Projekt ustawy o broni i amunicji autorstwa Polska2050 trudno uznać za poważny

Marcin Możdżonek

W Sejmie odbyło się pierwsze czytanie projektu ustawy o broni i amunicji autorstwa Polska2050. Projekt trudno uznać za poważny. To w dużej mierze kopia wcześniejszej wersji skierowanej przeciwko myśliwym, do której dopisano sportowców, instruktorów i ochronę – bez logiki i bez zrozumienia konsekwencji. Wyłączono z obowiązku badań kolekcjonerów, rekonstruktorów i posiadaczy broni pamiątkowej, a także broń czarnoprochową oraz oczywiście nielegalną. Hasło „wszyscy posiadacze broni przejdą badania” jest kłamstwem.

W uzasadnieniu pojawiają się stwierdzenia o „603 przestępstwach z użyciem broni” i „systematycznych wypadkach na strzelnicach”, ale bez żadnych danych, statystyk czy przykładów. Wliczane są również przestępstwa z użyciem broni nielegalnej. Może PL2050 uwzględniając ich w statystykach jednak chciałaby skierować posiadaczy nielegalnej broni na badania?

Co ważne, projekt nie przedstawia żadnych dowodów, że stan zdrowia posiadaczy broni do celów łowieckich (a na tym głównie skupiała się wczorajsza dyskusja) prowadzi do wypadków, bo w rzeczywistości wypadki z tą bronią nie mają nic wspólnego z przejściem takich badań. Wszystkie wypadki na polowaniach wynikają z łamania zasad bezpieczeństwa, a statystycznie mamy ich 2,6 w roku (na ok.5 milionów polowań). W sporcie nie odnotowano przypadków śmiertelnych, ale odnotowano użycie jej do popełnienia przestępstw. Za to odnotowano morderstwa przy użyciu np. broni czarnoprochowej (zamordowano z niej m.in. nauczycielkę, policjantów), która w Polsce nie podlega regulacjom takim jak inna broń. W tej ustawie ta grupa też jest wyłączona. Mało tego, gdy do marszałka Hołowni wpłynęła petycja związku zawodowego policjantów o objęcie broni czarnoprochowej takimi samymi przepisami jak inne, pozostała bez realnego działania ustawodawców. Trudno więc mówić o logice w działaniu PL2050 lub, że projekt odpowiada na realny problem.

Realnym skutkiem ustawy byłby natomiast paraliż systemu: tysięcy osób nie da się przebadać w krótkim czasie, bo brakuje orzeczników i procedur. Fakt, że jedyną grupą, która realnie zyskuje cokolwiek na tej ustawie, to lekarze (takie badania robi się oczywiście prywatnie).

Jednak daleko idącym efektem mogłoby być wygaszanie pozwoleń z przyczyn administracyjnych, a nie z powodu zagrożenia. To już działanie na rzecz rozbrojenia praworządnej i dużej grupy obywateli. Czy to jest czas na tego typu lekkomyślne działania?

Projekt zakłada zupełnie różne traktowanie tych samych grup. Myśliwi, sportowcy i instruktorzy mają być badani cyklicznie, podczas gdy kolekcjonerzy czy rekonstruktorzy – mimo że także posiadają broń – są wyłączeni z obowiązku, bo ich broń rzekomo „nie stwarza bezpośredniego zagrożenia”. To kłamstwo takie samo, jak inne pojawiające się w uzasadnieniu. Dowód na to, że składający projekt nie znają nie tylko realiów systemu, statystyk, ale nawet zapisów Ustawy o Broni i Amunicji. Skandal.

Projekt nie zwiększa bezpieczeństwa. Za to wprowadza chaos, bariery administracyjne i utrudnienia nie prowadzące do rozwiązania jakiegokolwiek problemu.

W sprawach tak poważnych jak bezpieczeństwo publiczne potrzebujemy rzetelnej pracy ekspertów, a nie legislacji pisanej na kolanie, przez posłów, którzy nie mają nic wspólnego z tym obszarem, odrzucają każdy logiczny argument, a przyklaskują wszelkim emocjonalnym i histerycznym hasłom. Kłamią o zakresie regulacji, które chcą wprowadzić i dają dowód na swoje dyletanctwo. Wstyd, że dotyczy to Posłów na Sejm Rzeczypospolitej.

Liczę na rozsądek pozostałych Posłów na Sejm, tych dla których stanowienie prawa, to odpowiedzialność oparta o ekspercką wiedzę, a nie bitwa o łopatki w piaskownicy.