Trzaskowski spotyka się z wyborcami za publiczne pieniądze, ale media o tym milczą

Sławomir Mentzen.

Rafał Trzaskowski zaprasza na kolejne spotkanie w ramach swojej prekampanii wyborczej. Gdy ja zacząłem jeździć po Polsce, media rzuciły się na mnie, że łamię prawo, organizując spotkania przed formalnym ogłoszeniem kampanii. Wszyscy dziennikarze mnie o to pytali, sugerując, że robię coś nielegalnego. Moja kampania pojawiała się w mediach tylko po to, żeby zarzucić mi łamanie prawa.

Media robiły ze mnie przestępcę, gdy za własne pieniądze spotykałem się z wyborcami. Te same media nie mają problemu z tym, że za publiczne pieniądze Rafał Trzaskowski spotyka się z wyborcami. W Bielsku-Białej Trzaskowski za darmo dostał salę w Ratuszu, za darmo dostał plac pod Ratuszem, na który nikt nie przyszedł, ale na wszelki wypadek miasto ustawiło tam telebim transmitujący spotkanie, którego wynajęcie kosztowało mieszkańców 12 tysięcy złotych.

Teraz Trzaskowski spotkanie ma w szkole w Aleksandrowie Łódzkim. Można się zastanawiać, kto za nie zapłacił, jeżeli w ogóle, i czy pozostali kandydaci dostaliby w ogóle zgodę na organizację spotkania w tym liceum. Ale myślę, że nie ma sensu, bo odpowiedź jest zupełnie oczywista.

To zresztą niejedyny taki przypadek. Od pięciu lat za własne pieniądze organizowałem trasy Piwa z Mentzenem. Musiałem płacić za sale, nagłośnienie, telebimy, oświetlenie. Ja musiałem, Trzaskowski ma za darmo, czyli za nasze pieniądze. Za własne pieniądze zorganizowałem też dwie edycje konferencji dla przedsiębiorców Everest, na której nie było grama polityki. Pomimo tego, w mediach czytałem, że to impreza polityczna będąca zlotem skrajnej prawicy.

Jednocześnie polityczny nie był oczywiście Campus Rafała Trzaskowskiego, na którego zrzutę zrobili Niemcy i kontrolowane przez PO samorządy. To jest dopiero ciekawe. Rok temu, w trakcie kampanii wyborczej, za publiczne pieniądze Trzaskowski organizuje Campus, na który zaprasza liderów zaprzyjaźnionych partii politycznych, którzy podczas wystąpień składają obietnice wyborcze, namawiają do głosowania. I to oczywiście nie była impreza polityczna. Pełen przedsiębiorców Everest według nich był.

Oni robią sobie kampanię za publiczne pieniądze. My musimy za nasze. Dlatego potrzebuję Waszej pomocy.

Toczymy wyjątkowo nierówną walkę z kandydatami największych partii. Nasi przeciwnicy wspierani są przez spółki Skarbu Państwa, wielkie międzynarodowe korporacje i największe media. Mój budżet na kampanię jest wielokrotnie mniejszy niż ich, dlatego potrzebuję Waszego wsparcia, żeby móc wprowadzić zmiany, dzięki którym będziemy żyli w silnej i bogatej Polsce.

Potrzebuję Waszej pomocy. Nie każdy może sam zaangażować się politycznie, nie każdy ma czas zbierać podpisy, ale prawie każdego stać na wpłatę na naszą kampanię. Nieważne czy będzie to 50, 100 czy 1000 zł. Każda kwota będzie cenną amunicją do walki o silną i bogatą Polskę!