Grzegorz Płaczek, przewodniczący Klubu Poselskiego Konfederacji
Należy bić na alarm i wytłumaczyć Polakom kolejny brukselski absurd, na który zgodził się polski rząd! Otóż nowa umowa handlowa Unii Europejskiej podpisana niedawno z Ukrainą (i nie chodzi tym razem o Mercosur) wprowadza w 2026 roku ogromny wzrost kontyngentów, czyli produktów BEZ CEŁ, które Ukraina będzie mogła eksportować do EU! Konsekwencje będą dramatyczne dla polskich rolników i producentów – bowiem jak, na zdrowy rozum, walczyć z zalewem ukraińskich produktów, jeśli…
➡️ ukraińskie rolnictwo nadal może stosować mniej rygorystyczne standardy dotyczące np. pestycydów, co wprost prowadzi do dysproporcji w kosztach produkcji, co stawia polskich rolników w niekorzystnej sytuacji,
➡️ gospodarstwa rolne na Ukrainie, dysponujące niższymi kosztami siły roboczej, pomimo kosztów transportu, zaleją UE tańszymi produktami,
➡️ nagły napływ dużej ilości taniego produktu z Ukrainy wywoła presję na ceny, co bezpośrednio uderzy w rentowność polskich producentów (zwłaszcza tych najmniejszych),
➡️ polscy producenci będą rezygnować z dalszych inwestycji i będą ograniczać skalę produkcji, a w skrajnych przypadkach bankrutować, co odczują szczególnie rolnicy produkujący na mniejszą skalę,
➡️ ukraińscy producenci nie muszą uwzględniać kosztów unijnego systemu ETS i ETS2, co się samo komentuje.
❌ Należy bić na alarm i wytłumaczyć Polakom kolejny brukselski absurd, na który zgodził się polski rząd! Otóż nowa umowa handlowa Unii Europejskiej podpisana niedawno z Ukrainą (i nie chodzi tym razem o Mercosur) wprowadza w 2026 roku ogromny wzrost kontyngentów, czyli produktów… pic.twitter.com/hB8r0rJgAh
— Grzegorz Płaczek (@placzekgrzegorz) October 12, 2025
Przecież takie niszczenia polskich rolników i producentów nie jest normalne! Ktoś w Brukseli oszalał, albo… wie, co robi. W Polsce funkcjonuje około 1,3 miliona gospodarstw rolnych, co stanowi 14,4% ogólnej liczby wszystkich gospodarstw rolnych w Unii Europejskiej. Polskich producentów należy wspierać, a nie zezwalać na zalew tańszych produktów z Ukrainy! A zalew będzie ogromny – oto tylko niektóre przykłady kontyngentów (limitów rocznych), które WZROSNĄ już za kilka miesięcy:
🔴 Pszenica: z 1 mln ton do 1,3 mln ton
🔴 Jęczmień: z 350 tys. ton do 450 tys. ton
🔴 Kukurydza: z 650 tys. ton do 1 mln ton
Nie ma złudzeń, że zwiększone kontyngenty na te produkty doprowadzą do wzrostu podaży w Unii Europejskiej, co z kolei obniży ceny i negatywnie wpłynie na rentowność produkcji w Polsce!
🔴Cukier: z 20 tys. ton do 100 tys. ton
Mimo rekordowej produkcji cukru w Polsce, zwiększony import cukru z Ukrainy bez wątpienia wywrze presję na ceny i rentowność produkcji w polskich cukrowniach – i polski rząd o tym wie.
🔴 Drób: z 90 tys. ton do 120 tys. ton
Ze względu na wysoką produkcję i eksport drobiu w Polsce (który jest największym eksporterem w UE!), większy napływ tańszego drobiu z Ukrainy patologicznie zwiększy presję na ceny, zmniejszy rentowność i utrudni polskim firmom utrzymanie silnej pozycji eksportowej. To gwóźdź do trumny dla wielu mniejszych polskich gospodarstw. Zagraniczne koncerny sobie poradzą.
🔴 Etanol: ze 100 tys. ton do 125 tys. ton.
Chociaż Polska w ostatnich latach zwiększyła produkcję etanolu, większa dostępność tańszego ukraińskiego etanolu doprowadzi do wywierania presji na ceny polskich producentów.
❌ Unia Europejska doprowadzi w 2026 r. do sytuacji, że niemal wszystkie ukraińskie produkty objęte zwiększonymi kontyngentami z Ukrainy, w przypadku których Polska jest liczącym się producentem i eksporterem (!), stworzą ogromne i realne ryzyko spowolnienia lub ograniczenia rodzimej produkcji w Polsce. Cel działań Brukseli wydaje się jasny i prosty. A każdy Polak niech domyśli się, jaki?
Jeśli nie zatrzymamy tego szaleństwa, już za niedługo będziemy uzależnieni od międzynarodowych koncernów, tak jak dzieje się to w innych państwach. Albo zaczniemy realnie bronić polskich rolników i producentów, albo już za niedługo na naszych stołach ze świecą przyjdzie nam szukać produktów MADE IN POLAND. Brońmy tego, co dla nas kluczowe. Na miły Bóg, tutaj chodzi o bezpieczeństwo żywieniowe Polaków!