To wręcz niewiarygodne, ale nagle europosłowie PiS zaczynają zaprzeczać, że głosowali za czymś za czym głosowali. A konkretnie zaprzeczają, że głosowali za tym, aby Ursula von der Leyen, która zapowiadała, że wdroży Zielony Ład, została Przewodniczącą Komisji Europejskiej.
W 2019 roku jej kandydaturę mieli poprzeć wszyscy europosłowie PiS. I przez blisko 4 lata żaden europoseł PiS temu, że głosował na von der Leyen nie zaprzeczał. Ale są nowe wybory do Parlamentu Europejskiego, Europejski Zielony Ład już zaczyna powoli drenować kieszenie Polaków. A zapowiada się, że będzie tylko gorzej. Że wszyscy zapłacimy za zielone szaleństwo uniokratów nawet już nie miliardy, ale biliony złotych!
Dlatego posłowie PiS zaczynają sobie “przypominać”, że jednak głosowali inaczej niż głosowali. Najpierw prof. Zdzisław Krasnodębski “przyznał”, że głosował jednak inaczej niż reszta PiSowców, a teraz europoseł Anna Zalewska próbuje się wybielać, pisząc, że nie ma żadnych dowodów na to, że ona poparła Ursulę von der Leyen.
Jak skomentował takie zachowanie PISowców jeden z twitterowiczów: Jak kradniesz i łapią cię za rękę mów że to nie Twoja ręka, nie mój premier, nie moje podpisy, nie moje głosowanie.
Tą hipokryzję, to zakłamanie wytknął celnie Annie Zalewskiej, kandydujący z pierwszego miejsca na Dolnym Śląsku do Parlamentu Europejskiego, Stanisław Tyszka. W odpowiedzi na jej próbę zaprzeczania, przytoczył fragment artykułu w którym poseł Czarnecki stwierdza, że kandydatura Ursuli von der Leyen przeszła 9 głosami, a wszystkich 26 europosłów PiS-u głosowało “za”.
Stanisław Tyszka skomentował krótko pytanie europoseł Zalewskiej o dowód na to, że ona również głosowała za von der Leyen: Chyba poseł Czarnecki nie kłamał?
Chyba poseł Czarnecki nie kłamał? pic.twitter.com/S419B11iin
— Stanisław Tyszka (@styszka) April 23, 2024