Grzegorz Płaczek, przewodniczący Klubu Poselskiego Konfederacji
Stąpamy po cienkim lodzie. Jak powszechnie wiadomo, Unia Europejska planuje udzielenie Ukrainie pożyczki w wysokości ok. 90 mld euro, finansowanej poprzez wspólny dług Unii Europejskiej. W dokumentach unijnych wskazuje się, że docelowym źródłem spłaty tej pożyczki miałyby być środki uzyskane w przyszłości z rosyjskich reparacji wojennych lub aktywów. Problem polega na tym, że Rosja nigdy w historii nie wypłaciła tego rodzaju reparacji, a ich uzyskanie pozostaje czysto hipotetyczne. W przypadku braku takiej spłaty, pełna odpowiedzialność finansowa spadnie na państwa członkowskie Unii Europejskiej (poza trzema, które wyraziły swój sprzeciw!) – proporcjonalnie do ich udziału w budżecie Unii. W tym na Polskę.
Udział Polski w tej gwarantowanej pożyczce wynosi ok. 4 mld euro, czyli około 17–18 mld zł, nie licząc odsetek. W tej sytuacji pojawia się fundamentalne pytanie konstytucyjne: dlaczego do tej pory rząd premiera Pana Donalda Tuska nie przedstawił w polskim Sejmie ustawy wyrażającej zgodę na ratyfikację tego zobowiązania finansowego?
Pytanie to jest w pełni zasadne. Zgodnie z art. 89 ust. 1 pkt 3 Konstytucji RP, ratyfikacja umowy międzynarodowej wymaga uprzedniej zgody wyrażonej w ustawie, jeżeli umowa dotyczy znacznych obciążeń finansowych państwa. Jest to twarda, jednoznaczna norma konstytucyjna, a nie polityczna interpretacja. A fakty są niezaprzeczalne:
➡️ UE planuje pożyczkę dla Ukrainy, a jej spłata jest gwarantowana budżetem UE,
➡️ Polska – jako państwo członkowskie – przyjmuje na siebie odpowiedzialność gwarancyjną w wysokości ok. 4 mld euro kapitału, bez odsetek.
Oznacza to konkretne, policzalne, potencjalne zobowiązanie finansowe, które istnieje w sensie prawnym od momentu przyjęcia tego mechanizmu.
❌ Stąpamy po cienkim lodzie. Jak powszechnie wiadomo, Unia Europejska planuje udzielenie Ukrainie pożyczki w wysokości ok. 90 mld euro, finansowanej poprzez wspólny dług UE. W dokumentach unijnych wskazuje się, że docelowym źródłem spłaty tej pożyczki miałyby być środki uzyskane… pic.twitter.com/C4a8oZAA1g
— Grzegorz Płaczek (@placzekgrzegorz) December 21, 2025
Nie jest prawdą, że mamy do czynienia wyłącznie z „techniczną decyzją wykonawczą”. Powstaje NOWE zobowiązanie finansowe, ponieważ Polska nigdy wcześniej nie odpowiadała gwarancyjnie za tego rodzaju pożyczkę w takim kształcie i w takiej skali.
Trybunał Konstytucyjny wielokrotnie wskazywał, że gwarancje, poręczenia oraz zobowiązania warunkowe również stanowią obciążenie finansowe państwa, a więc podlegają konstytucyjnej kontroli parlamentarnej. Kwota 4 mld euro to nie jest „detal księgowy”. To poziom porównywalny z rocznymi wydatkami na duże programy społeczne albo z kluczowymi inwestycjami infrastrukturalnymi państwa.
Dlatego pytanie brzmi wprost: dlaczego w ślad za objęciem Polski odpowiedzialnością gwarancyjną za unijną pożyczkę dla Ukrainy nie została przedłożona Sejmowi ustawa ratyfikacyjna, która – zgodnie z Konstytucją – wymagałaby również podpisu Prezydenta RP?
Pytanie to ma znaczenie nie tylko polityczne, ale ustrojowe i prawne. Jeżeli bowiem doszłoby do świadomego ominięcia konstytucyjnej roli Sejmu, mielibyśmy do czynienia z sytuacją skrajnie niebezpieczną dla porządku prawnego państwa.
Należy jasno powiedzieć: jakiekolwiek działania podejmowane z naruszeniem Konstytucji RP w obszarze zobowiązań międzynarodowych mogą rodzić najpoważniejsze konsekwencje prawne, włącznie z oceną pod kątem odpowiedzialności konstytucyjnej i karnej – co ustawodawca ujął między innymi w art. 129 Kodeksu karnego.
Z pewnością rząd będzie kluczył, twierdząc, że nie ma nowej umowy międzynarodowej, Polska nie podpisuje osobnej umowy pożyczki i nie zaciąga długu bezpośrednio, nie dokonuje natychmiastowej płatności, a obciążenie ma charakter warunkowy (contingent liability), więc nie jest „znacznym obciążeniem” w chwili ratyfikacji. Co z oczywistych względów – patrząc na potencjalne i przyszłe skutki – jest „politycznym wybiegiem”. Państwo prawa nie może działać na skróty, a suwerenność finansowa Rzeczypospolitej nie może być przenoszona „tylnymi drzwiami”, bez debaty, bez ustawy i bez zgody przedstawicielstwa narodu – BO TAK CHCE PREMIER. Pytanie – czy mamy do czynienie właśnie z taką sytuacją w Polsce?
Nie ma co obrażać się wzajemnie i obrzucać się błotem – w tej sytuacji należy działać. W związku z tym, kieruję do premiera RP interwencję poselską z prośbą o wyjaśnienie, dlaczego do tej pory rząd nie przedstawił w polskim Sejmie ustawy wyrażającej zgodę na ratyfikację tego zobowiązania finansowego?
Bo sprawa jest poważniejsza, niż może się wydawać. Obecna sytuacja otwiera bowiem furtkę do innych, niebezpiecznych w punktu widzenia państwa, precedensów. A Polska nie jest prywatnym folwarkiem rządu.
