Poseł Michał Wawer w Sejmie.
– Z lektury tej ustawy, którą komentujemy, jak i ustawy, która przez tę ustawę jest nowelizowana, wynika – odnosi się proste i bardzo nieprzyjemne wrażenie – że celem rządu bardziej niż pomoc powodzianom jest mnożenie biurokracji. Takich przykładów można wskazywać dziesiątki. Kilka pierwszych z brzegu.
W ustawie o usuwaniu skutków powodzi rząd umieścił dwa zasiłki w miejscu, w którym wystarczyłby jeden. Mamy zasiłek powodziowy, zasiłek losowy, które wymagają od urzędników weryfikacji dokładnie tych samych dokumentów, a są wypłacane w tych samych sytuacjach. Jedyna różnica jest taka, czy osoba uprawniona do zasiłku ma dzieci, czy nie.
Jako Konfederacja 2 miesiące temu proponowaliśmy połączenie tego w jeden zasiłek, likwidację zasiłku losowego, zlikwidowanie całej jednej procedury biurokratycznej. Większość rządząca naszą poprawkę bez czytania, bez dyskusji wyrzuciła do kosza, dlatego że była to poprawka Konfederacji. W efekcie urzędnicy muszą teraz dwa razy wykonywać tę samą robotę.
Kolejny przykład: świadczenie interwencyjne. Przypomnę sytuację sprzed 2 miesięcy, kiedy procedowaliśmy nad ustawą o usuwaniu skutków powodzi. W pierwotnym projekcie ustawy w ogóle nie było świadczenia interwencyjnego dla przedsiębiorców, rząd zapomniał o przedsiębiorcach, a kiedy się zorientował, że zapomniał, to szybko, na gwałt, w formie autopoprawki procedowanej w Sejmie tego samego dnia, kiedy została złożona, chciał to nadrobić. Efekt tego, że przez kilka dni nic w tej sprawie się nie działo i nie było to dobrze przemyślane, jest taki, że zostało to zrobione byle jak.
W ustawie, nad którą dziś procedujemy, mamy nowe przepisy dotyczące świadczenia interwencyjnego, de facto zupełnie nową procedurę wypłacania i liczenia tego świadczenia, ale ponieważ mamy zasadę ochrony praw nabytych, to również w tej ustawie jest zastrzeżenie, że jeżeli komuś na podstawie nowej procedury będą przysługiwać mniejsze pieniądze niż na podstawie starej, to mu się to wyrównuje.
Co to oznacza z perspektywy biurokracji, z perspektywy urzędników? To oznacza, że trzeba policzyć dwa razy. To oznacza, że mogą być sytuacje, gdy urząd będzie musiał to wszystko policzyć dwa razy, żeby sprawdzić, według której procedury ta kwota będzie większa i w związku z tym, którą kwotę dostarczyć osobie uprawnionej do tego świadczenia.
Nie mówię już o problemach dotyczących interpretacji przepisów, dlatego że przez ostatnie 2 miesiące na terenach powodziowych stałym tematem rozmów i dyskusji w urzędach wśród ludzi było to, że nie wiadomo, jak interpretować tę spartaczoną 2 miesiące temu ustawę powodziową. Nie wiadomo było, jak interpretować poszczególne pojęcia. Urzędnicy wstrzymywali procedury, czekając na rozstrzygnięcia co do sposobu interpretacji określonych pojęć, które miały dopiero z Warszawy przyjść.
Dzisiaj też słyszymy nawet z tej mównicy od przedstawicieli koalicji rządzącej, czytamy to w uzasadnieniu projektu ustawy, że co rusz w tej ustawie sprzed 2 miesięcy są problemy interpretacyjne z najprostszymi pojęciami. Jakie są efekty? Efekty są takie, że np. w Kłodzku według stanu sprzed 2 dni, czyli 2 miesiące po tym, jak premier Tusk obiecał 100–200 tys. zł zasiłku na odbudowę domów, ani jeden zasiłek w tej kwocie nie został wypłacony. Dopiero kiedy media się zainteresowały sprawą, dopiero kiedy pojawiły się artykuły na ten temat, to te wypłaty ruszyły, ruszyły na polecenie polityczne z Warszawy.
Z lektury tej ustawy, wynika bardzo nieprzyjemne wrażenie, że celem rządu w tych ustawach bardziej niż pomoc powodzianom — jest po prostu mnożenie biurokracji!
— Michał Wawer (@MichalWawer) November 19, 2024
Rząd nie zdał egzaminu z powodzi 2 razy!
👉🏻 W trakcie samej powodzi, w trakcie zarządzania tym, jak wygląda akcja… pic.twitter.com/JnhnK6kpY0
Więc rodzi się pytanie: Czy w takim razie te wnioski zostały należycie zweryfikowane? Bo jeżeli ktoś pomija procedurę i każe po prostu wypłacać, to tak naprawdę są wątpliwości, czy jest to robione prawidłowo.
Podobne doniesienia o wstrzymywaniu wypłat, o zatorach płatniczych są z Bystrzycy Kłodzkiej, Ząbkowic Śląskich, z innych miast dotkniętych powodzią. Przedstawiciele koalicji rządzącej sami przyznają, że urzędnicy sobie z tym nadmiarem biurokracji nie radzą. Ale to nie jest wina urzędników. To jest wina partactwa ustawowego, które zostało 2 miesiące temu przyjęte na tej sali, mimo że zwracaliśmy na to uwagę, mimo że próbowaliśmy jako opozycja poprawkami to naprawiać. Wszystkie te poprawki zostały zbiorowo wyrzucone do kosza przez koalicję rządzącą.
Rząd nie zdał egzaminu z powodzi dwa razy. Najpierw w trakcie przygotowań, w trakcie samej powodzi, w trakcie zarządzania tym, jak wygląda akcja ratunkowa, a drugi raz w trakcie ostatnich 2 miesięcy, kiedy nie zdał egzaminu z usuwania skutków tej powodzi. Koszty tej niekompetencji ponoszą niestety poszkodowani powodzianie. Dziękuję bardzo.