Amerykański pokój w Palestynie?

Krystian Kamiński

Donald Trump zaproponował swój plan pokojowy dla Strefy Gazy. Plan ten składa się z 20 punktów. Podstawowym założeniem tego planu jest, że 72 godziny od przerwania walk strony zwolnią wszystkich jeńców i zakładników. Podkreślę, że obie strony, bo choć zachodnie i polskie media głównego nurtu niechętnie to przyznają, Izrael też bierze zakładników. Od wielu lat stosuje praktykę tzw. aresztów administracyjnych bez zezwolenia sądowego i zarzutów prokuratorskich. Zatem Hamas ma zwolnić wszystkich 20 żywych zakładników i wydać ciała 28 zakładników nieżyjących. Organizacja poinformowała, że to ostatnie może być nie w pełni możliwe, bowiem część ciał jest już niedostępna. Być może zostały anihilowane w czasie działań wojennych.

Ze swojej strony Izrael ma zwolnić 1,7 tys. Palestyńczyków zatrzymanych w Strefie Gazy po 8 października 2023 roku, w tym wszystkich jeńców, kobiety i dzieci oraz wyda ciała 15 zabitych, które przetrzymuje. Izrael ma też zwolnić 250 Palestyńczyków, skazanych wcześniej na dożywocie. Hamas stara się aby wśród nich był Marwan al-Barghusi, skazany w 2002 r. za organizację zamachów na pięć wyroków dożywocia. Choć wywodzi się on z Fatahu stał się opozycjonistą tej organizacji kierującej Organizacją Wyzwolenia Palestyny i władzami Autonomii Palestyńskiej.

W okresie przejściowym Izrael ma wycofać swoje oddziały na pierwszą linię określoną jako linię wycofania. Wraz z postępami w realizacji rozejmu izraelscy żołnierze mają wycofywać się na coraz bardziej peryferyjne strefy wzdłuż granic Strefy, ale plan nie daje żadnego sztywnego sformułowania zobowiązującego izraelskie siły zbrojne do wycofania się z palestyńskiej eksklawy, czyli przywrócenia status quo ante.

Plan odrzuca możliwość aneksji palestyńskiej eksklawy przez państwo syjonistyczne. Plan nie przewiduje również przymusowego przesiedlenia ludności Strefy Gazy z jej granic, co pozostaje w sprzeczności z pierwszymi deklaracjami Trumpa na temat tej kwestii po ponownym objęciu władzy w USA. Przypomina to nam raz jeszcze, by nigdy nie traktować zbyt poważnie najbardziej radykalnych deklaracji obecnego lokatora Białego Domu, dla którego szokowanie, sprawianie wrażenia własnego radykalizmu i nieprzewidywalności jest częścią wytrącania z równowagi rywali i potencjalnych partnerów.

Natychmiast po przyjęciu porozumienia eksklawa ma być całkowicie otwarta dla wszelkiej pomocy humanitarnej, której dystrybucją zajmą się agendy ONZ i Czerwony Półksiężyc, co jest głównym pozytywem wynikającym z planu, biorąc pod uwagę, że od marca jedyne punkty dystrybucji żywności w Strefie Gazy rozlokowane były przy egipskiej granicy. Rozdzielała ją izraelsko-amerykańska Fundacja Humanitarna Gazy. Aż nazbyt widoczna była stojąca za takim rozmieszczeniem wola wymuszenia ruchu głodujących Palestyńczyków w kierunku Egiptu, co w moim przekonaniu potwierdza ówczesne dążenie Tel Awiwu i Waszyngtonu do usunięcia części z nich z eksklawy. W dodatku w okolicy tych „punktów humanitarnych” izraelscy żołnierzy urządzali faktyczne polowania na Palestyńczyków. Udokumentowano przypadki celowego ostrzału ludzi zmierzających do punktów dystrybucji żywności przez Izraelczyków zostały już wielokrotnie potwierdzone. Obecny rozejm daje jakąś nadzieję na wstrzymanie rozwoju klęski głodu i wspomnianych polowań na ludzi.

Zarządzanie Strefą Gazy ma objąć „technokratyczny, apolityczny komitet palestyński” złożony z Palestyńczyków i cudzoziemców, który zostanie jednak podporządkowany „Radzie Pokoju”, na czele której chce stanąć sam Trump i w której składzie widzi byłego premiera Wielkiej Brytanii Tony’ego Blaira. Tego samego, który w pamięci świata arabskiego zapisał się przede wszystkim jako gorący orędownik i uczestnik agresji na Irak, która uruchomiła domino destabilizacji Bliskiego Wschodu.

Brak konkretniejszych zapisów jak i w jakim terminie te organy będą zarządzać Strefą. Pojawia się sugestia, by ostatecznie przekazać eksklawę pod władzę Autonomii Palestyńskiej, ale tylko pod warunkiem jej „reformy”, najpewniej zgodnej z oczekiwaniami Trumpa i jego partnerów.

Panel ekspertów” ma przygotować plan odbudowy infrastrukturalnej i gospodarczej regionu. Eksklawa ma się stać specjalną strefą ekonomiczną, traktowaną jako osobny byt w polityce celnej. Nie określono przez kogo ma on zostać powołany, przed kim odpowiadać.

Hamas ma zostać całkowicie rozbrojony, a Strefa Gazy zdemilitaryzowana. Jego działacze albo zgodzą się z nowymi ramami politycznymi i administracyjnymi eksklawy, albo mogą ewakuować się do państw arabskich, które zgodzą się ich przyjąć (najpewniej Katar). W eksklawie mają zostać rozmieszczone „Międzynarodowe Siły Stabilizacyjne”, w których zorganizowanie i szkolenie mają być zaangażowane USA, Egipt, Autonomia Palestyńska, a w nadzór także Izrael. Także siły policyjne złożone z miejscowych Palestyńczyków mają zostać „zweryfikowane”.

Podkreślić należy, że jest to autorski plan Trumpa i jego najbliższego otoczenia, który negocjował na poważnie wyłącznie z Izraelczykami. Premier Benjamin Netanjahu już w dniu jego ogłoszenia – 29 września zachwalał go wobec swoich współobywateli, jako zwycięstwo, bo zapewniający uwolnienie wszystkich izraelskich zakładników, a nie nakładający sztywnego zobowiązania do wycofania sił zbrojnych Izraela z palestyńskiego regionu.

Zgadzając się na pierwszy punkt jego planu, to jest uwolnienie wszystkich pozostałych w jego ręku zakładników w ciągu 72 godzin, palestyńska organizacja zadeklarowała, że część przedstawionych przez amerykańskiego prezydenta wymaga dalszych negocjacji. Zastrzeżenia organizacji budzi plan politycznej transformacji palestyńskiego regionu, oraz faktyczne rozbrojenie i wykorzenienie Hamasu, jako organizacji ze Strefy Gazy. Hamas chce wprowadzić do porozumienia zapisy o gwarancji bezpieczeństwa dla Strefy Gazy i zobowiązanie Izraela do niepodejmowania działań militarnych w eksklawie, także o charakterze dywersyjno-specjalnym. Bez takich gwarancji – i ze strony Tel Awiwu, i Waszyngtonu – plan oznacza klęskę organizacji, która zgodziłaby się po prostu na polityczną abdykację, a w praktyce najpewniej dalszą eksterminację, bo przecież straciłaby lewar w postaci zakładników. Inaczej niż Hamas, Izrael z łatwością może zacząć zatrzymywać kolejnych Palestyńczyków, by odbudować swój zasób zakładników.

Rozejm zawarty w listopadzie zeszłego roku z libańskim Hezbollahem nie powstrzymał Tel Awiwu ani przed dalszą okupacją kilku punktów na terytorium Libanu, ani przed dalszymi, choć już punktowymi atakami w działaczy organizacji libańskich szyitów. Wbrew apelowi amerykańskiego prezydenta z 3 października Izrael nie wstrzymał działań zbrojnych w Strefie Gazy. Izraelowi tym łatwiej będzie obchodzić zapisy planu Trumpa, ponieważ są one bardzo ogólnikowe.

Plan będąc ultimatum postawionym Hamasowi, został przygotowany całkowicie poza międzynarodowo uznaną reprezentacją narodu palestyńskiego – OWP oraz tworzoną przez nią Autonomią Palestyńską. Izrael i Trump mają interes w dezawuowaniu tych struktur, które mają podstawę w prawie międzynarodowym i w umowach podpisanych przez Izrael, czyli przede wszystkim porozumieniach z Oslo fundujących Autonomię Palestyńską, dającą jakąkolwiek instytucjonalno-materialną podstawę pod rozwiązanie dwupaństwowe.

To ostatnie jest zresztą tylko napomknięte i to bardzo mętne. Według 19 punktu planu w przypadku „przeprowadzenia w dobrej wierze programu reform Autonomii Palestyńskiej, może zostać stworzona wiarygodna droga do samostanowienia Palestyńczyków i państwowości, które uznajemy jako aspirację narodu palestyńskiego”.

Plan, będąc w istocie ultimatum wobec Hamasu, nie dając żadnych politycznych gwarancji reszcie Palestyńczyków. Nie spełnia zarazem ostatecznie oczekiwań Benjamina Netanjahu i stojących za nim żydowskich nacjonalistów, które sprowadzają się do bardziej bezpośredniej kontroli nad Strefą Gazy, być może kolonizacji jej fragmentu, na podobieństwo Zachodniego Brzegu, usunięcia z niej części Palestyńczyków, a na pewno ostatecznego uznania przez świat, że nie ma perspektywy powstania palestyńskiego państwa, zaś kwestia palestyńska to wewnętrzna kwestia Izraela.

Cała fala deklaracji uznania państwowości Palestyny, już także przez czołowe państwa zachodnie i groźba sankcji ze strony państw europejskich (hiszpański parlament właśnie uchwalił embargo na handel bronią i paliwem lotniczym z Izraelem), personalna ambicja chimerycznego Trumpa, celującego w Pokojową Nagrodę Nobla (w tym roku ostatecznie się nie udało) przyniosły ogólnikowy i jednostronny dokument, który może przynieść wytchnienie głodującym mieszkańcom Strefy Gazy, ale który może przejść do historii równie szybko jak rozejm trwający od stycznia do marca, zerwany przez Izrael mimo wywiązywania się Hamasu z jego warunków.