O ile zbiednieją Polacy przez Zielony Ład i co rząd zamierza z tym zrobić?

Poseł Michał Wawer z mównicy sejmowej, 26 kwietnia 2024 r.

– Europejski Zielony Ład to jest coś więcej niż kolejny szkodliwy unijny projekt, kolejna regulacja, która jest nam z Brukseli przesyłana do taśmowego przyjęcia w polskim Sejmie. Europejski Zielony Ład to jest nowa rewolucyjna wizja tego, jak w ogóle Unia Europejska ma wyglądać
i czemu ma służyć. Pierwszym, naczelnym punktem tego projektu jest cel, jaki sobie postawili eurokraci, a tym celem jest neutralność klimatyczna Unii Europejskiej do roku 2050. Nikt nie wie, co to dokładnie znaczy. Jest to pewną aspiracją, która jest wprost wyrażona na stronach internetowych Unii Europejskiej, że Bruksela aspiruje do tego, żeby Europa – tutaj już poszerzają Unię Europejską na cały kontynent – była pierwszym zeroemisyjnym kontynentem w historii świata.

Jak to się przekłada na praktykę? Na jakie konkretne regulacje w ciągu tych ostatnich 5 lat realizacji Europejskiego Zielonego Ładu się to przełożyło? Lista jest długa i niemal co miesiąc, jeśli nie wręcz co tydzień, do tej listy dochodzą kolejne punkty. Wymieńmy kilka: zakaz rejestracji samochodów spalinowych od 2035 r. i nowe opłaty, podatki, limity dla właścicieli samochodów spalinowych. Zwłaszcza tych starszych. Zwłaszcza tych bardziej dostępnych dla osób mniej zarabiających, co powoduje postępujące wykluczenie transportowe najbiedniejszych Polaków, tych, którzy mieszkają w miejscach, gdzie ani pociąg, ani autobus nawet nie dojeżdża.

To, co najbardziej znane, najbardziej się kojarzy z Europejskim Zielonym Ładem, to zmiany w rolnictwie, wyższe wymogi, wyższe ceny żywności. Wprowadzanie tych pseudoklimatycznych wymogów nie przeszkadza w jednoczesnym dopuszczaniu masowego importu żywności z Ukrainy, z Ameryki Południowej, z krajów, które oczywiście w żaden sposób tych klimatycznych wymogów nie spełniają. Ale Unia Europejska szeroko otwiera im granice, problem ma tylko z tym, co robią rolnicy polscy i europejscy.

System ETS II, czyli nowe unijne podatki, które już niedługo zobaczymy w cenie paliwa, w cenie ogrzewania.

No i wreszcie królowa całego Europejskiego Zielonego Ładu, wszystkich tych reform, czyli dyrektywa wywłaszczeniowa EPBD. Rozporządzenie, które nakłada obowiązek, żeby do roku 2050 wszystkie budynki w Unii Europejskiej były zeroemisyjne. A to, szanowni państwo, przekłada się – jak wyliczają instytucje eksperckie – na konieczność wyremontowania 83% istniejących w Polsce budynków, żeby ten utopijny cel osiągnąć.
Wprowadzenie w życie dyrektywy wywłaszczeniowej oznacza, że koszt budowy domu jednorodzinnego w Polsce urośnie o kolejne 100 tys. zł i analogicznie wzrosną koszty budowy oczywiście także mieszkań. Eksperci szacują, że koszt dyrektywy EPBD dla Polski wyniesie 1,5 bln zł. To jest, szanowni państwo, żeby to lepiej zobrazować, dwukrotność rocznego budżetu
Polski.
Czyli gdybyśmy na 2 lata zawiesili funkcjonowanie państwa polskiego: żadnych pensji dla nauczycieli, żadnej ochrony zdrowia, żadnego wojska, żadnej administracji publicznej, wszystkie pieniądze z podatków i pożyczek, które brane są w tych gigantycznych deficytach, które obecnie są przyjmowane, były gromadzone, zebralibyśmy, tak funkcjonując, wystarczające pieniądze, żeby wprowadzić w życie to, co zakłada dyrektywa wywłaszczeniowa. I wiele, wiele innych rzeczy. To jest tylko próbka tego, co obejmuje Europejski Zielony Ład.

Kto za tę katastrofę odpowiada? Odpowiedź jest dwojaka.
Pierwszą osobą jest premier Mateusz Morawiecki, który w grudniu 2019 r. w imieniu Polski posłusznie i pokornie podpisał się pod decyzją Rady Europejskiej, żeby Europejski Zielony Ład wprowadzić w życie.
Drugą – premier Donald Tusk. Obecnie premier. Wówczas, w listopadzie 2019 r., tuż przed tym niechlubnym szczytem Rady Europejskiej, przewodniczący tejże Rady Europejskiej. Czyli
człowiek, który tę ofensywę przygotował i bezpośrednio za nią odpowiada. Następnie, po listopadzie 2019 r., przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej, czyli człowiek, który odpowiadał za to, że kolejne elementy Europejskiego Zielonego Ładu zdobywały większość w organach unijnych i były przyjmowane w formie dyrektyw i rozporządzeń.

Zwracamy się właśnie do premiera Tuska w postaci, jak rozumiem, kogoś z ministrów, pań minister, osoby, która chyba wyciągnęła najkrótszą słomkę na ostatnim posiedzeniu Rady Ministrów.

Do tej osoby zwracamy się o opowiedzenie Polakom, ile będzie kosztował Polaków Europejski Zielony Ład, o ile Polacy zbiednieją i co rząd Platformy zamierza w tej sprawie zrobić.