Paweł Usiądek, członek Rady Liderów Konfederacji
Wprowadzenie systemu kaucyjnego w Polsce przedstawia się opinii publicznej jako proekologiczny krok, który ma ograniczyć ilość śmieci i poprawić recykling. Przeciwnicy często podnoszą problemy praktyczne związane z dodatkowymi trudami codziennego życia. Jednak przy bliższej analizie widać, że w tle mamy do czynienia z gigantycznym interesem finansowym wartym kilkanaście miliardów złotych rocznie, którego kosztami obciążeni zostaną przede wszystkim zwykli obywatele i małe sklepy, a zyski trafią do wąskiej grupy operatorów – często powiązanych z zagranicznymi koncernami.
Według szacunków, w Polsce co roku sprzedaje się około 10 miliardów opakowań napojowych. Mówimy więc o kaucji wartej miliardy złotych rocznie. Jednak nie wszystkie kaucje wrócą do klientów. Nawet gdyby poziom zwrotu opakowań wyniósł oszałamiające 80–90% to oznaczać będzie wciąz, że 10–20% opakowań nie wróci do systemu. Mówimy więc o kwocie rzędu miliarda złotych rocznie. To pieniądze obywateli, które nie wracając do systemu, ale zasilają operatorów systemu.
System kaucyjny to przekręt stulecia!
— Paweł Usiądek (@PUsiadek) October 2, 2025
Wprowadzenie systemu kaucyjnego w Polsce przedstawia się opinii publicznej jako proekologiczny krok, który ma ograniczyć ilość śmieci i poprawić recykling. Przeciwnicy często podnoszą problemy praktyczne związane z dodatkowymi trudami… pic.twitter.com/uuR87a6uoF
Do tego dochodzą zyski ze sprzedaży surowców wtórnych: Wartość butelek PET oraz aluminium to to kolejny duży pieniądz. Plastik PET kosztuje dziś od 2000 do 3000 zł za tonę. Aby uzyskać tonę plastiku potrzeba około 30 tysięcy butelek. Aluminium jest jeszcze droższe. Puszki osiągają ceny 6000–7000 zł za tonę. Te pieniądze oczywiście istniały w systemie już wcześniej, ale obracały nimi przedsiębiorstwa zajmujące się gospodarką komunalną. Gminy dzięki temu miał pewien dochód, który wpływał na ceny wywozu śmieci. System kaucyjny przenosi te zyski z samorządów do prywatnych firm.
Operatorzy systemu wypłacają tzw. opłatę manipulacyjną za przyjmowanie butelek w sklepach. Standard to 4 grosze za opakowanie. Na tym korzystają głównie duże sieci handlowe, które same kontrolują operatorów systemu i w praktyce rozliczają się same ze sobą. Dla małych sklepów jest to dodatkowe obciążenie – konieczność zapewnienia miejsca na butelkomaty, obsługi klientów i rozliczeń, przy minimalnym wynagrodzeniu.
Warto pamiętać, że pieniądze z kaucji przez wiele tygodni leżą w systemie, zanim klient je odzyska. Przy skali całego kraju oznacza to, że stale w obiegu znajduje się kilka miliardów złotych. Nawet krótkoterminowe lokowanie tych środków przyniesie operatorom dziesiątki, a nawet setki milionów złotych w skali roku. Zjawisko to nazywa się floatem.
W systemie kaucyjnym beneficjentami będą przede wszystkim kilka dużych koncernów handlowych. Portal Bithub.pl wyliczył, że wartość systemu kaucyjnego z uwzględnieniem szkła:
Butelki PET – ok. 3,0 mld szt.
Puszki alu – ok. 1,1 mld szt.
Butelki szklane (≤1,5 l) – ok. 2,0 mld szt.
Razem: 6,1 mld opakowań rocznie.
Kaucja: 0,50 zł (PET, puszki), 1,00 zł (szkło).
Średnia wartość kaucji „w systemie”: ~ 4 mld zł.
•Nieodebrane zwroty: założenie 15% (czyli ~600–700 mln zł rocznie).
Ceny surowców (orientacyjne):
• PET: 2 000 zł/t, średnia waga 30 g/butelkę → 60 tys. t = 120 mln zł.
• Aluminium: 6 000 zł/t, średnia waga 15 g/puszkę → 16,5 tys. t = 100 mln zł.
•Szkło: 400 zł/t, średnia waga 300 g/butelkę → 600 tys. t = 240 mln zł.
Razem z recyklingu: ~ 460 mln zł.
Float: zakładamy 4% rocznie od średniego depozytu (4 mld zł) → 160 mln zł.
Wiemy, kto zarobi. A kto straci?
Małe sklepy oraz zwykli konsumenci, którzy za wszystko zapłacą w cenach napojów. Konsument zapłaci nawet potrójnie:
1. Wyższą cenę napoju (kaucja + koszty administracyjne).
2. Utratę części kaucji, jeśli nie zwróci opakowania.
3. Prawdopodobnie wyższe koszty wywozu odpadów.
System kaucyjny w Polsce to nie tylko kwestia ekologii, ale przede wszystkim gigantyczny transfer pieniędzy od konsumentów i drobnych przedsiębiorców do kieszeni kilku operatorów i dużych sieci handlowych. Rocznie w grę wchodzi 13–15 mld zł, z czego nawet kilka miliardów to zyski ukryte – z nieodebranych kaucji, sprzedaży surowców i odsetek od „floatu”.
System, który miał być ekologiczny i sprawiedliwy, staje się narzędziem cichego opodatkowania obywateli.