Uzależnienie Unii od importu z Chin w transformacji energetycznej Unii

Marek Tucholski

Będzie długo, ale zapewniam, że warto przeczytać. Zwłaszcza, jeśli ktoś jest przekonany, że obecny model transformacji energetycznej Unii Europejskiej ma na celu zmniejszenie jej zależności od importu z państw trzecich. Jest wręcz odwrotnie. Jedno uzależnienie, zamienimy na drugie, a do tego je pogłębimy i jeszcze dużo za to zapłacimy.

UZALEŻNIENIE UE OD IMPORTU Z CHIN W TRANSFORMACJI ENERGETYCZNEJ UE

Transformacja energetyczna Unii Europejskiej – zastępowanie paliw kopalnych “bezemisyjnymi” technologiami – wiąże się ze znacznym zapotrzebowaniem na nowe surowce i komponenty. O ile w XX wieku bezpieczeństwo energetyczne zależało głównie od importu ropy i gazu, dziś kluczowe stają się metale krytyczne oraz urządzenia do OZE. Wiele z nich pochodzi z Chin lub jest tam przetwarzanych.

UE już odczuwa rosnący wpływ Chin na łańcuchy dostaw technologii niskoemisyjnych, a prognozy wskazują, że ta zależność utrzyma się na dłużej i będzie postępować mimo prób wdrażania programów zaradczych.

UE jest i będzie uzależniona od importu z Chin w kontekście gospodarki zeroemisyjnej – od surowców (lit, metale ziem rzadkich, kobalt, nikiel, miedź), przez komponenty (fotowoltaika, turbiny wiatrowe, baterie, elektrolizery), po całe sektory technologiczne (energia słoneczna, wiatrowa, magazynowanie energii, wodór, sieci).

ZALEŻNOŚĆ UE OD IMPORTU SUROWCÓW KRYTYCZNYCH Z CHIN
Unijny model transformacji energetycznej potrzebuje surowców krytycznych, w szczególności metali takich jak lit, kobalt, nikiel, miedź czy pierwiastki ziem rzadkich – do produkcji baterii, paneli fotowoltaicznych, turbin wiatrowych, sieci elektrycznych i innych technologii. UE dysponuje bardzo ograniczonymi własnymi zasobami tych materiałów, przez co jest zdana na import. Podaż wielu z tych surowców jest skoncentrowana geograficznie, a dominującą pozycję zajmują Chiny (w wydobyciu lub przetwórstwie):

Metale ziem rzadkich –niezbędne do produkcji magnesów trwałych stosowanych w turbinach wiatrowych i silnikach pojazdów elektrycznych. Chiny stanowią 65–70% globalnego wydobycia REE i aż ~90% ich rafinacji​. UE praktycznie nie wydobywa tych pierwiastków i 98% jej zapotrzebowania pokrywa import z Chin​. Oznacza to niemal całkowitą zależność, ponieważ europejski przemysł magnetyczny i sektor OZE opierają się na chińskich dostawach REE. Tę koncentrację widać w gotowych magnesach: Chiny kontrolują cały łańcuch produkcji od kopalni po wytwarzanie magnesów, co stanowi potencjalny punkt nacisku (Chiny już w 2010 r. ograniczyły eksport REE, wykorzystując swoją „broń surowcową” w sporze dyplomatycznym z Japonią. W latach 2023–2025 Chiny zaczęły nakładać na Stany Zjednoczone ograniczenia eksportowe na materiały strategiczne, w tym gal, german, antymon, grafit i wolfram:

Lit – kluczowy składnik baterii litowo-jonowych. UE nie ma znaczącej własnej produkcji litu (pewne złoża są w Portugalii, ale na niewielką skalę). Obecnie 78% litu importowanego do UE pochodzi z Chile​ (głównie w postaci surowego węglanu litu). Jednak Chiny dominują globalne przetwórstwo litu – ok. 60% światowej rafinacji litu (produkcji związków gotowych do użycia w bateriach) odbywa się właśnie w Chinach​. Poziom koncentracji jest jeszcze wyższy w przypadku operacji przetwórczych, w których Chiny mają silną obecność na całej linii. Udział Chin w rafinacji wynosi około 35% w przypadku niklu, 50–70% w przypadku litu i kobaltu oraz prawie 90% w przypadku pierwiastków ziem rzadkich. Chińskie firmy dokonały również znacznych inwestycji w aktywa zagraniczne w Australii, Chile, Demokratycznej Republice Konga i Indonezji.

Oznacza to, że nawet jeśli Europa importuje lit z Ameryki Południowej, często trafia on najpierw do chińskich rafinerii i fabryk materiałów katodowych, skąd dopiero jako komponent baterii wraca na rynek europejski. W praktyce więc Europa jest silnie pośrednio uzależniona od Chin na etapie obróbki litu.

Kobalt – wykorzystywany w katodach baterii (np. NMC) i w stopach przemysłowych. 70% światowego wydobycia pochodzi z Demokratycznej Republiki Konga, ale ponad połowę globalnej produkcji rafinowanego kobaltu kontrolują firmy chińskie​. Chińczycy posiadają udziały w wielu kopalniach w DRK oraz dominują w procesie rafinacji (około 50–70% udziału​. Dla UE oznacza to, że choć surowy kobalt może pochodzić z Afryki, jego oczyszczanie i chemiczne przygotowanie odbywa się głównie w Chinach. Europa nie ma znaczących własnych mocy rafinacji kobaltu (poza niewielkimi w Finlandii), więc jest uzależniona od importu materiału kobaltowego z Chin lub podmiotów przez nie kontrolowanych.

Nikiel – metal niezbędny do wysokoenergetycznych baterii (NMC – akumulator litowo-niklowo-manganowo-kobaltowy, NCA – akumulator litowo-niklowo-kobaltowo-aluminiowy) oraz stali nierdzewnych. UE produkuje pewne ilości niklu (np. Finlandia), ale ogółem zależy od importu rud i mat z Rosji, Kanady, Indonezji. Chiny ponownie odgrywają dominującą rolę na etapie przetwarzania – mają ok. 35% udziału w światowym rafinowaniu niklu​. W ostatnich latach chińskie firmy zainwestowały między innymi. w Indonezji, zwiększając tam produkcję niklu na potrzeby baterii. W efekcie znaczna część rafinowanego niklu trafiającego na rynek globalny (w tym do Europy) pochodzi z chińskich hut lub joint-venture kontrolowanych przez Chiny. Odcięcie dostaw z Rosji (tradycyjnego dostawcy niklu klasy bateriowej) po agresji na Ukrainę jeszcze bardziej zwiększyło pośrednią zależność Europy od chińskich źródeł tego surowca.

Miedź – “arteria” transformacji energetycznej, wykorzystywana masowo w sieciach elektrycznych, kablach i elektronice (żadne OZE nie obejdzie się bez miedzi). Mimo że geografia wydobycia miedzi jest bardziej zróżnicowana (Chile, Peru, DRK, USA, również Polska), Chiny są największym światowym producentem rafinowanej miedzi. Na skutek potężnych inwestycji hutniczych Chiny w 2023 r. sięgnęły poziomu ~50% globalnej produkcji rafinowanej miedzi stając się także jej największym konsumentem (ok. 55% światowego popytu​.
UE importuje miedź z różnych źródeł (Ameryka Płd., Afryka), ale chińska dominacja rynkowa oznacza, że ceny i dostępność miedzi na świecie zależą w dużej mierze od popytu i podaży w Chinach.

Co więcej, rosnąca wewnętrzna konsumpcja w Chinach ogranicza ilość miedzi dostępnej na eksport. UE jest więc podatna na pośrednie oddziaływanie Chin na rynek miedzi, choć bezpośredni import z Chin nie odgrywa tu tak jednoznacznej roli jak w przypadku litu czy metali ziem rzadkich. Ponadto, warto wspomnieć o innych surowcach krytycznych istotnych dla czystej energii: grafit naturalny (podstawowy materiał anod w bateriach litowo-jonowych) jest w ~98% przetwarzany w Chinach​, co czyni UE niemal w pełni zależną od chińskich dostaw wysokooczyszczonego grafitu do baterii. Podobnie magnez (do stopów aluminium w turbinach i pojazdach) – aż 93% magnezu UE importuje z Chin​. Te przykłady pokazują, że chińska dominacja dotyczy całej gamy surowców niezbędnych dla przemysłu zielonych technologii. Podsumowując, UE jest obecnie uzależniona od importu surowców krytycznych z Chin w stopniu nawet większym do jej dawnej zależności od importu energii z Rosji – z tą różnicą, że chodzi o materiały dla OZE, a nie paliwa kopalne, a do tego trudniej o dywersyfikację dostaw niż w przypadku paliw kopalnych.

IMPORT KOMPONENTÓW I URZĄDZEŃ Z CHIN
Oprócz surowców, Europa musi importować również wiele gotowych komponentów i urządzeń potrzebnych w transformacji energetycznej. Chiny w ostatnich dekadach stały się „fabryką świata” dla technologii “czystej” energii, produkując ogromne ilości paneli słonecznych, części do turbin wiatrowych, baterii, czy urządzeń do produkcji wodoru. Poniżej najważniejsze kategorie komponentów, w których UE polega na imporcie z Chin:

Fotowoltaika – chińska dominacja jest tutaj najbardziej widoczna. Ponad 80% wszystkich ogniw i modułów fotowoltaicznych na świecie jest produkowanych w Chinach​. Dotyczy to każdego etapu: od produkcji polisilikonu, przez cięcie wafli krzemowych i składanie ogniw, po finalne moduły. Dla UE oznacza to, że większość instalowanych paneli słonecznych pochodzi z Chin. W 2023 r. wartość importu paneli z Chin do Europy wyniosła aż 19,1 mld USD​. Europejski przemysł PV został wcześniej niemal wyparty – dla porównania Chiny zainwestowały znacznie ponad 50 mld USD w moce produkcyjne PV (10 razy więcej niż Europa) od 2011 r.​ – dzięki czemu stworzyły przewagę kosztową i skalę. Skutek jest taki, że przy gwałtownym rozwoju energetyki słonecznej UE stała się niemal całkowicie zależna od dostaw chińskich paneli. Jedynie kilka niszowych producentów (np. Meyer Burger) w Europie nieznacznie zmienia ten obraz.

Turbiny wiatrowe – w sektorze wiatrowym UE ma silnych własnych producentów (Vestas, Siemens Gamesa i umownie GE Renewable Energy), więc kompletne turbiny nie są importowane z Chin na dużą skalę. Jednak nawet tu występuje zależność na poziomie komponentów i materiałów. Wspomniane już magnesy neodymowe do turbin wiatrowych (w generatorach bezprzekładniowych) są w ogromnej większości produkowane w Chinach z chińskich metali ziem rzadkich. Szacuje się, że UE importuje ok. 90% magnesów potrzebnych w energetyce wiatrowej z Chin​. Ponadto chińskie firmy produkują wiele elementów łańcucha dostaw (łożyska, odlewy, elektronika) – choć często dostarczają je do rodzimych turbin, ich globalna ekspansja rośnie. W ostatnich kilku latach połowa, a nawet więcej niż połowa z dziesięciu największych na świecie firm produkujących turbiny wiatrowe było chińskie, choć dotąd skupiały się na rynku wewnętrznym. Istnieje jednak ryzyko, że przy presji kosztowej chińskie turbiny (tańsze dzięki subsydiom) mogą z czasem trafiać także na rynek europejski, zwiększając zależność importową. Już teraz chińskie turbiny są ok. 20–40% tańsze od europejskich odpowiedników dzięki niższym kosztom w Chinach​. Europa importuje również pewne elementy turbin – np. większość elementów z włókna szklanego czy węglowego (łopaty, osłony) produkuje się lokalnie, ale surowce (żywice, włókna) często pochodzą z Azji (w tym Chin). Sumarycznie sektor wiatrowy jest mniej uzależniony od bezpośredniego importu urządzeń z Chin niż fotowoltaika, ale kluczowe komponenty (magnesy, elektronika) i materiały wyjściowe nadal czynią go wrażliwym na chińskie dostawy.

Baterie litowo-jonowe – boom na pojazdy elektryczne i magazyny energii sprawił, że zapotrzebowanie na baterie w UE rośnie wykładniczo. Obecnie Chiny produkują ponad 3/4 wszystkich baterii litowo-jonowych na świecie​, zdominowały też produkcję komponentów do ogniw (materiałów katodowych i anodowych, elektrolitu, separatorów). Europejskie fabryki baterii dopiero powstają; mimo ambitnych planów (np. Northvolt w Szwecji, gigafabryki w Niemczech, Francji, Polsce) w 2022 r. kraje europejskie stanowiły zaledwie ok. 14% globalnych mocy produkcyjnych ogniw​. Brakujące ogniwa są importowane, głównie z Azji (Chiny, Korea Płd., Japonia). W 2023 r. import samych chińskich baterii do UE osiągnął wartość 23,3 mld USD​. Oprócz ogniw, materiały do ich produkcji (np. katody NMC, anody grafitowe) także pochodzą w dużej mierze z Chin – nawet jeśli fabryka ogniw jest zlokalizowana w Europie, to surowce do niej dostarcza globalny łańcuch zdominowany przez Chiny.

Elektrolizery do wodoru – technologia elektrolizy wody jest kluczowa dla rozwoju “zielonego” wodoru. Popyt na elektrolizery (urządzenia do produkcji wodoru z użyciem prądu) szybko rośnie, a firmy europejskie (thyssenkrupp Nucera, Nel, ITM Power i in.) oraz chińskie ścigają się w zwiększaniu mocy produkcyjnych. Obecnie Chiny posiadają ok. 60% światowych mocy produkcyjnych elektrolizerów​, głównie tanich elektrolizerów alkalicznych. Chińscy producenci (jak PERIC czy Sungrow) aktywnie zwiększają moce, podczas gdy w Europie dopiero skaluje się produkcję w odpowiedzi na strategię wodorową UE. Jeśli UE będzie realizować swoje cele (np. 10 mln ton zielonego wodoru do 2030 r.), może stanąć przed koniecznością importu wielu elektrolizerów z Chin, o ile rodzime zdolności nie nadążą. Już w 2023 r. większość (ponad 80%) nowo zainstalowanych mocy elektrolizy na świecie przypadała na Chiny​. Zależność nie jest jeszcze tak utrwalona jak w fotowoltaice czy bateriach, ale Chiny mają znaczącą przewagę kosztową i skalę, co może przełożyć się na ich dominację rynkową również w tej technologii.

ROLA CHIN W GLOBALNYCH ŁAŃCUCHACH DOSTAW
Do 2025 roku Chiny zbudowały pozycję dominującą w łańcuchach dostaw “czystej” energii, korzystając z długoterminowej strategii przemysłowej, inwestycji na ogromną skalę, niskich kosztów produkcji, w tym taniej energii produkowanej głównie z węgla i rosnącego własnego rynku. W ciągu ostatniej dekady produkcja wielu kluczowych elementów przeniosła się z Europy, Japonii czy USA do Chin. Chiński rząd uznał sektory OZE (jak fotowoltaika, baterie) za branże strategiczne i udzielił im silnego wsparcia (dotacje, ulgi, preferencyjne kredyty), co pozwoliło lokalnym firmom na zbudowanie gigantycznych mocy produkcyjnych i uzyskanie przewagi kosztowej. W efekcie skala chińskich inwestycji była bezprecedensowa. To umożliwiło masową produkcję i spadek cen paneli o ponad 80%. Podobnie w sektorze baterii – chińskie firmy (CATL, BYD i in.) zbudowały olbrzymie gigafabryki szybciej niż konkurenci, przejmując ~75% rynku​.

Koncentracja geograficzna produkcji wzrosła do bardzo wysokich poziomów: dla litu, kobaltu czy REE trzej najwięksi producenci kontrolują >75% podaży, a w wielu przypadkach jeden kraj (Chiny lub z ich udziałem) zapewnia ponad połowę światowej produkcji​.

Ta dominacja została wzmocniona poprzez akwizycje zagraniczne – chińskie firmy inwestowały w złoża surowców na całym świecie (Australia, Ameryka Płd., Afryka)​, zabezpieczając dostęp do materiałów dla własnego przemysłu i nieraz przejmując kontrolę nad ich eksportem.

Z perspektywy lat widać, że Chiny świadomie zbudowały łańcuch dostaw “czystej” energii, który jest w dużej mierze samowystarczalny i zdolny zaspokajać popyt globalny, w tym europejski. Europejskie firmy często nie wytrzymywały konkurencji cenowej – np. niemal cały przemysł fotowoltaiczny UE upadł w latach 2010–2017 wobec napływu tanich modułów z Chin. Pandemia COVID-19 i zaburzenia dostaw zwróciły uwagę niektórych państw na ryzyko nadmiernej koncentracji w Chinach, jednak do 2025 r. zależność jeszcze wzrosła (np. udział Chin w imporcie baterii czy paneli do UE osiągnął rekordowe poziomy).

PERSPEKTYWY NA KOLEJNE DEKADY
Patrząc w przyszłość, kluczowe pytanie brzmi: czy do 2040 r. UE zdoła zmniejszyć swoją zależność od Chin, czy też utrzyma się ona na wysokim poziomie? Prognozy wskazują, że globalny popyt na surowce i komponenty “czystej” energii wielokrotnie wzrośnie wraz z realizacją celów klimatycznych. Międzynarodowa Agencja Energetyczna szacuje, że aby osiągnąć cele Porozumienia Paryskiego, zapotrzebowanie na kluczowe minerały wzrośnie do 2040 r.: 7x więcej metali ziem rzadkich, 40x więcej litu, 20-25x więcej niklu i kobaltu, w porównaniu z 2020 r. Taki boom może utrwalić obecną dominację największych dostawców, jeśli nie powstaną nowe źródła zaopatrzenia. Chiny – dysponujące już infrastrukturą i zasobami – są w pozycji, by nadal kontrolować dużą część tego wzrostowego rynku.

Z drugiej strony, UE i inne państwa wdrażają strategie, by zmniejszyć koncentrację dostaw. UE uruchomiła Akcję na rzecz Surowców Krytycznych i planuje do 2030 r. własnym sumptem wydobywać 10%, rafinować 40% i recyklingować 15% swojego zapotrzebowania na strategiczne surowce​. Ponadto UE chce ograniczyć udział importu z jednego kraju do maks. 65% dla każdego kluczowego surowca​. Jeśli te cele zostałyby osiągnięte, zmniejszyłoby to zależność od Chin. W praktyce jednak wyzwania są ogromne – projekty górnicze i rafineryjne mają długi czas realizacji (nawet 10–15 lat)​, a koszty w Europie są wyższe niż w Azji. Na przykład w obszarze metali ziem rzadkich w bardzo optymistycznym wariancie do 2030 roku UE zdoła pokryć jedynie ok. 15% swojego zapotrzebowania, resztę wciąż importując z Chin​. Podobnie w produkcji baterii – mimo dziesiątek planowanych fabryk, Chiny prawdopodobnie zachowają przewagę dzięki istniejącej skali. Prognozy Benchmark Minerals zakładają, że w 2030 r. Chiny nadal będą mieć ok. 67% globalnych mocy produkcyjnych ogniw baterii​. W fotowoltaice IEA przewiduje, że agresywna polityka niektórych państw może obniżyć udział Chin w światowych mocach produkcji paneli z ~90% do ~75% w 2027 r.​ – co wciąż jednak oznacza dominację jednego źródła. Do 2040 r. inne regiony (Indie, USA (?), może Afryka) mogą zwiększyć swoje role, ale wszystkie scenariusze nadal widzą Chiny jako główny „hub” produkcyjny ze względu na przewagi strukturalne i bliskość surowców.

Dla UE oznacza to, że bez znaczącej dywersyfikacji i inwestycji pozostanie w dużym stopniu zależna od importu z Chin w horyzoncie 2040 roku i później. Nawet jeśli udział Chin w poszczególnych rynkach spadnie z obecnych ~80–90% do, powiedzmy, 50–60%, popyt UE na technologie czystej energii będzie tak duży, że ilościowo import będzie jeszcze większy niż dziś. Zmiana tej trajektorii wymagałaby skoordynowanego działania – budowy własnych łańcuchów dostaw (co UE próbuje nieudolnie czynić poprzez Industrial Alliance dla baterii, PV itp.), a także „friendshoringu” – czyli sprowadzania surowców z krajów zaprzyjaźnionych (np. Australia, Kanada, Afryka), by uniezależnić się od Chin. Na razie jednak postępy są ograniczone i Europa wciąż „goni”, podczas gdy Chiny już zabezpieczyły dominującą pozycję.

Reasumując, w perspektywie kolejnych dekad UE nadal będzie w znacznym stopniu polegać na imporcie z Chin, zwłaszcza w obszarach, gdzie Państwo Środka uzyskało miażdżącą przewagę w poprzednich latach (jak baterie, fotowoltaika, materiały krytyczne). Stopień tej zależności może się procentowo nieco zmniejszyć (dzięki alternatywnym dostawcom), ale i tak Chiny pozostaną kluczowym graczem w globalnych łańcuchach dostaw energii bezemisyjnej. Na tym tle sytuacja Polski wygląda jeszcze gorzej niż UE jako całości. Nasz kraj będzie zależny nie tylko od Chin czy innych państw, gównie azjatyckich, ale także od partnerów europejskich, którzy budują u nas np. farmy wiatrowe na morzu i lądzie. Polska będzie na samym końcu łańcuchów dostaw, nie posiadając technologii, odpowiedniego know-how czy zaplecza przemysłowego. Na wypadek globalnych zawirowań, konfliktów zbrojnych, wojen handlowych itp. będziemy krajem, którego gospodarka najmocniej odczuje odłączenie od bazy surowcowej i przemysłowej.