą się na szczyt klimatyczny w Brazylii, na którym Polacy usłyszą, że muszą jeść mniej mięsa. Dla planety oczywiście.

🟢 Wspieraj Sławomira Mentzena.
Trasa Mentzen2025. Informacje o spotkaniach: Fb/SławomirMentzen i Menzten2025.pl.