Minister energii obiecuje prąd z elektrowni atomowej w 2035 r. To mrzonka!

Barbara Ziemska

Nowy minister energii promuje elektrownię atomową jako “must-have” dla polskiej gospodarki, obiecując z niej prąd w 2035 roku. Niestety, to jest mrzonka! Dlaczego?

1️⃣ Koszty i czas: budowa elektrowni jądrowej to wydatek rzędu 200 mld zł i min. 15 lat realizacji, przy czym większość takich inwestycji zalicza ogromne opóźnienia względem pierwotnych harmonogramów. Jest już za późno na marzenia o atomie jako podstawie naszego systemu energetycznego – Polska potrzebuje rozwiązań tu i teraz, a nie za dekady!

2️⃣ Ograniczona moc: elektrownia jądrowa w Choczewie z mocą 3,6 GW pokryje jedynie ok. 12-15% zapotrzebowania na energię, a przy prognozowanym wzroście konsumpcji w 2040 roku jej udział spadnie poniżej 10%. To dużo za mało, by uznać ją za filar miksu energetycznego.

3️⃣ Brak elastyczności: elektrownie jądrowe pracują w trybie ciągłym i nie nadają się do elastycznej współpracy z OZE, które w obecnych warunkach mają priorytet pracy w systemie. OZE są niestabilne, więc jako podstawę systemu potrzebujemy źródeł, które mogą szybko reagować na zmienne zapotrzebowanie.

Alternatywa: elektrownie węglowe i gazowe, które są tańsze, dużo szybsze we wdrożeniu, bardziej elastyczne. Te pierwsze dodatkowo wykorzystują rodzime zasoby, wzmacniając niezależność energetyczną kraju.

Polska potrzebuje pragmatycznej strategii energetycznej, opartej na faktach, a nie na nierealnych obietnicach!