Wiatraki nie są systemowi energetycznemu potrzebne. Są wręcz obciążeniem

Marek Tucholski odniósł się do wpisu Jakuba Wiecha, red. nacz. portalu Energetyka24

Generalnie PV i wiatraki nie tylko nie są systemowi energetycznemu potrzebne, ale wręcz są dla niego obciążeniem. Trump to wie, i między innymi dlatego nazywa politykę klimatyczną “największym szwindlem w historii świata”.

A teraz odnośnie poniższego wpisu.
„91% nowych mocy” robi wrażenie, ale to nie to samo co produkcja energii. W I połowie 2025 roku PV i wiatraki wyprodukowały w USA ledwie 20% energii. Gaz wciąż jest głównym źródłem w USA i to się prędko nie zmieni. Nowe moce w niestabilnych OZE nie będą już tak szybko rosnąć, ponieważ obcięto programy wsparcia dla tych źródeł. Boom na OZE był efektem między innymi kredytów podatkowych z Inflation Reduction Act. Przyrost w pierwszej połowie 2025 to jeszcze skutek wcześniejszego rozpędu, który za chwilę efektownie wyhamuje.

https://twitter.com/tucholski_marek/status/1970785965716246872

Co do cen, to dużo PV i wiatraków mocno zbija je w południe, ale rośnie liczba cen ujemnych i przymusowego ograniczania PV/wiatru. Na przykład w Kalifornii w 2024 roku odcięto rekordowe 3,4 TWh z OZE. To nie jest dowód “stabilnie taniej energii”, tylko zmiennej i coraz trudniejszej do wpasowania.

OZE lokalnie i czasowo obniżają hurtowe ceny, ale to pokazuje jedynie stosunek podaży do popytu, kiedy w system wtłacza się dużo energii przy sprzyjających warunkach pogodowych. Jednak rachunek końcowy obejmuje też koszty sieci, rezerw, magazynów i strat z cięć, a to już psuje bilans “tanich” OZE.

Mimo przyrostu PV/wiatru planowane są nowe moce gazowe (ponad 18 GW do 2028 roku) właśnie po to, by trzymać system, który zmaga się ze wzrostem zapotrzebowania na prąd, między innymi z powodu rozwoju centrów danych, AI itp. i zmiennością OZE. Gdyby OZE „same z siebie” nawet z magazynami zapewniały stabilną, tanią energię, te inwestycje nie byłyby potrzebne.