Ewa Zajączkowska-Hernik na konferencji prasowej Konfederacji ws. protestów rolniczych, 22 lutego 2024 r.
– To jest ewidentna wojna. To jest wojna gospodarcza o to, kto tak naprawdę w Unii Europejskiej będzie produkował żywność dla około 500 milionów ludzi. O to toczy się cała gra.
Mamy bardzo chłonny rynek, jeśli chodzi o konsumentów i Ukraina od wielu, wielu lat stara się na ten rynek wejść. Na początku wchodziła za pośrednictwem kontyngentów. Ustalaliśmy w różnych negocjacjach, ile produktów unijnych może wejść na nasz unijny rynek, na polski rynek w takiej ilości, żeby nie zaszkodzić naszym rodzimym producentom. Natomiast teraz doszło do skandalicznej sytuacji, gdzie ten rynek został całkowicie bez kontroli jakościowej, bez kontroli ilościowej i bez kontroli celnej otwarty na produkty.
Na produkty ukraińskie. To, co powiedział pan Piotr, jest szalenie istotne, bo postulat zatrzymania importu artykułów rolno-spożywczych rzeczywiście jest postulatem tymczasowym. My też nie możemy całkowicie zamknąć się na produkty ukraińskie, dlatego że handel działa w dwie strony. I jeżeli my to zrobimy, zrobimy to na stałe, Ukraina równie dobrze może tak samo potraktować nas i nasi rolnicy mają całkowicie tego świadomość, żeby była jasność.
Rzecznik prasowy Konfederacji @EwaZajaczkowska: To jest ewidentna wojna i to jest wojna gospodarcza o to, kto tak naprawdę w Unii Europejskiej będzie produkował żywność dla około 500 milionów ludzi. O to toczy się cała gra. Mamy bardzo chłonny rynek, jeśli chodzi o konsumentów i… pic.twitter.com/9ZLwf6RTgs
— Konfederacja (@KONFEDERACJA_) February 22, 2024
To, co my teraz postulujemy, czyli tymczasowy zakaz importu produktów ukraińskich na polski rynek, jest elementem negocjacji między stroną polską a stroną ukraińską. Pamiętajmy, że polscy rolnicy również eksportują swoje produkty rolno-spożywcze na rynek ukraiński. I nie możemy dopuścić do sytuacji, gdzie ten rynek zostanie również dla nas zamknięty. Bo wtedy np. nasi producenci mleka będą mieli ogromny problem, gdzie zbyć swoje produkty, a to wywoła kolejny kryzys na polskim rynku produkcji rolnej.
Nie możemy poświęcić polskiego rolnictwa dla zysku i dobrego samopoczucia zagranicznych koncernów. Koncernów holenderskich, niemieckich, amerykańskich, które wykupiły ziemię na Ukrainie i tam zajęły się produkcją. Cała ta strategia, którą teraz Unia Europejska prowadzi i chce wprowadzić, doprowadzi do tego, że po prostu emisja CO2 zostanie przeniesiona poza granice Unii Europejskiej. Cała produkcja rolna zostanie przeniesiona poza granice Unii Europejskiej. To będzie stanowiło dla nas ogromne niebezpieczeństwo, ponieważ nie możemy uzależnić się od importu żywności, nie możemy uzależnić się od importu strategicznego, strategicznego surowca jakim jest żywność.
Wszyscy potrzebujemy jeść, wszyscy potrzebujemy produktów spożywczych na naszych sklepowych półkach i nie możemy doprowadzić do tego, że będziemy zależni od tego, czy ktoś będzie w stanie nam te produkty dostarczyć spoza granic Unii Europejskiej, czy też nie.
Kwestia Europejskiego Zielonego Ładu. Musimy pamiętać, że to są dwie strategie. Europejski Zielony Ład to jest strategia bioróżnorodności, czyli strategia polegająca na tym, że około 10% lasów zostanie pozostawiona bez całkowitej opieki człowieka. Co się z tymi lasami stanie potem nie wiadomo. Prawdopodobnie będziemy ponosić różnego rodzaju konsekwencje w związku ze strategiami czy dyrektywami obowiązującymi polskich leśników, jak chociażby Natura 2000, ale o tym nikt nie myśli.
Właśnie to jest jeden z głównych problemów unijnych, że nikt nie myśli o tym, co będzie w przyszłości jeżeli wprowadzimy jakieś rozwiązania. I kto będzie ponosił konsekwencje tych rozwiązań.
Kolejną strategią Europejskiego Zielonego Ładu jest strategia od pola do stołu. Konia z rzędem temu, kto jest w stanie połączyć skracenie jakby łańcucha między producentem a konsumentem z ograniczaniem produkcji. Przecież jeżeli ograniczymy produkcję, no to automatycznie ta droga od producenta do konsumenta wcale nie zostanie skrócona, tylko ona będzie jeszcze utrudniona.
Na sam koniec chciałam powiedzieć, że dzisiaj rano, dosłownie po siódmej rano, po raz kolejny dzwonił do mnie rolnik z prośbą o wsparcie dla kolejnej rodziny, która została wpisana na słynną już listę Myrotworec. Rodzina rolnicza w opłakanym stanie psychicznym. Żona tego rolnika nie wie, co ma z sobą zrobić, czuje się zagrożona, jest w złym stanie psychicznym. Boi się o własne życie, boi się o życie własnych dzieci, boi się o życie swojego męża, który został wpisany na tę listę tylko dlatego, że brał udział w protestach rolniczych.
To jest skandal. Dlaczego Donald Tusk jest w stanie pojechać na Ukrainę i rozmawiać z przedstawicielami ukraińskich władz, a nie jest w stanie pojawić się na granicy polsko-ukraińskiej, gdzie protestują polscy rolnicy? Gdzie polscy rolnicy za to, że protestują, są wpisywani na listę wrogów Ukrainy.
Taka sytuacja jest niedopuszczalna. Oczekujemy stanowczej reakcji ze strony polskiego rządu, niepolegającej na tym, że Donald wypchnie swoich ludzi w postaci ministra Kołodziejczaka, minister Kołodziejczak ktoś tam pogada z rolnictwem. Tutaj potrzebne są konkretne rozwiązania systemowe, bo to, co się dzieje teraz z polskim rolnictwem, to jest po prostu rezultat.
To jest rezultat wieloletnich zaniedbań, zarówno w polityce krajowej, jeśli chodzi o produkcję rolną, ale i w polityce zagranicznej.